Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz dzieci o", znaleziono 1781

Doakes wgapiał się we mnie, jakby był najbardziej wygłodniałym psem na świecie, a ja ostatnim stekiem. Dawniej miałem wrażenie, że
jadu, który miał w spojrzeniu, kiedy na mnie patrzył, starczyłoby, żeby wytępić całą
listę gatunków zagrożonych. To jednak mógłbym określić jako łagodny śmiech poczochranego dziecka w słoneczny dzień, porównując z tym, jak patrzył na mnie teraz.
- Co my tu mamy? (...) - Włożył rękę do środka i zmarszczył czoło. - Mam nadzieję, że nie ludzkie szczątki. - Wyjął wielki rogal z cynamonem i obejrzał go uważnie. - Och, caramba! Moja wieś nie będzie w tym roku głodować. Bardzo ci dziękujemy, koniku polny! (...) Spłacony dług jest błogosławieństwem dla całej ludzkości, moje dziecko.
Naprawdę, naprawdę nigdy nie słyszałam, coby dorosła kobieta nie chciała dziecków. W mojej wiosce wszystkie dorosłe kobiety mają dziecki, a jak dziecko nie przychodzi, może z powodu choroby, ich mąż bierze ślub z kolejną żoną i te dorosłe kobiety opiekują się potem jej dzieckami, coby nie było wstydu.
I POSTARAŁEM SIĘ, ŻEBY NIEKTÓRE DZIECI MNIE ZOBACZYŁY. WIEM, KIEDY PODGLĄDAJĄ - dodał Śmierć z dumą.
– Dobra robota, panie.
TAK.
– Jeśli jednak wolno coś podpowiedzieć... Wystarczy samo „Ho, ho, ho”. Nie mów: „Drżyj, nędzny śmiertelniku”, chyba że chcesz, by wyrosły na lichwiarzy albo kogoś w tym rodzaju.
HO. HO. HO.
Praca, brak pieniędzy, kłótnie z małżonkami, niesforne dzieci, zimowa nuda, ceny węgla drzewnego i mewich jaj na targu, miłość, płatna miłość, znów brak pieniędzy. Jak wszędzie i zawsze, pewnie na każdej planecie zamieszkałej przez istoty podobne do ludzi. Stała kosmiczna.
Zaopiekuję się nią. Zaopiekuję się nimi. (...) I nie pozwolę, by straciła jakąkolwiek szansę tylko dlatego, że będziemy mieli dziecko. Jeśli ktoś jest w stanie osiągnąć wszystko, to właśnie ona, a ja zamierzam stać u jej boku i patrzeć, jak zdobywa kolejne szczyty. Pańska wnuczka jest najsilniejszą kobietą, jaką znam, i ani ja, ani pan, nie dosięgamy jej do pięt.
Mam żelazną zasadę: szanuję kobiety. Tym różnię się od wielu mężczyzn. to dziwne, mimo tych wszystkich zmian, jakie zaszły w ostatnim stuleciu na świecie, kobiety nadal traktowane są jak służące. Muszą sprzątać, gotować, wychowywać dzieci. Jeśli któraś ma ochotę robić karierę, to niech robi, tylko nie kosztem rodziny.
Iwona kochała swoje dzieci, ale nie była pewna, czy je lubi. Dawała pociechom, potomkom czy jak ich tam nazywać, wszystko, co mogła, i najlepiej, jak umiała. Zapewniała wikt, opierunek, troskę, pomoc w każdej nagłej i z reguły błahej sprawie. Oferowała wspaniałe widoki na przyszłość. W zamian miały spełniać jej oczekiwania. Tylko tyle i aż tyle.
...padliśmy sobie w ramiona i myślałem, że to już koniec, że pogrzebaliśmy go raz na zawsze wraz z przelanymi wtedy łzami. Ale któż wie jak długo można kogoś opłakiwać? Czyż nie jest możliwe, że nawet trzydzieści czy czterdzieści lat po śmierci dziecka, brata albo siostry ktoś może nagle obudzić się ze snu z uczuciem straty i przedziwnej pustki, której - kto wie - być może nawet śmierć nie zdoła zapełnić?
Spójrzmy, oto dobry człowiek, naprawdę dobry, we własnych oczach i oczach przyjaciół: uczciwy, wierny żonie Uwielbia dzieci i zawsze znajduje dla nich czas Kocha swoją ojczyznę Skrupulatnie wykonuje swą pracę, dokładając wszelkich starań Zatem pogodnie i bardzo skutecznie eksterminuje Żydów
Lepiej wiedzieć, co się zdarzyło na Kresach, niż nie wiedzieć i czekać z założonymi rękami, aż tragedia się znów powtórzy. I znowu ściśnie w kleszczach śmierci nas, nasze dzieci, wnuki...Nie jest to więc tylko pokarm dla duszy, ślad dla pamięci i wskazówka dla wyobraźni, ale przede wszystkim wyraźny i ostry znak ostrzegawczy dla sumienia, z którym współczesny świat sobie nie radzi.
Z tego, co udało mi się zaobserwować, dzieci cierpiały na chorobę dwubiegunową. Były wściekłymi, nieprzewidywalnymi wrzaskunami, wiecznie brudzącymi sobie ręce i buzie. Uśmiechały się słodko, a sekundę później zaczynały się dziko wydzierać. Nie, dziękuję bardzo. Gdybym chciała żeby rządził mną jakiś metrowej wysokości wariat, załatwiłabym sobie małpę ze wścieklizną.
Myślę, że ludzie potrafią wyczuć ofiarę. To znaczy osobę, która nikomu nic nie powie. Ale nie rozumiem, dlaczego tyle osób to wykorzystuje? Dlaczego lubią dręczyć innych? Przecież ci uczniowie, którzy się wtedy nade mną znęcali, teraz sami mają żony i dzieci. Czy strach innych przestał sprawiać im przyjemność?
Poza tym normalny człowiek nie zabija dzieci, musiał być opętany przez diabła.
Trynkiewicz jednak stanowczo zaprzeczał, że ma cokolwiek wspólnego z satanizmem. Jest niewierzący, a satanistyczne symbole miały być odwrotnością świętych obrazków. Po prostu nienawidzi Kościoła katolickiego. Na sali sądowej zezna później, że w dzieciństwie był molestowany przez katolickiego księdza...
Anna ukazana zostaje w trzech rolach – jako żona, wymieniana zgodnie z ówczesnym zwyczajem jako własność męża, jako kobieta swą pracą utrzymująca całą rodzinę oraz jako matka z utęsknieniem wyglądająca powrotu dziecka. Ta druga – dziś, wydawałoby się, zwyczajna – wzmianka czyni ją wyjątkową pośród kobiet Biblii.
Brytyjscy ławnicy, podobnie jak brytyjscy obywatele, nie cierpią ataków na policję. O policjantach mają takie samo zdanie jak o labradorach- szlachetni, lojalni, dobrze radzą sobie z dziećmi, obrońcy i przyjaciele ludzi. Mimo dowodów, nie chcą przyznać, że policjanci mogą być skorumpowani, chytrzy lub kłamliwi, bo gdyby to zrobili, musieliby uznać, że jesteśmy na skraju anarchii.
Droga Załamana Nawet nie wiesz, jak wielu kobiet dotyczy twój problem. Moje biurko ugina się pod listami od dziewczyn, które były święcie przekonane, że wychodzą za księcia z bajki, a tymczasem okazało się, że ich małżonek to Pan Moja-Mama-Zawsze-Tak-Robiła - i wychowała dziesięcioro dzieci oraz piekła domowy chleb na dodatek.
Przez wielkie szklane tafle Sasha widziała leżące w prze­zroczystych plastikowych łóżeczkach dzieci. Wszystkie miały purpurowe buzie i płakały. Każdy noworodek był podłączony do monitora, pokazującego najważniejsze funkcje życiowe. Wokół jednego z nich stały dwie lekarki i cztery pielęgniarki. Rozmawiały i kręciły głowami.
Brytyjscy ławnicy, podobnie jak brytyjscy obywatele, nie cierpią ataków na policję. O policjantach mają takie samo zdanie jak o labradorach- szlachetni, lojalni, dobrze radzą sobie z dziećmi, obrońcy i przyjaciele ludzi. Mimo dowodów, nie chcą przyznać, że policjanci mogą być skorumpowani, chytrzy lub kłamliwi, bo gdyby to zrobili, musieliby uznać, że jesteśmy na skraju anarchii.
Kto widział w całym tym tandetnym świecie to, co dzięki spływającej nań łasce widzi dziecko, nie widział potu, zepsutych zębów i bezimiennych plam w trocinach, much, leniwej delirki ani obojętnego spojrzenia samotnych ludzi, wędrujących wśród krzykliwie kolorowych przybytków w poszukiwaniu czegoś, czego nie umieliby nazwać.
Czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak poważne jest rodzicielstwo. Nigdy nie będziemy w stu procentach gotowi do bycia rodzicem. Ale kiedy pierwszy raz słyszymy płacz swojego dziecka i bierzemy je na ręce, wszystkie niepewności znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę, że to najpiękniejszy moment w naszym życiu.
Jestem w stanie prowadzić farmę przynoszącą wielomilionowe zyski. Wychowuję córkę - co też zaczyna robić się kłopotliwe, wszak to mała kobieta. Potrafię funkcjonować w społeczeństwie z całkiem dobrym skutkiem. A wystarczyło, że los postawił na mojej drodze pannę C, i już zmieniam się dziecko błądzące we mgle.
Dziwni z was ludzie, chrześcijanie - stwierdziła gorzko. - Krzyżujecie własnego Boga, nieufnością odpłacacie za pomoc, modlicie się w świątyniach, a zaraz potem wygadujecie co najgorsze o waszych sąsiadach i wydawałoby się, że cieszycie się z ich nieszczęść. Wolicie przyjąć posługę od kogoś, o kim wiecie, że zupełnie nie zna się na tym, co robi, aniżeli od kogoś, kto już po wielokroć udowodnił, że coś potrafi, ale różni się od was. Wolicie rodzić dzieci martwe, niż takim porodom zapobiegać. Nie pozwalacie kobietom pozbywać się owoców ich łon na samym początku ich istnienia, ale kiedy dziecko się narodzi, a matka umrze, nie obchodzi was, co z tym dzieckiem się dzieje. Nie potraficie docenić bogactwa i piękna, które jest wam dane i wszystko odważacie błyszczącym metalem, który was przecież nie nasyci, gdy przyjdzie czas głodu. Kłaniacie się bogaczom, nawet jeśli nie są dobrymi ludźmi i bez poważania traktujecie biedaków, nawet gdyby byli dobrzy. Słuchacie medyków, którzy uczyli się z ksiąg, a boicie się waszych uzdrowicieli, choć wiedza ich płynie z doświadczeń pokoleń i mądrości branej z ziemi, która nas nosi. Kłaniacie się krzyżom z martwego drewna, a nie dostrzegacie boskich darów, które was otaczają.
Najwidoczniej przybyliśmy za późno, żeby państwu pokazać to dziecko w chwili, kiedy jeszcze żyło, wielka szkoda. Jedno, co teraz wiemy na pewno, to ten prosty fakt, że dziecko jest całkowicie nieprzytomne, zobaczmy, z jakiego powodu, no tak, uszkodzona czaszka, prawdopodobnie jeden z partyzantów mocno uderzył w główkę kolbą karabinu, gdy matkę gwałcili jego towarzysze broni, ale to tylko domysły, nie fakty, ponieważ nie było nas przy tym, dopiero w ostatniej chwili dostaliśmy informację o wydarzeniach, a dojazd w te rejony terenowym dżipem zajmuje dwie godziny, tak więc niestety państwo stracili okazję, żeby zobaczyć na własne oczy, jak to wszystko się dokładnie w tym miejscu odbyło. Bez wątpienia ta kobieta musiała wcześniej zostać brutalnie zgwałcona przez wycofujący się oddział partyzantów, dlatego że jest to powszechnie tutaj stosowana praktyka, a to znaczy, że według wszelkiego prawdopodobieństwa ma poranioną pochwę i rozerwany odbyt, gdyby kamerzysta się pochylił, o tak, to na pewno zauważą państwo ciemną strużkę krwi, która nadal wycieka spomiędzy nóg i natychmiast zastyga, tworząc czarny strup. Jednak to pęknięcie tętnicy w udzie i będący jej konsekwencją krwotok będzie prawdopodobnie bezpośrednią przyczyną śmierci, aczkolwiek ta kobieta cały czas żyje, proszę spojrzeć, całe szczęście, że przybyliśmy na tyle wcześnie, by to uchwycić, kwadrans później i byłaby martwa jak pozostali, nie zobaczyliby jej państwo przy życiu. Kobieta trzyma kurczowo martwe dziecko jak największy skarb, sama traci przytomność, ale nie chce dziecka wypuścić, coś szalenie poruszającego wydarza się na naszych oczach, widok, który zapewne wywoła głośny protest opinii publicznej.
Jeden z chłopców, Steffen, regularnie rzuca kulkami z papieru w tył głowy Adriana, ale on nie reaguje, nigdy się nie odwraca. Mama powtarza, że tacy dręczyciele to w rzeczywistości słabi ludzie, którzy próbują podebrać siłę lepszym i silniejszym, ale nie do końca jej wierzy - to brzmi trochę jak coś, co dorośli mówią, żeby dzieci czuły się lepiej.
Zwłaszcza Belgowie i Rosjanie bywali kojarzeni z niezliczonymi aktami przemocy, popełnianymi na rannych żołnierzach niemieckich i cywilach z najechanych regionów. Wśród jednostek niemieckich atakujących terytorium Belgii i północnej Francji [...] wybuchała panika, która wywoływała [...] przekonanie o brutalnym traktowaniu ich rannych towarzyszy oraz ludności cywilnej, kobiet i dzieci.
Nie miałem jeszcze ośmiu lat i chłonąłem świat wszystkimi zmysłami. Siedziałem na zapiecku skurczony i wystraszony- słuchałem. Wyobraźnia dziecka w tym wieku jest szczególnie wyostrzona i czujna. Natychmiast wychwytuje to, co najstraszniejsze, przetwarzając grozę w ciężkie, makabryczne sny i powoduje lęki, napięcia i wieczny strach.(...) Wyrastałem w klimacie przerażenia i zbrodni.
Ludzie przenoszą się w nowe miejsce, gdy są już zmęczeni ciągłym lękiem. Dręczącym poczuciem, że choćby nawet ciężko pracowali, ich wysiłki nie zdadzą się na nic, że to, co budowali przez rok, może lec w gruzach jednego dnia. Brakiem perspektyw, wrażeniem, że oni sami jeszcze jakoś sobie poradzą, ale ich dzieci - już nie. Świadomością, że nic się nie zmieni, że szczęście i dobrobyt można osiągnąć tylko gdzieś indziej.
Ludzie przenoszą się w nowe miejsce, gdy są już zmęczeni ciągłym lękiem. Dręczącym poczuciem, że choćby nawet ciężko pracowali, ich wysiłki nie zdadzą się na nic, że to, co budowali przez rok, może lec w gruzach jednego dnia. Brakiem perspektyw, wrażeniem, że oni sami jeszcze jakoś sobie poradzą, ale ich dzieci - już nie. Świadomością, że nic się nie zmieni, że szczęście i dobrobyt można osiągnąć tylko gdzieś indziej.
Niełatwą rolę mają rodzice dorastających dzieci. O ile łatwiej było koić nerwy nieznośnego niemowlęcia, które nie pomne na to, co piszą o nim książki, drze się cała dobę z zapamiętałą gorliwością, zamiast tę dobę niemal w całości przesypiać. Wtedy też nie było łatwo, ale teraz jest jeszcze gorzej i nie wiadomo, co czynić. Tulić czy rugać? Nie zwracać uwagi czy się przejmować?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl