“Miał taką sama obsesję na punkcie tej sprawy jak ja. Miał ku temu własne powody – coś do udowodnienia w pracy, stare rachunki do wyrównania – ale oprócz tego po prostu musiał znaleźć przekonujące rozwiązanie tej zagadki.”
“A ja nie wiem. To znaczy, tyle wiem, ile JUŻ jest napisane, ale pełno w tym niejasności i zagadek, nie tylko dla moich bohaterów, ale i dla mnie, a potem się okazuje, że te zagadki zdobywają poniekąd rozwiązanie, które wprawdzie jest też swego rodzaju zagadką, ale taką, którą przynajmniej tamte porozsypywane po tekście łączy w jakąś całość.”
“To od księżyca płynie taka cisza - pomyślał Raskolnikow - zapewne układa teraz jakąś zagadkę.”
“Wyobraża pan sobie, że potrafi rozwiązać każdą zagadkę zbyt trudną dla naszej tępej angielskiej policji. Przekonamy się, mądralo Poirot, czy naprawdę z pana taki spryciarz. Może ten orzech będzie dla pana za twardy do zgryzienia? Proszę zainteresować się Andover dwudziestego pierwszego bm. Z poważaniem – A.B.C.”
“Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość.
Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu?
Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia?
Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam.
Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”
“Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma.”
“Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwie trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma.”
“Człowiek, który kopał na cmentarzu, by obrabować zamordowanych w obozie zagłady, nie grzebał w spalonych zwłokach, on przeszukiwał żużel albo węgiel, nie kawałkował łopatą ciał, tylko ciął rąbankę. Ten język chronił kopaczy przed nimi samymi. Pomagał podtrzymać iluzję, jesteśmy dobrzy, jesteśmy uczciwi, to nic takiego.”
“Praca z Alexandre'em Gomezem jest jak przygoda, która codziennie zaczyna się na nowo. Nigdy nie wiadomo, jak zareaguje, w jakie gówno lub w jaką wspaniałą zasadzkę wpakuje kolegów.
Ten facet stanowi zagadkę i z pewnością pozostanie nią aż do śmierci. Która raczej nie nastąpi w łóżku, w ponurym, zacisznym domu starców.”
“Wygląda na to, żeśmy się zebrali w doborowym towarzystwie - stwierdziła Joyce. - Może założymy klub? Co mamy dzisiaj? Wtorek? W takim razie Klub Wtorkowych Wieczorów. Będziemy się spotykać co tydzień i każdy z członków po kolei będzie przedstawiał jakiś problem. Zagadkę, z którą zetknął się osobiście i która dotąd nie została rozwiązana. Ile nas jest? Raz, dwa, trzy, cztery - pięcioro. Powinno być sześć osób. - Zapomniałaś o mnie, kochanie. - Panna Marple uśmiechnęła się promiennie.”
“Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest albo jej nie ma. Mój żywiciel kochał żywiciela Curta i ta miłość przetrwała nawet wtedy, gdy umysły zmieniły właścicieli. Przyglądała mi się uważnie. Widząc, że osuwam się z fotelu, uniosła lekko brwi. - Melanie nadal opłakuje utratę Jareda - powiedziała oznajmującym tonem. Kiwnęłam twierdząco głową ledwo zdając sobie z tego sprawę. - Ty go opłakujesz. Zamknęłam oczy.”
“No dobra - westchnął Gabriel. - Ty jesteś pewien. My nie. Załóżmy jednak, że to Jasność nakazała ci zniszczyć Ziemię. Czyli, zaczynają się właśnie Czasy Ostateczne. A my musimy się na nie przygotować. Nie tylko przyjąć to do wiadomości, ale natychmiast zabrać się do roboty. Zaznaczam, ciężkiej roboty, która prędko się nie skończy. Trzeba powołać sztab kryzysowy, żeby odnaleźć proroków, wysłuchać przepowiedni, spełnić wizje, jakoś logistycznie przeprowadzić wskrzeszenie takiej rzeszy nieżywych, znaleźć tymczasowe miejsce na dusze ludzi, którzy wskutek zagłady Ziemi zejdą z tego świata, przeprowadzić ewidencję wszystkich dotychczasowych zmarłych, przetrzepać Raj i Głębię w poszukiwaniu zaginionych, a pewnie będzie ich niemało, przygotować miejsce pod Sąd i Jasność sama wie co jeszcze. Oczywiście nie liczę tu parad z trąbami i konnicą, łamania pieczęci, przelotów eskadry ptactwa niebieskiego z okrzykami: „Biada! Biada!”, popisów Czterech Jeźdźców, występów Lewiatana, Bestii, Smoka Ognistego, programu artystycznego Nierządnicy Babilońskiej i akrobacji powietrznych z wylewaniem czar goryczy czy wymachiwaniem mieczami i oliwnymi gałązkami. Cholerna olimpiada w Pekinie może się przy tym schować.”