Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lepiej dobrota", znaleziono 16

Nigdy nie widziałem, powiadam ci, żeby dobry dobrze wychodził na swej dobroci.
Czy nie lepiej byłoby zamiast tępić zło szerzyć dobro?
Czy nie lepiej byłoby zamiast tępić zło, szerzyć dobro?
Bo dobro zawsze triumfuje i zawsze dobrzy ludzie są nagradzani, a złych spotyka kara.
Wiecie, że dobro ma znaczenie wówczas, gdy czynione jest bezwiednie. Nigdy nie będziecie lepsi niż wtedy, gdy nie wiecie, jak jesteście dobrzy.
Nikt nie wątpi, że na świecie istnieje zło. I źli ludzie. Hitler. Stalin. Dlaczego więc nie mogą istnieć dobrzy? Trzydziestu sześciu sprawiedliwych, którzy usiłują przeważyć szalę. Ile kropel dobroci potrzeba, by utrzymać zło w ryzach? Może trzydzieści sześć wystarczy?
Najwyższa pora, bym zamówił wieniec. Mam w tym pewne doświadczenie i wiem, że na grób zmarłej młodej kobiety najlepiej jest położyć białe kwiaty, by podkreślić tym samym jej niewinność i seraficzną dobroć. Wtedy żałobnikom będzie się wydawać, że żegnają anioła.
Co to znaczy „dobrze”? (...) Cóż to znaczy „kocham”? To brednie słabych ludzi, moralność niewolników. Dobro oraz zło to zaledwie słowa wymyślone przez silnych po to, by utrzymać ludzi w ryzach. Wystarczy przyjrzeć się tej naszej „moralności”, aby ujrzeć jasno, że jest kłamstwem.
Tak, jestem romantykiem - wyznał w wywiadzie z 1988 roku. - Wierzę w te wszystkie naiwne romantyczne bzdety jak to, że dzieci są dobre z natury, zło zostaje pokonane przez dobro i to, że lepiej jest kochać kogoś i go stracić, niż nigdy nikogo nie kochać. Naprawdę wierzę w to gówno. Nic na to nie poradzę. Sporo z tego widzę w swoich książkach.
Trudno jest poznać siebie, bo siebie samego najłatwiej jest oszukać. Zaglądanie we własną duszę boli. Lubimy myśleć o sobie,że jesteśmy dobrzy, ale w zderzeniu z faktami ta nasza dobroć wypada bardzo blado. Czasami można nie wiedzieć jakim człowiekiem się jest,albo jakim chce się być, ale zawsze trzeba wiedzieć jakim człowiekiem być się nie chce.
Zło i dobro w nas się miesza. Raz dominuje jedno, raz drugie. Nie ma do końca złych ludzi, bo każdy, kto żałuje, nie jest w stu procentach zły. Mówi się: taki dobry człowiek był i umarł. O każdym umarłym mówi się tylko dobrze, bo tak chcemy go zapamiętać. Najważniejsze jest nie to, co mówią o nas inni, ale co my sami sądzimy o sobie. To, jak się postrzegamy. Czy możemy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że jesteśmy wobec siebie fair. Nie jestem do końca zła ani dobra. Czasem chcemy dobrze, a wychodzi tragicznie.
Zło i dobro w nas się miesza. Raz dominuje jedno, raz drugie. Nie ma do końca złych ludzi, bo każdy, kto żałuje, nie jest w stu procentach zły. Mówi się: taki dobry człowiek był i umarł. O każdym umarłym mówi się tylko dobrze, bo tak chcemy go zapamiętać. Najważniejsze jest nie to, co mówią o nas inni, ale co my sami sądzimy o sobie. To, jak się postrzegamy. Czy możemy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że jesteśmy wobec siebie fair. Nie jestem do końca zła ani dobra. Czasem chcemy dobrze, a wychodzi tragicznie.
„Duzi” chłopcy często – choć nie zawsze – tym różnią się od małych chłopców, że podczas zabawy miewają wyrzuty sumienia. Ja miałem. Widzę siebie martwego i cierpię nie dlatego, że wszystko tak nagle się skończyło i już mnie nie ma. Cierpię, bo widzę, że byłoby tysiąc razy lepiej – dla mnie i dla wszystkich – gdybym nigdy się nie narodził. Dobro jest takie niepraktyczne. A ja byłem niepraktyczny. Czasami jest wręcz wstydliwe, jak nagość. Większość ludzi wstydzi się bycia dobrymi. Dlaczego nie zostałem ateistą? Jak mogłeś/mogłaś przeczytać, z wielu powodów. Który był najważniejszy? – zwykła miłość do wyjątkowej kobiety. Wszystko inne było wtórne.
Kiedyś (20.09.2006) odwiedziłem Fialovą i rozmawialiśmy o jej stosunku do wiary.
Jest córką pułkownika lotnictwa, gorliwego ewangelika. W książkach, które napisała o swoim życiu (jedną o powitaniu starości, a drugą o tym, że czym gorzej, tym lepiej), propaguje w Czechach buddyzm. Uważa, że po zmianie ustroju Kościół katolicki nie przeżył renesansu właśnie z tego powodu, że zbyt kojarzył się z komunizmem. - Zakazy, nakazy - wyliczała. - A już szczególnie wyznanie katolickie ma nadmiar przepisów i reguł. W buddyzmie zen powiedzą panu tylko, że w życiu chodzi o miłość i dobro. Ale już nie przymuszają do konkretnej drogi. Czesi po upadku komunizmu, kiedy Kościół katolicki miał jakiś cień kredytu zaufania, natychmiast zorientowali się, że to organizacja totalitarna).
Czasami z naszego życia znikają osoby, z którymi chcielibyśmy zamienić ostatnie zdanie, powiedzieć coś, wytłumaczyć, przeprosić czy nawet wybaczyć. Brakuje tego czasu. A dlaczego tak jest? Zrozumiałam to w tym miejscu. Dążymy do zbyt wielu celów, zbyt wiele od siebie żądamy, od innych wymagamy tyle samo co od siebie. Zagubieni w chaosie dnia codziennego, pędzimy naprzód, nie patrząc na najmniejsze i najważniejsze szczegóły w naszym życiu, jakimi są miłość, szczęście, dobroć, szczerość, uśmiech drugiej osoby, bliskość, przytulenie czy wspólne milczenie. Nawet zachód słońca lub gwieździste niebo sprawiają nam przyjemność, ale nie mamy czasu patrzeć na to wszystko. Pęd dnia codziennego pochłania nasz cały czas, zapominamy o rodzinie, bliskich, znajomych czy przyjaciołach, dążymy do perfekcji, zatracamy się w niej, gubimy i oszukujemy siebie, że będzie dobrze. Kiedy będziemy na szczycie, zadajmy sobie pytanie, kiedy już dotrzemy na ów szczyt, z kim będziemy dzielić radość, jeśli zostaniemy na nim sami? Dobre pytanie: kto z nami zostanie do samego końca? Ja zrozumiałam, że tylko prawdziwa, szczera miłość i przyjaźń może przetrwać największe burze, huragany i ulewy w naszym życiu, a kiedy upadamy, ktoś powinien nam podać dłoń, podnieść, podać płaszcz życia i pomóc ruszyć do przodu.
Ludzkie miłości, kawalerze, mieszają się z nieufnością, obawą i wzgardą, i to, co nazywamy litością, bywa najczęściej naszą pogardą dla tych, ktorych kochamy. Nazbyt dobrze wiemy, co oznacza nasza litość nad bliźnimi, by nie obawiać się, że sami staniemy się z kolei przedmiotem współczucia. Astarte i Asmodeusz dzisiaj nawet patronują naszej pożałowania godnej przyjaźni. Wzgarda zatruwa naszą miłość, podobnie jak pragnienie kary zmąca nasze poczucie sprawiedliwości; mówiąc mięszy nami, nic nie jest dalsze od umiłowania cnoty, niż owa złowroga i małoduszna gorliwość, z jaką wyłączamy z porządku społecznego to wszystko, co zdaje się zagrażać jego wątpliwej harmonii. Urząd sędziego jest tylko swoistym haraczem, który płacimy księciu tego świata, ojcu kłamstwa; dozorca więzienny i kat byliby dla większości z nas wystarczającym ideałem sprawiedliwości; nie dość bowiem ukontentowani faktem, że w drapieżności przewyższamy tygrysa, w podstępie – lisa, a w jadowitości – zmiję, potrafimy dodać jeszcze do tych zwierzęcych przewag właściwość czysto ludzką, jaką jest duch zemsty. Większość ludzi po trzydziestce to po prostu ci, których utrzymuje przy życiu duch zemsty. Mścimy się za zło, które nam wyrządzono: mścimy się rownież za dobro, które wyświadczamy; i dltego właśnie nasze życie tak bardzo przypomina stos skrwawionego łajna. Miłość, wybaczenie win, współczucie! Cała możliwa wielkość i cała rzeczywista podłość człowieka!
© 2007 - 2025 nakanapie.pl