Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lewy do i", znaleziono 583

Maluję światy słowami. Nie powiem wam, jak to się dzieje, bo sama nie wiem. Może istniały, zanim je ujrzałam?
Gdy coś się zmienia albo ktoś odchodzi czy przychodzi, należy porządnie wysprzątać dom i zacząć wszystko od początku.
Licho to złośliwy chochlik. Przestawia litery w słowach, zmienia kolejność zdań, usuwa fragmenty tekstu. To tak, jakby ktoś burzył mur otaczający to miasto, zabierając podstępnie pojedyncze cegły.
Matylda nie mogła pamiętać strachu, bo to nie był jej strach. Nie mogła bać się jego imienia, bo nie ona mu je nadała.
Potężny klon był jak środek tarczy zegara. Rzucał cień w zależności od pory dnia. Nie był to zwyczajny plac. Dzieci podejrzewały, że jego bliskość sprawia, iż czas zatacza tu koło i powraca nieraz w to samo miejsce.
Są słowa, które nic nie kosztują.
Czasem tęsknota ma smak słodyczy. Jak mawia Agata, gdy jest się cierpliwym, otrzymuje się to, czego się pragnie.
Czas płynął leniwie, a zegar przy placu Słonecznym odmierzał światłem księżyca minuty, wskazując miniony czas historii opowiadanej w obrazach.
Gdy się czegoś nie widzi, wydaje się to dużo straszniejsze, niż jest w rzeczywistości
Jak będziesz szeptał komuś do ucha tajemnice, to jednym uchem wejdą, a wyjdą drugim i dotrą tam, gdzie nie powinny.
Jedna niania jest jeszcze do zniesienia, szczególnie taka wyjątkowa, ale chłopak niani do kompletu to stanowczo zbyt dużo jak na pięcioro dzieci.
Jest takie miejsce na ziemi, gdzie wszystko ma swój początek i stale się odradza. Nazywa się ono plac Słoneczny. Rośnie tam stary klon- drzewo czasu. Sam plac zaś jest wielkim zegarem.
Jeśli coś się wydarza, oznacza to, że tak miało być.
Każdy list był początkiem jakiejś historii i jako taki wymagał szczególnego traktowania.
Koszmarne nianie mieszkają na północy i nic dobrego nie da się o nich powiedzieć.
Książki na regale stały ułożone w alfabetycznym porządku. Hans Christian Andersen rozpoczynał triumfalny pochód powieści, które walczyły o pierwszeństwo w sercach dzieci.
Maluję światy słowami. Nie powiem wam, jak to się dzieje, bo sama nie wiem. Może istniały, zanim je ujrzałam?
Nie wszyscy mogą sięgnąć po szczęście. Najpierw trzeba uwierzyć w dobro.
Nikt nie mówił im już, kim mają być i co ich spotka. Szczęście nierozerwalnie łączy się z wolnością. Żyli więc tak, jak lubią, i wiedzieli, że na archipelag nie powróci nigdy nieszczęście. Nikt bowiem nie był już samotny. I odtąd wiedzieli, że nawet największe zło można oswoić.
Pewnego dnia mała dziewczynka zaczęła spisywać nasze dzieje (...). Nie wiadomo co było pierwsze, jej słowa czy my, ale każde zdanie dawało nam życie. (...) Wymyśliła dla naszej ziemi zwierzęta, słowami zbudowała domy, utkała z nich chmury i gwiazdy, które zawiesiła na niebie.
To jest niezwykły dom. Mieszka w nim szczęśliwa rodzina. W takim domu może zdarzyć się wiele dobrego.
To nie jest normalna niania. I doskonale o tym wiesz. Prawdziwa, niepodrabiana niania ma zwykłe stopy i nie jest tak bystra jak ona. Prawdziwa niania już po tygodniu walczy z płaczem Nieznośnych Trojaczków i nie ma czasu na kontrolowanie reszty rodzeństwa. Prawdziwa niania nigdy nie jeździ na złotym, obsypany, gwiezdnym pyłem rowerze, tylko na czarnym i starym...
W każdym domu musi być miejsce nieposprzątane. Bo zawsze może nadejść taki dzień, kiedy będziemy musieli zdobyć nieznany ląd.
(...) są chwile, których nie wolno odczarować, ulotne i kruche jak sny.
Potem podniósł nóż i prędko ukrył go w komodzie z bielizną. Był lekko otumaniony, poruszał się niepewnie. W końcu zasiadł w stylowym fotelu przywiezionym z Francji, jak zresztą inne cenne meble. Wyglądał jak sułtan w swym haremie, upajał się dźwiękami bitwy i widokiem walczących o niego kobiet. Był jak sędzia na ringu, wszystko analizował.
Widział, że Milena zdążyła objąć prowadzenie, siadając na brzuchu Beaty, jednak nie umiała trafić, jedynie chłostała powietrze, jak niebezpieczne dzikie zwierzę z ostrymi pazurami. Okładały się nawzajem resztkami sił, słychać było przekleństwa i groźby, oddechy stały się krótkie, urywane, uderzenia słabły, ale urażona duma Mileny dodawała jej energii, nie pozwalała się poddać.
Jutro nie przyjdę – powiedziała leżąc na jego ramieniu, jej ręka gładziła jego pierś, miejsce które przed chwilą całowała. - Czemu? - Spotkanie rodzinne u mojego brata, coś w rodzaju pożegnania wszystkich naraz. Przeciągnie się pewnie długo. – Kaja pierwsza wyłamała się z tej niepisanej umowy milczenia o wyjeździe. - Trudno, będę czekał na ciebie pojutrze. Zostaną nam tylko dwa dni. - Wiem, mój Boże, przecież wiem. Dominik podniósł się z tapczanu. - Zrobię ci kogiel-mogiel, chcesz? I kawę? - Tak, uwielbiam kogiel-mogiel. Wyszedł do kuchni, po chwili usłyszała odgłosy jego krzątaniny. - Pomóc ci? – zawołała Kaja. - Nie, maluszku. Ty zostań tam gdzie jesteś, masz za sobą i przed sobą ciężkie dni. Ja się zajmę wszystkim, a ty odpoczywaj przy mnie. Mój Boże, odpoczywaj przy mnie Wrócił do pokoju, ubijając żółtka w kubeczku, przysiadł na brzegu tapczanu. - Gdybyś mi dała na to czas i pozwoliła, rozpieszczałbym cię, tak, jak tego nie robił nikt inny. Nie mogę ci wybaczyć, że nie zadzwoniłaś do mnie zaraz po swoim rozwodzie. Pięć lat, pomyśl, jakie mogłyby być cudowne te pięć lata. W kuchni zagwizdał czajnik. Dominik poszedł zaparzyć kawę. Kaja położyła się na brzuchu. Była naga, ale mimo otwartego okna nie czuła chłodu. Wieczór był ciepły. - Powiedz jedno słowo, a zostanę – prosiła go w myślach – powiedz tylko, że chcesz żebym została, a będę tu, nie wyjadę nigdzie. I nigdy nie będę tego żałować. Powiedz tylko - zostań! Dominik wrócił z kawą i ukręconym żółtkiem. Nachylił się nad nią i pocałował krągły wzgórek pośladka. Kaja odwróciła się i spojrzała mu uważnie w oczy. - No, teraz - pomyślała- powiedz teraz. Ale Dominik popatrzył na nią bez słowa. W jego oczach nie było zwykłych kpiących błysków. Była w nich czułość i żal. Kaja wzięła jego rękę i przytuliła sobie do policzka. Trzymała ją tak długą chwilę. Na dłoń mężczyzny spadła jedna gorąca łza
Na szczęście słońca jest jeszcze wiele, i babie lato wokół się ściele (Goczałkowicka jesień)
Jestem ciszą zadumania (Echolalia)
Zdarza się, że nieuczciwi producenci żywności dodają do kapusty kwas octowy, aby szybko ją zakwasić. Nazywają taka kapustę "kwaszoną". Tak naprawdę jest to kapusta marynowana, konserwowana octem, nie zachodzą w tym przypadku procesy fermentacyjne.
Fermentacja zwiększa przyswajalność wapnia i żelaza, co jest istotne w leczeniu i profilaktyce osteoporozy, osteopenii i anemii. Kiszonki są też dobrym źródłem innych składników mineralnych, np. potasu, magnezu, fosforu.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl