Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "litwa do tak", znaleziono 105

Postanowiła, że wieczorem poczyta trochę o Czarnobylu, bo wiedziała o nim tyle samo, co o bitwie pod Grunwaldem, czyli że to było dawno.
- Wierz mi, większym bohaterstwem jest ciche znoszenie codziennych utrapień niż machanie szablą na polu bitwy.
Przywódca, który nie chce dzielić niewygód podróży i niebezpieczeństw bitwy ze swoimi podkomendnymi, szybko traci ich szacunek.
... I przyniósł jakiegoś trupa.
- Na pole bitwy? Wiecie, to nie piknik, gdzie każdy przynosi własne zapasy.
W dawnych czasach, jeśli oddziały wodza rozproszyły się po bitwie, zaraz objeżdżał teren i gromadził je z powrotem.
Wikingowie rzadko używali kawalerii w samych bitwach, ale musieli walczyć z armiami, w których ten rodzaj wojsk był istotny.
W ogniu bitwy, wiedząc, iż mam dookoła wiernych towarzyszy broni, czułem się bezpieczniejszy niż pośród swoich..
Istniały cztery boskie prawa,które rządziły przebiegiem bitwy: walcz pod jednym dowódcą o jeden cel; wydaj bitwę w miejscu i czasie dla siebie dogodnym; zaakceptuj to, na co nie masz wpływu, i przygotuj całą resztę; atakuj tak, by zaskoczyć wroga, odszukaj i wykorzystaj jego słabe punkty.
Walczyli całymi wolnogodzinami, a odgłosy bitwy niosły się w najdalsze zakątki Annwn, by rezonować oceanem plotek.
Jeśli ktoś próbuje powstrzymać to, co ma prawo wejść do środka, bitwa jest z góry przegrana. I powstrzymać od wejścia to, co musi się wydostać na zewnątrz.
Umarło w rzeczywistości, odżyło w słowach Rewizjonizm historyczny przybrał w Polsce formę dla mnie odrażającą, ponieważ niezwykle głupią. Zasadniczo jednak bronię rewizjonizmu. Niektórzy historycy kontestują dominujące poglądy na temat wojny światowej, nie mając racji, ale wysuwają zaskakujące (co zawsze cieszy) i odkrywcze argumenty. Ernest Nolte jest znakomitym przykładem. Rewizjonizm, jaki rozkrzewił się w Polsce, jest niesłychanie radykalny, ale do historii wojny niczego nowego nie wnosi, podobnie jak do poznania okresu powojennego. Gorzej – tłumi, płoszy, zaciemnia to, co było prawdziwe i dobrze uzasadnione. Polega on zasadniczo na przeniesieniu się w wyobraźni do lat wojennych i powojennych, by w sposób całkowicie bezkrytyczny przejąć znaczną część ówcześnie panujących poglądów i emocji. Jaki sens ma dzisiaj potępianie układów jałtańskich? Nie postanowiono tam przecież, że Polska ma wprowadzić ustrój komunistyczny. A gdyby nawet postanowiono – jakie to ma znaczenie obecnie? Pod pewnym bardzo ważnym względem Polska powojenna była i jest bękartem jałtańskim, jak mówią wrogowie PRL, których coraz więcej. Aktualność postanowień jałtańskich polega na tym, że naszą granicą wschodnią nadal pozostaje linia Curzona, a na zachodzie do Polski nadal należą terytoria odebrane Niemcom. Czy nie możecie z tym żyć, czy bardzo wam to przeszkadza? Pytam was, prawicowych i lewicowych krytyków Jałty. Czy nie dacie się namówić na takie widzenie rzeczy, że dzięki Jałcie Polska została przesunięta na Zachód, że swoją połową znalazła się w Europie centralnej, czego własnymi siłami nigdy by nie osiągnęła? Żaden kraj należący do zwycięskiej koalicji nie zyskał tyle namacalnych korzyści w wyniku pokonania Niemiec co Polska. Anglia poniosła wyłącznie straty. Gdzie są i na czym polegają zdobycze Rosji? Rozwiały się jak dym. Ostał im się jeno obwód kaliningradzki. Bądźmyż myślowo współcześni swojemu realnemu bytowi, nie uprawiajmy „polityki historycznej” szkodzącej tylko nam i nikomu więcej. Trudno przeboleć ofiary paktu Ribbentrop-Mołotow: wywózki na Sybir, wymordowanie oficerów i to wszystko, o czym dobrze pamiętamy. Te ofiary można porównać tylko z późniejszymi masakrami głównie polskich chłopów na Wołyniu i w Galicji Wschodniej; o tym jednak „polityka historyczna” każe milczeć, bo Ukraina nasz sojusznik strategiczny, a poza tym chłopi to nie to, co oficerowie. Jakie następstwa paktu istnieją do dziś, dla kogo są korzystne, dla kogo niekorzystne? Czy Rosja zachowała z tego jakieś korzyści, że tak bardzo ją za ten pakt zwalczamy? Czy nie łatwiej by jej się z Litwą i Ukrainą sąsiadowało, gdyby Wilno i Lwów należały do Polski? Ja nic nie twierdzę, ja tylko pytam. Plemię Herero Państwo, które wygrało wojnę i może narzucić pokonanemu swoją wolę, żąda odszkodowań za poniesione szkody. Większość polskiego Sejmu żąda odszkodowań wojennych od Niemiec. Kiedyż to Polska prowadziła wojnę z Niemcami? Sześćdziesiąt lat temu. Znany jest komu przypadek z historii świata, żeby zwycięzca żądał reparacji sześćdziesiąt lat po wojnie? Następne pytanie: czy Polska znajduje się w stosunku do Niemiec w takim położeniu, że może zmusić je do wypłacenia 600 miliardów dolarów, bo na tyle mniej więcej partyjna większość sejmowa ma ochotę? I wreszcie najkłopotliwsze dla tych partii pytanie: czy Polska znalazła się po wojnie w obozie zwycięzców, czy pokonanych? Gdy rosyjski prezydent oświadczył niedawno, że „razem zwyciężyliśmy”, po polskich partiach i mediach przeszedł dreszcz oburzenia. Dzieci w szkołach wszystkich stopni są uczone, że Polska wyszła z wojny pokonana i taki pogląd obowiązuje każdego, kto chce brać udział w życiu politycznym. I ten we własnym przekonaniu pokonany naród stara się zahipnotyzować silniejszych od siebie, żeby im wmówić powinność wypłacenia mu bajońskich odszkodowań sześćdziesiąt lat po wojnie. Nie należy – objaśniają swoje postępowanie bardziej umiarkowani politycy – brać naszej uchwały dosłownie. To jest tylko gra. Chodzi nam o to, aby tylko nastraszyć rząd niemiecki w tym celu, żeby wziął na siebie zaspokojenie prywatnych roszczeń niemieckich przesiedleńców. Relacje między Niemcami a Polską nie są jednak tego rodzaju, żeby oni mieli się nas bać. Każdy naród interpretuje historię odpowiednio do swoich interesów, a mądry naród swój interes widzi w tym, co poprawia jego położenie w międzynarodowych stosunkach sił. Polski rewizjonizm historyczny, wyrzucający nas propagandowo z koalicji zwycięzców 1945 roku jest sprzeczny z naszymi interesami. Jest zlepkiem poglądów niewiarygodnie głupich. Nie mają racji ci, którzy polegają na pisanym prawie międzynarodowym. Realne stosunki sił też nie o wszystkim rozstrzygają. Istnieje jeszcze system znaczeń, który interpretuje prawo i wpływa w pewnym stopniu na działanie sił. Polacy do systemu znaczeń wnoszą obraz samych siebie jako narodu wiecznie pokrzywdzonego, który żąda od Wschodu i Zachodu przede wszystkim przeprosin, od Niemców zaś odszkodowań, bo wiadomo, że Niemcy są od tego, aby wszystkim, którzy się zgłoszą, płacić odszkodowania. Trzeba przypomnieć coś elementarnego. Toczyła się wielka wojna Ameryki, Anglii i Związku Radzieckiego z hitlerowskimi Niemcami. Tą wojną interesował się cały świat, bo ona miała znaczenie dla całego świata. Należeliśmy do koalicji zwycięskiej i zostaliśmy wynagrodzeni terytorialnie tak sowicie, jak to się rzadko zdarza małym uczestnikom koalicji wielkich. Negowanie tego faktu jest po prostu kłamstwem, które nas osłabia w stosunkach międzynarodowych, jeżeli jeszcze nie w tej chwili,to osłabi w niedalekiej przyszłości. Uniwersytet Hip-Hopu W Biłgoraju, mieście sławnym kiedyś z wyrobu sit i przetaków, a później ze swego powiatowego sekretarza partii, Dechnika, który zastał je drewnianym, a zostawił przemysłowym, można dziś studiować na sześciu kierunkach uniwersyteckich. Tylko europeistyka będzie miała manko w kasie, ponieważ nie dopisali kandydaci zdolni zdać egzamin wstępny. Studia europeistyczne (nieważne: w Krakowie czy w Biłgoraju) tym się charakteryzują, że po ich ukończeniu wie się tyle co z gazet, nie bardzo więc pojmuję, jak można nie zdać egzaminu wstępnego. Kandydaci na europeistykę, jeżeli nie przeszli już jakichś solidnych czy choćby zwyczajnych studiów, wydają mi się dziećmi opuszczonymi, z rodzin kompletnie rozbitych, tak że nikt nie udzielił im najpotrzebniejszych wiadomości o tym, czym są wyższe studia. A raczej czym powinny być. Fiasko biłgorajskiej europeistyki ma przyczynę nie w tym, że w Biłgoraju nie można nauczyć tego nic, które za duże pieniądze sprzedają „europejskie” uczelnie w miastach stołecznych. Chodzi o to, że w mieście powiatowym mało wiarygodnie brzmiałaby obietnica, że dyplom tej akurat uczelni otwiera drogę do wysokopłatnych posad w Unii Europejskiej. W okresie zwalczania korupcji, a zwłaszcza płatnej protekcji może dziwić otwartość, z jaką jedna z ogłaszających się w prasie „europejskich” uczelni obiecuje unijną karierę w zamian za wykupienie indeksu (i zdobycie dyplomu) tej uczelni. Propozycja jest postawiona tak jednoznacznie, że zawiedzeni będą mogli wytoczyć uczelni sprawę cywilną, a i prokurator może mieć coś do powiedzenia, jeżeli przeczulenie na płatną protekcję utrzyma się przez kilka semestrów.
Każdy umiera samotnie, Eragonie. Nieważne, czy jesteś królem na polu bitwy, czy też biednym chłopem, konającym w łóżku wśród rodziny(...)
Każdy umiera samotnie, Eragonie. Nieważne, czy jesteś królem na polu bitwy, czy też biednym chłopem, konającym w łóżku wśród rodziny(...)
Spotykając człowieka, nie wiemy nigdy, jaką bitwę toczy i z jakimi przeciwnościami się zmaga. Nikomu więc nie zaszkodzi powstrzymać się od sądzenia.
Życie jest bitwą, której nie możemy wygrać. Pozostaje pytanie, czy chcemy umrzeć spokojnie i w ciszy, czy walczyć do ostatniego tchu. Ja wybieram walkę.
Warto było stoczyć tę bitwę, o czym wiedział od chwili, gdy zrozumiał dziwną naturę zagadkowego systemu przeinaczania historii, w którym uwikłała się ludzkość.
zawsze należy brać pod uwagę najgorszy scenariusz, wówczas czekają nas najwyżej miłe rozczarowania. John Flanagan, Bitwa o Skandię
-Dziesięć włóczni udaje się na bitwę - szepnął - i dziewięć pęka. Czy to wojna stworzyła tę, która pozostała? Nie, Amaramie. Wojna jedynie zidentyfikowała tę włócznię, która się nie złamała
My z kilkoma naszymi zmysłami tyle wiemy o otaczającej nas rzeczywistości, ile przyrośnięte do skały ostryga wie - o bitwie morskiej, która toczy się na jej wodach.
Chciała pola bitwy, na którym mogłaby bezlitośnie wgnieść mnie w ziemię. A ja, zamiast podkulić ogon i odejść w hańbie już teraz trzymam się koryta i tańczę tak, jak mi zagra.
Toczy się bitwa między tym, kim naprawdę jest, a tym, kim sądzi, że być powinien... Między tym, czego naprawdę pragnie, a tym, na co swoim zdaniem zasługuje.
Nie zawsze dostaniesz to,czego chcesz,ale zawsze to, czego potrzebujesz. ,,To tez przeminie" Każdy,kogo spotykasz toczy bitwę,o której nic nie wiesz. Bądź życzliwy.Zawsze.
Czasami wygrywa się bitwy, a czasami przegrywa. Trudno pogodzić się z przegraną, ale jeśli człowiek się podda i przestanie walczyć, szybko się wypali. [Wirus śmierci]
- Jak to było? - W zamyśleniu zmrużyła oczy. - "Każdy, kogo spotykasz, toczy bitwę, o której nic nie wiesz" - powiedziała. - Czasami ten cytat pomaga mi zrozumieć innych. A niekiedy nawet on nic nie daje.
Tym, o czym uczeni często zapominają, Yomenie, jest wpływ emocji na przebieg bitwy. Nie chodzi tu tylko o żywność, obuwie i czystą wodę [...]. Chodzi również o nadzieję, odwagę i wolę przeżycia.
Od zarania dziejów dla mieszkańców karkonoskich chałup nadejście zimy wiązało się z walką o przetrwanie. Stawali wówczas do brutalnej bitwy z nieobliczalnym żywiołem, w której stawką było ich życie.
Człowiek wybiera pole bitwy i odnosi zwycięstwo, rzecz jasna pyrrusowe, albo zostaje wrakiem, ruiną, zaledwie upiornym echem odbitym od zwalonej ściany.
- Byłbym zapomniał – rzekł Erak do Halta. – Ragnak kazał przekazać ci jeszcze jedna wiadomość. Powiedział, że jeśli przegramy tę bitwę, a on w dodatku straci swoich niewolników, urwie ci uszy, a następnie zabije – oznajmił wesolutko.
- Jeśli przegramy bitwę, będzie musiał odczekać w długiej kolejce, by dopiąć swego. Bowiem przed nim w kolejce ustawi się w tym samym celu kilka tysięcy temudżyńskich jeźdźców.
Podczas bitwy widywał już gorsze rzeczy, lecz rozmyślne okaleczanie własnego ciała w świecie, gdzie człowiekowi każdego dnia grozi kalectwa, wydawało mu się czymś głęboko złym.
Miłość pozwalała odkryć świat w ciemności. Przebijała się przez ból, walczyła w bitwach, po czym opadała na dno z milionem blizn. Miłość to nie tylko tęczę, ale iskry błyskawic i grzmoty.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl