“Dla mnie sztuka rodzi się z serca i duszy. To emocje są tym co chcę przedstawiać. Często nie potrafię zawrzeć w słowach tego, co czuję, ale kiedy biorę w rękę ołówek lub pędzel, wszystko wydaję się nagle proste.”
“Szczęście nie spada z nieba, ono leży w Twoich rękach. Rodzi się wewnątrz Ciebie i bierze się od ludzi, których kochasz. I jeśli jesteś zdrowy i szczęśliwy, po prostu jesteś milionerem. ”
“Szczęście nie spada z nieba, ono leży w Twoich rękach. Rodzi się wewnątrz Ciebie i bierze się od ludzi, których kochasz. I jeśli jesteś zdrowy i szczęśliwy, po prostu jesteś milionerem. ”
“Szczęście nie jest synonimem zadowolenia z siebie, spokoju ducha czy samozadowolenia. Zadowolenie z siebie rodzi bezsens i rozpacz. Zadowolenie z siebie to opium dla głupców. Samospełnienie jest mitem, który szlachetny umysł musi uważać za haniebny. Wszystko, co twórcze w człowieku, bierze się z ziarna niezadowolenia, któremu nie ma końca.”
“Pracą wywięzuje się człowiek z powinności swoich względem świata i braci-ludzi, a każdy spełniony obowiązek błogie rodzi zadowolenie; praca zapewnia nam byt nasz, zapewnia nam przyszłość; praca rozwija siłę i nie hańbi nikogo, chociażby była najpośledniejszą i najuciążliwszą; praca odwodzi człowieka od złych myśli, od płochych postępków, zapewnia mu spokój duszy, a spokój taki to szczęście.”
“Konigsberg to zbyt poważne nazwisko dla komika, ale czego można się spodziewać, jeśli człowiek się rodzi w Brooklynie, gdzie wszyscy są tak nieszczęśliwi, że nikt nie myśli o samobójstwie? Takie nazwiska jak Lupowitz, Rosenzweig czy Weinstein, że już nie wspomnę o starym Fleischmanie, który chorował na raka prostaty, nie brzmią za grosz śmieszniej, jeśli nosisz aparat słuchowy.
Dlatego zacząłem opowiadać dowcipy w kafejkach Greenwich Village. Lepsze to niż chodzenie do szkoły dla opóźnionych umysłowo nauczycieli i tylko trochę mniej zabawne niż granie na klarnecie. Moim koronnym numerem był kawał o pani Sarze Rosenkrantz, którą jej mąż, pan Daniel Rosenkrantz, obwoźny sprzedawca srebrnych wykałaczek, zastaje w łóżku z panem Schneiderem, tym, co ma sklep żelazny zaraz za piekarnią, co to go za bezcen kupił od pana Salomona Hirscha, na co pani Resenkrantz woła w najwyższym zdumieniu: Danny! To ty? W takim razie z kim ja leżę w łóżku? A jeżeli nawet wtedy goście się nie śmiali, to po prostu mówiłem, że kiedyś będę światowej sławy reżyserem i dostanę Oscara.”