Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lub daron", znaleziono 20

Czy na Dworze Barona naprawdę jest baron, a na Kruczym Dworze kruk?
- Katherine - powiedział, wciąż się uśmiechając.
- Tak. - Nachyliła się bliżej.
- Katherine...
- Tak, Damonie?
- Idź do diabła.
"Jest tu 350 kilogramów materiałów wybuchowych, 872 sztuki broni automatycznej, niemal 20 ton amunicji i osiem milionów dolarów gotówką. Dość uzbrojenia i pieniędzy żeby wyposażyć małą armię. Do niedawna tym wszystkim dysponował jeden człowiek".
"Wszyscy patrzą, ale nikt cię nie widzi."
Zgadywanie wcale nie polega na tym, żeby zgadnąć, ale żeby zgadywać.
Zapamiętywałem wszystkie miejsca, gdzie jej dotykał. Byłem zdeterminowany, by później przejąć nad nimi kontrolę, naznaczając je swoimi dłońmi.
- Niestety, mój humor jest zbyt błyskotliwy dla większości ludzi - oznajmił ze smutkiem. - Wydaje się, że ich przerasta. - ( Baron Arald )
- Cały sekret polega na zdobyciu kobiety - rzekł cicho do barona, śmiejąc się zuchwale. - Gdy to się uda, cały świat będzie można sprzedać!
Jeśli szukasz złych mocy - powiedział brutalnie Stefano - nie musisz szukać daleko. - Nie bądź głupszy, niż musisz być - warknął Damon.
List ten zbulwersował barona Cahorna. Gdyby był podpisany przez kogokolwiek innego, już stanowiłby ogromny powód do niepokoju, a co dopiero gdy nosił podpis Arsène'a Lupina!
Damon patrzył na nią bez wyrazu. -Wiesz, gdzie jesteś? - zapytał. Elena rozejrzała się wokół. Drzewa. -W lesie - powiedziała, śmiało patrząc mu prosto w oczy. -A wiesz, kto to jest? Podążyła wzrokiem za jego dłonią. -To Stefano - odparła obojętnie. - Twój brat. -A ja? Wiesz, kim ja jestem? Uśmiechnęła się do niego, odsłaniając kły. -Oczywiście. Ty jesteś Damon. Kocham cię.
Baron chwycił ja w pasie i podniósł. Na sekundę jego twarz znalazła się tuz przy jej twarzy, miękkie ciało panny przywarło do silnego torsu mężczyzny. Po chwili siedziała na ławce.
Spojrzenie zamyślonego barona padło na stojące po drugiej stronie zmoczonych deszczem pól wzgórze, na którym - jak wyczytał w pewnym lokalnym dziele historycznym - znajdował się założony w średniowieczu szpital Świętego Jerzego.
Protesty zamarły na jej ustach. Oto ona, kobieta, która zbłądziła, odrzucona przez wielu, otrzymuje taki dar od losu. Baron nie zważał na jej błędy i postąpił, jak mu zakazywało serce. To, co przeszłe, się nie liczyło, wszystko najistotniejsze znajdowało się tutaj i teraz.
Będziemy razem tacy szczęśliwi. Kiedy oni będą martwi, puszczę cię. Nie chciałam cię skrzywdzić tak naprawdę. Po prostu się rozgniewałam. - wyciągnęła smukłą rękę i pogłaskała go po policzku. - Przepraszam. -Katherine. -Tak, Damonie? -Idź do diabła.
- Czy sądzisz, że język jest nieco zbyt... kwiecisty? - spytał niepewnie Will.
Halt prychnął i odwrócił wzrok, wyglądając przez okno.
- Kwiecisty? Jest napuszony! - odparł. - Brzmi, jakby przemawiał baron Arald!
Will popatrzył na swojego mistrza, wyraźnie wstrząśnięty.
- O, chyba nie jest aż tak źle?
Nie mam pojęcia. Nie wiem, kim jest ta Vickie. Ciągle o niej mówisz, ale ja jej nigdy nie widziałem. - Widziałeś. Nie kręć, Damonie - cmentarz, pamiętasz? Zrujnowany kościół? Dziewczynę, którą zostawiłeś tam błąkającą się w koszuli nocnej? - Przykro mi, nie. A zwykle pamiętam dziewczyny, które zostawiam błąkające się w koszuli nocnej.
M jak małe, A jak aroganckie, T jak tałatajstwo. I już. Problem w tym, że pasowało do nich wszystkich, a żadne z nich nie nazywało się MAT. Cholera, czy tam powinno być jeszcze jedno T na końcu? Małe, Aroganckie, Trudne-do-usunięcia Tałatajstwo? (...) Mały Umie Tylko Trajkotać, zaśmiał się w myślach Damon. Ale to dawało...
- Mutt - powiedział, kręcąc głową.
Oddech dziecka, bicie jego małego serca stanowiły nowe i nieznane dla Uziela emocje. Usadowiony na drewnianym krześle, trzymał chłopca i bacznie go obserwował. W żaden sposób nie przerywał mu snu. Kiedy malec zaczynał marszczyć oczy od zbyt jasnego światła Uziel przygaszał je. Zwątlona łuna zachodziła, a izbę wypełniała ciemność, rozświetlona promieniami padającego światła księżyca. W pomieszczeniu nastawał półmrok. To nie przeszkadzało Panu Zastępów w patrzeniu, gdyż oczy doskonale widziały w ciemności. Nie chciał tylko, aby ktoś poza nim wiedział, co potrafi. Aaron teraz śnił. Powieki mu złagodniały, a ruch gałek mówił Uzielowi, że jest już spokojny. Chłopiec poczuł męski i silny dotyk, którego tak mu brakowało. Wychowywał się bez ojca. W świadomości Aarona zastępowała mu go Rachel. Dlatego tak tęsknił podczas jej nieobecności.
A prawdy przecież nie można wyznać. Co ma powiedzieć? „Stefano jest niewinny. To jego brat Damon nienawidzi go, a wie, jak bardzo Stefano nie znosi samej myśli o zabijaniu i krzywdzeniu ludzi. Przyjechał tu za Stefano i zaczął napadać na ludzi, żeby Stefano zaczął myśleć, że może sam to zrobił, żeby od tego zwariował. I teraz jest gdzieś w mieście – trzeba go poszukać na cmentarzu albo w lesie. Ale, ach, jeszcze jedno, szukajcie nie tylko tego przystojnego faceta, bo on akurat teraz może być wroną. A tak przy okazji, to wampir".
© 2007 - 2024 nakanapie.pl