Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ludzie drobny", znaleziono 18

Ludzie skupiają się na drobnych sprawach, żeby wielkie ich nie przytłoczyły.
Ludzie skupiają się na drobnych sprawach,żeby wielkie ich nie przytłoczyły.
Ludzie skupiają się na drobnych sprawach, żeby wielkie ich nie przytłoczyły".
Nie lubił kłamców. Ludzie, którzy kłamali w drobnych sprawach, kłamali też w wielu innych, często istotniejszych.
- Nikt z nas nie ma nic wspólnego z rządem! - drobny okularnik przyłączył się do protestu. - Tu żyją sami porządni ludzie
Dla pewnego rodzaju ludzi miłość zaczyna się od czegoś zupełnie drobnego, od głupstwa. Albo nie zaczyna się wcale.
Dzieci żyją po to, by się bawić. Oczywiście można im zlecić drobne prace, ale wolnych chwilach traktują swoje zabawy tak poważnie, jak ludzie obłąkani swoje urojenia. Dzieci jak mali bogowie, tworzą swoje miniaturowe światy z gliny albo nawet z samych słów. Dla nich prawda nigdy nie jest prosta.
Większość złej, akceptowanej poezji piszą profesorowie anglistyki z uniwersytetów wspieranych przez państwo, bogaczy i przemysł. To są zachowawczy nauczyciele wybrani do karmienia zachowawczych ludzi, by gra na szczytach mogła się toczyć dalej, gdy tymczasem ci na samym dole wśród ludzi i narodów dostają w kość. Gra toczy się przy pełnej współpracy manekinów ze środowisk kultury wysokiej... między którymi dochodzi tylko do drobnych, zawziętych, małostkowych sporów.
Ludzie traktują chwilę obecną jak punkt w drodze do wielkiego celu, który się wydarzy w przyszłości, a potem dziwią się, że długi dzień się kończy; oglądają się wstecz na swoje życie i widzą, że sprawy, którym pozwolili tak niepostrzeżenie przeminąć, drobne przyjemności, które tak lekko odtrącali, miały w ich życiu największe znaczenie - były największym i najwspanialszym zwycięstwem i treścią ich istnienia.
Nie zauważali, że dobro i zło, piękno i brzydota to tylko dekoracyjne owoce punktu widzenia, których jedyną wartość stanowi więź z tym, co przypadkiem myśleli i odczuwali nasi ojcowie, a ich drobniejsze szczegóły różnią się w poszczególnych rasach i kulturach. Przeciwnie: ludzie ci albo całkowicie negowali te jakości, albo wywodzili je z prymitywnych, mglistych instynktów, wspólnym także bydlętom i chłopom.
– Zamiast korzystać z życia, ludzie ciągle się oszukują – szepnęła. – Grają fałszywe role, udają kogoś innego, robią miny, fochy, zachowują się idiotycznie…
– Tak działa świat.
– Ale przecież to bez sensu! Żyjmy pełnią życia, zamiast rozmieniać się na drobne. Życie jest kruche, wystarczy głupi splot wypadków i może nas nie być. Po co tracić najlepszy czas? Lepiej się kochać i używać życia.
Ogromna większość populacji prezentuje z reguły bierną postawę. A dopóki przynajmniej dziesięć procent społeczności nie powstaje przeciw władzy, ta może spać spokojnie, drobne ruchawki tylko ją wzmacniają. Stłumione - niekoniecznie brutalną przemocą, lecz obietnicami, z czasem przekupstwem - pokazują innym: patrzcie, nic skuteczniejszego od naszych rządów nie istnieje! Nie ma sensu buntować się przeciwko czemuś, co jest wieczne. I ludzie przywykli do tego".
Mumbanzie chyba spodobał się sposób bycia dziewczyny, jednak jego oczy pałały okrucieństwem. Rozbudziły je wieki niewolnictwa, wzgardy, rasizmu. Gaelle ze swoim drobnym, mleczno-białym ciałem miała zapłacić za arogancję swojej rasy. Mumbanza nie należał do tych, którzy pragną walczyć za swój lud, tylko odwrócić relację na swoją korzyść. Jego oczy mówiły: "Zerżnę ci dupę kuzynko, a zrobię to na cześć ONZ".
„Godziną Saturna jest zmierzch, kiedy dzień słabnie i zachowuje się jak mdlejąca kobieta – traci barwy, wiotczeje, siła wysącza się z niego drobnymi kroplami. Zmierzch jest przeczuciem bezruchu nocy. O zmierzchu nawet najbardziej niewinne i stojące u progu życia istoty boją się śmierci. Zwierzęta chowają się do nor, rośliny zamierają, a ludzie zapalają świece i garną się do ognia. Jeżeli noc jest stanem przypominającym śmierć, to zmierzch jest codzienną agonią”.
Zapisując tę stronice, zachowałem w jakimś stopniu zdrowe zmysły i autonomię, ale nie spisałem wszystkiego, co się tutaj wydarzyło. Niektórzy ludzie znajdują w sobie dosyć tchórzostwa, by utracić całe lata dzieciństwa. Spychają przykre sprawy do podświadomości, tak że z czasem zżera ich to pomału, od środka, drobnymi, bezbolesnymi ukąszeniami.
Taka koncepcja stłumienia to mój wzór. Pragnę zapomnieć zdarzenia nie do opisania, rozgrywające się w trakcie minionych (...) dni. Z ochotą zapłacę cenę w postaci okresów depresji, wściekłości i zaprzeczenia, którym przeznaczone jest nękać mnie w ciągu nadchodzących lat. Nic nie może być bardziej niszczące niż rzeczywiste wspomnienia tego, co ujrzałem i zrobiłem.
Po tej ziemi wciąż chodzą ludzie czyści i naiwni, którzy wierzą w sprawiedliwość i porządek, w kosmiczny ład i uniwersalne prawa, którzy myją zęby codziennie, rano i wieczorem, segregują śmieci, uprawiają z małżonkiem seks raz w tygodniu, żeby nie czuł się niekochany, nie prowadzą po lampce wina i spóźniają się na umówione spotkanie nie więcej niż piętnaście minut. Którzy nie hałasują po dziesiątej wieczorem, pamiętają o podlewaniu kwiatów, głosują w wyborach, nie kupują jajek z hodowli bateryjnej i od czasu do czasu wpłacają na schronisko dla bezdomnych zwierząt. Którzy oszukują urząd podatkowy wyłącznie na drobne sumy, przyjmują księdza po kolędzie, trzymają pornosy w szufladzie zamkniętej na klucz, a żony bliźniego swego pożądają tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział.
Vasilij nie zastanawiał się ani sekundy dłużej. Chwycił własny spadochron, przypiął się dokładnie, sprawdził wiązania i przedarł się do otworu przez który wyskoczyli terroryści. Ktoś złapał go za rękę. To była jakaś starsza pani. Spojrzała na niego z błaganiem w oczach i poruszyła wargami. Wyczytał z jej ust dwa słowa: save us. Stał chwilę zdezorientowany. Wyrwał jej się i poszedł dalej. Na przednim siedzeniu siedziała mała dziewczynka i machając niespokojnie nóżkami, płakała. Przekręciła głowę w lewo i jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Vasiljego. Widział w nich tą samą bezradność i błaganie, jak u staruszki, oraz innych ludzi. Wyciągnęła do niego drobne rączki i zapiszczała: Ratunku! Jej wrzask przedarł się przez szum i gwar. Ta dziewczynka również była polką, jego rodaczką. W pierwszym odruchu Vasilij od razu chciał ruszyć jej na ratunek. Powstrzymał się jednak, bo zdał sobie sprawę, że nic nie może zrobić. Może uratować, albo siebie, albo zginąć razem z innymi.
To Veronika nauczyła mnie dostrzegać drobne finezje natury, a tych byla nieskończoność. Potrafiliśmy zerwać przylaszczkę albo fiołka i przez kilka minut uważnie studiować ten maleńki cud. CZYŻ ŚWIAT NIE JEST JEDNĄ WIELKĄ, WPRAWIAJĄCĄ W OSZOŁOMIENIE BAŚNIĄ?
© 2007 - 2025 nakanapie.pl