Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pelne maier", znaleziono 10

- (...) Ten biedny sukinsyn to pewnie przestępca. Może truciciel dzieci, kat kobiet albo nawet kanibal.
- (...) Royce, spójrz na jego sutannę. - Hadrian wyciągnął rękę. - To kapłan.
Royce się skrzywił.
- Najgorszy rodzaj kryminalisty.
Z wyraźną ulgą odnotował, że Lenę niespecjalnie ciągnęło do bobasów. Podobnie jak on zachowywała pewną rezerwę.
- Dlaczego zawsze odnajdujesz poczucie humoru, kiedy mamy umrzeć?
Royce wzruszył ramionami.
- Pewnie dlatego, że wtedy życie staje się najbardziej absurdalne.
Jeśli umiejętność wymiany żarówki świadczy o tym, że jest feministką, to pewnie tak jest, ale skąd pomysł, że feministki są męskie? Jak tak dalej pójdzie, zacznie z Tomczakiem popijać piwko, wcinać smakująca mułem rybę i narzekać, jak to babom się w głowach przewraca.
Rano Astrid ma katar.
- To pewnie przez tę wczorajszą burzę- jęczy z bardzo smutną miną. -Chyba mam anginę
- Anginę? A czemu nie trąd? Ti zwykły katar.
- Joyce O’Donnell wpuściła zabójcę do domu.
- Albo zapomniała zamknąć drzwi.
- Oczywiście, że je zamknęła. Nie była głupia.
- Nie była też zbyt ostrożna. Gdy pracujesz z potworami, nigdy nie wiadomo, który z nich pójdzie za tobą. (...)
- Po co wpuściła go do domu?
- Może sądziła, że potrafi nad nim zapanować. (...) Była jak cyrkowy pogromca lwów, który codziennie pracuje z dzikimi zwierzętami i zaczyna sądzić, że ma nad nimi kontrolę. Spodziewa się, że za każdym razem, gdy strzeli z bicza, będą skakały jak potulne kocięta. Może nawet uważa, że go kochają. Aż pewnego dnia, gdy się odwróci, zatopią mu kły w karku.
Samuel obudzil mnie,gdy podchodzilismy do ladowania. Emanowal od niego spokoj, wiec i ja stalem sie niezwykle spokojny. Kiedy opuszczalismy poklad samolotu, spytalem, gdzie bede mogl go znalezc. Usmiechnal sie jak wielce rozbawione dziecko i odrzekl: -Jona,jestem aniolem. Twoim aniolem. Jestem z toba zawsze. Oczywiscie nie widzisz mnie ciagle, a tylko wtedy, gdy sam chce byc widzialny. Pomysl tylko o mnie a natychmiast sie pojawie. To powiedziawszy, skrecil w inna ulice i bylem pewien, ze zniknal.
Rincewind umiał wołać o litość w dziewiętnastu językach i po prostu wrzeszczeć* [przyp.: To ważne. Niedoświadczeni podróżnicy mogą przypuszczać, że „Aargh!” jest wyrażeniem uniwersalnym, jednak w beTrobi oznacza to „Wielce radosne”, w Howondalandzie natomiast rozmaicie: albo „Chciałbym zjeść twoją stopę”, albo „Twoja żona jest wielkim hipopotamem”, albo też „Witam, myśli pan Fioletowy Kot”. Pewne plemię zyskało przerażającą reputację okrutników tylko dlatego, że jeńcy krzyczą - ich zdaniem - ”Szybko! Dolać wrzącego oleju!”.] w kolejnych czterdziestu czterech.
Na początku co weekend ktoś będzie ich odwiedzał. Przyjaciele przyjadą z czystej ciekawości, żeby zobaczyć, jak teraz mieszkają, pewnie zachwycą się domem nad pięknym dzikim jeziorem w niezwykle urokliwym miejscu. Potem, kiedy minie pierwsza ciekawość, zwycięży codzienna gonitwa i chroniczny brak czasu, na który od dawna cierpi ten cały popieprzony świat.
A to wiecie Albercie – przerwał wreszcie ciszę Antoni - miałem ostatnio zamówienie od pewnego chłopa z Praslit. Naprawiałem mu ośkę od wozu i zdziwiłem się wielce, bo ten zapłacił mi złotą, ruską monetą. Zapytałem go, skąd u niego taki pieniądz, a ten jakby zląkł się mojego pytania. Jąkał się, kluczył, wreszcie wydukał, że dostał takich kilka, za uratowanie od śmierci żołnierza, którego sam z pola przyniósł i do jakiego takiego zdrowia w swojej chacie doprowadził. - Złota moneta, powiadacie – zaciekawił się stary kowal. - Dziwna sprawa. - Tako i mnie dziwno było, więc zacząłem chłopa za język ciągnąć. Ten przestraszony, lecz wreszcie zaczął mi opowiadać, że, jakoby ten ranny w gorączce powiadał, że gdzieś w niedalekiej okolicy od onych Praslit, Rosjanie całą skrzynię takich monet ukryli, by nie wpadły w ręce wroga.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl