Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pieskie takie", znaleziono 19

I pieski potrzebują piesków jak ludzie.
Pan Sobieski miał trzy pieski,
czerwony, zielony, niebieski.
Sensem życia pieska z pewnością nie jest zrozumienie ludzi, bo to po prostu niemożliwe.
Na tym pieskim świecie nic nie jest funta kłaków warte, jeśli nie możemy się tym dzielić z drugą osobą.
Dzieci miewają ukochane pieski czy kotki a ja miałem białe myszki.
A ta głupia suka Fina
nam co roku się szczeniła
albo brali małe pieski
albo worek był
niebieski.
Byle nie umrzeć pod nożem. Boję się... Jakiekolwiek by było to życie; pieskie, parszywe - a żyć się chce...
Pieski z natury są niesforne i często sprawiają kłopoty. Wędrują i działają w grupie. Ich ulubioną zabawą jest gryzienie butów.
Jeśli on myśli, że będę potulna i miła dla tego francuskiego pieska z kijem w dupie, to bardzo się zdziwi. Już ja mu pokażę, z kim się nie powinno zadzierać.
„Jeśli on myśli, że będę potulna i miła dla tego francuskiego pieska z kijem w dupie, to bardzo się zdziwi. Już ja mu pokażę, z kim się nie powinno zadzierać”.
Widywałem koty na dworze, ale nigdy nie spacerowały z ludźmi, tylko samotnie. A pieski prawie zawsze chodzą na spacery w towarzystwie ludzi. To tylko jeden z wielu powodów, dla których psy są lepszymi zwierzakami niż koty.
Opublikowane Spotkanie z Anną Maruszeczko w Salonie Kobiet - cytat z jej wypowiedzi. Miasto lubię za szeroko rozumiane możliwości, ciekawą pracę, kino I kilka dobrych restauracji. Wieś – za przestrzeń, rzekę, ciszę, pieski I zdrową żywność. Ludzie są mi bardzo nieobojętni. I tu, I tam.
Jeżeli małpie wstrzyknąć prolaktynę i podrzuci jej szczeniaka, to zaraz go zacznie pieścić i hołubić, ale wystarczy, żebyś przestał podawać hormon, a na drugi - trzeci dzień pożre tego ulubionego pieska. Masz miłość macierzyńską, najszczytniejsze uczucie: trochę chemikaliów we krwi!
Udane życie nie jest kawiorem - luksusowym towarem dostępnym tylko dla wybranych. Jest na wyciągnięcie ręki. Dla wszystkich. Nie sprowadza się do pieniędzy, kariery, dóbr materialnych, wakacji spędzanych w drogich hotelach, malowania paznokci lakierem za dwieście złotych czy noszenia małego pieska w torebce. Tylko do dostrzegania tego, co wokół nas, do osiągnięcia wewnętrznej harmonii, wyciszenia się, robienia tego, co się kocha, do częstego sprawiania sobie przyjemności.
Skoro piesek nie może ufać ludziom, to jak ma w ogóle żyć?
Taki już jest los piesków: naszym przeznaczeniem jest życie u boku ludzi
Teraz wiem, jak wygląda świat dla tych małych piesków z grzywkami nad oczami. Wygląda włochato.
Jaka jest ta nasza cywilizacja - bezpbożna cywilizacja oparta na whisky, "Blackwood's" i rysunkach piesków!
Było to niewielkie pomieszczenie. Od sufitu sterczało kilka metalowych krażków, w betonowej podłodze były trzy kratki sciekowe. Kojarzyło sie to z komora gazowa w Oswiecimiu, która ogladał kiedys na wycieczce szkolnej. Pielegniarz zaryglował drzwi i odkrecił kurki. Strumień wody oblał Zbyszka i od razu poczuł ulge. Woda zalewała mu oczy i spływała po całym ciele. Nastawił twarz pod strumien i mimo bólu, trzymał tak przez chwile. Palcami dotknał rany, wyczuł zgrubienie. Tepy ból pod czaszka powoli ustępował. W tym momencie ktoś wsunał mu do ręki śliski przedmiot. Oczy miał zamkniete. Domyślił sie, że to kawałek mydła. Wysunał sie spod tuszu i namydlił całe ciało. Wszedł pod strumien wody. Szum zagłuszał słowa, oczy miał zamkniete, teraz był przez moment odizolowany od reszty swiata. Dlaczego to własnie mnie sie zdarzyło? Czym różnię się od innych? Kto im dał prawo? Przecież nie jestem przestepca?! A może to tylko mnie sie tak wydaje? Może walnałem kogos w ucho bez powodu, albo zerżnałem jakas mała dziewczynke, a potem biegałem po osiedlu i spiewałem rewolucyjne piesni, a teraz zupełnie tego nie pamietam? Strumien wody nagle sie urwał. - Koniec kapieli!! Pielegniarz odryglował drzwi. - Wychodzic pojedynczo! Wychodzili. Pielegniarz podawał każdemu czysty recznik i odbierał resztki mydła. Drugi pielegniarz wydawał czysta bielizne i piżamy. Zatrzymał Zbyszka na chwile i usmiechajac sie ironicznie powiedział: - Tu sie nie podskoczy, nie tacy jak ty studenciku - padali jak muchy. Trzeba byc grzecznym, kochasiu! No jak.!? Zbyszek patrzył na niego, poczatkowo nie rozumiejac.? - O czym pan mówi? O co chodzi?! - Nic, nic przyjemniaczku. Bierz łachy i na sale. A spróbuj coś pisnąć. Przy obchodzie! Teraz zrozumiał. Oni wiedzieli, że tamten go bije i nie interweniowali. Chcieli mu dać nauczke, żeby siedział cicho. - Skurwysyny!!! - Zaklał, chociaz prawie nigdy nie przeklinał. Ubrał sie szybko i stanał przy oknie. W tym pomieszczeniu kraty były założone z obu stron okna. Przylgnął rozbitą twarzą do zimnej kraty. Za oknem, ciepły czerwcowy ranek. Rozwożono śniadanie do pawilonów. Przestrzeń miedzy pawilonami dzieliła regularna siatka żywopłotów. Był to zzywy bajeczny labirynt. Na odległej scieżce rozpoznał sylwetke znajomej pielegniarki. Biegła w kierunku szpitalnej apteki. Lubił te dziewczyne, była z insuliny, zawsze usmiechnieta, serdeczna. Czasem brała nocne dyżury na jego oddziale, kiedy tu był za pierwszym razem. Wtedy przychodził do dyżurki, pomagał jej rozkładac leki, a potem do póznej nocy rozmawiał z nią półgłosem. Było im dobrze. Rozmawiali o swoim życiu. Każde z osobna przedstawiało to, co było jego zdaniem najciekawsze. Zbyszek zdawał sobie sprawe, że cześć tych historii jest zmyślona, ale to im nie przeszkadzało. Kiedys zapytała, dlaczego nie odwiedzaja go rodzice. Odpowiedział, że wyjechali za granice. Nie przyznał sie, że nawet nie wiedza o jego pobycie w szpitalu. Zreszta, wtedy wcale nie chciał ich widziec. Teraz przypomniał sobie tę rozmowę sprzed lat. Przykro mu było, gdzies w srodku, odezwały się
© 2007 - 2024 nakanapie.pl