Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "richard jakie", znaleziono 134

Kiedy kończy się dzieciństwo, przejmujemy władzę nad swoim życiem, a co za tym idzie, w znacznie większym niż dotąd stopniu bywamy odpowiedzialni za własną śmierć.
Czasem pamięta się nas z powodu tego, jak umarliśmy, a nie tego, jak żyliśmy
(...) proces umierania nie dotyczy wyłącznie odchodzenia pacjenta - to także wpływ, jaki wywiera ono na bliskich pozostających na tym świecie.
Ludzie mnie często pytają, jak to jest umrzeć. Jakbym ja to wiedział. Jakby ktokolwiek to wiedział.
(...) śmierć zwykle przychodzi spokojnie, ze świadomością, że warto było żyć i że byliśmy kochani. Pragnąłbym umrzeć w fotelu, czytając książkę. Jedno wiem na pewno, nie chciałbym umrzeć we śnie. W taki przypadku straciłbym coś, co może być najwspanialszym doświadczeniem w życiu.
Pieniądze są ważne, dlatego trzeba umieć nimi zarządzać.
Warsztaty to potrawa, którą należy przyrządzić ostrożnie, z doskonałych i dobrze dobranych składników.
Jeśli jed­na oso­ba ma uro­jenia, mówi­my o cho­robie psychicznej. Gdy wielu ludzi ma uro­jenia, na­zywa się to re­ligią.
Zwłoki już tak mają - zdradzają sekrety stylu życia, nawet osobliwości, przede wszystkim zaś okoliczności śmierci.
Kraina śmierci jest wolna od uczuć.
Nie miałem pojęcia, że to, co robię, doprowadzi do zgonu.
Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale satysfakcja to drabina do nieba.
- Wszyscy nabijaliśmy się z ciebie z powodu tego piórka, Gwen, ale ty się nie przejmowałaś. Ty wierzyłaś. To się liczyło wtedy i liczy się teraz: zawsze wierzyłaś. Twoje cudowne serce kilka razy zaprowadziło cię w nieoczekiwanym kierunku, ale twoja wiara... W siebie, w innych, w świat dookoła ciebie... zawsze była ci przewodnikiem. Takie właśnie znaczenie ma twoje magiczne piórko.
Ludzie dźwigają odziedziczone po przodkach zachowania i uprzedzenia, byle jak sklecone prowizorki z poprzednich etapów ewolucji, podlegające przestarzałym zasadom. Na pozór chaotyczne, nieracjonalne decyzje są w istocie wynikiem strategii wypracowanych przed wiekami w celu rozwiązywania innego rodzaju problemów. Wszyscy tkwimy uwiezieni w ciałach szczwanych karierowiczów i oportunistów, przyuczonych przez wzajemny nadzór do życia i przetrwania na sawannie.
...fotosynteza jest cudem. Popisem inżynierii chemicznej, na którym stoi cała katedra stworzenia. Wszystek galimatias życia na Ziemi podwozi się za darmo na tym oszałamiająco magicznym dziele. Otóż i sekret życia: rośliny spożywają światło, powietrze i wodę, gromadząc dzięki temu energię, która czyni i sprawia całą resztę.
Wzrost wykładniczy w obrębie skończonego systemu prowadzi do załamania. Ale ludzie tego nie widzą. Czyli ich autorytet zbankrutował.
Rzecz, która nie pasuje, jest najbardziej interesująca, coś, co nie zachowuje się tak, jak tego oczekiwałeś.
Najwyraźniej komuś się to znudziło i zdjął drzwi. Pokój miał taki układ, że były tam jeszcze jedne drzwi. Wpadłem na następujący pomysł: zdjąłem te drugie drzwi z zawiasów, zniosłem do piwnicy i schowałem za zbiornikiem z ropą. Gdy zrobiło się już później, udałem, że zaspałem i zszedłem na dół jako jeden z ostatnich. Wszyscy latali jak z piórkiem, a Pete i jego współlokatorzy strasznie się martwili: ktoś im zabrał drzwi, a oni muszą się uczyć etcetera. Gdy schodziłem po schodach, spytali: - Feynman! To ty zabrałeś drzwi? - Jasne, że ja - odparłem. - Popatrzcie, otarłem sobie palce o ścianę, gdy znosiłem drzwi do piwnicy. Moja odpowiedź nie zadowoliła ich. Prawdę mówiąc, nie uwierzyli mi. Przez następny tydzień poszukiwania drugich drzwi nie przyniosły żadnych efektów, więc dla kolegów, którzy się uczyli w tym pokoju, sytuacja stała się krytyczna. Ktoś wysuwa jakiś pomysł, potem ktoś następny. Następny kolega występuje z kolejną propozycją: - Mam inny pomysł - mówi. - Myślę, że ty, jako prezes, powinieneś zapytać każdego, czy zabrał drzwi, na słowo honoru członka konfraterni. - Znakomity pomysł - mówi prezes. - A więc na słowo honoru członka konfraterni! -Zaczyna chodzić wokół stołu i pyta każdego po kolei - Jack, zabrałeś drzwi? - Nie, nie zabrałem drzwi. - Tim, zabrałeś drzwi? - Nie, nie zabrałem drzwi. - Maurice, zabrałeś drzwi? - Nie, nie zabrałem drzwi. - Feynman, zabrałeś drzwi? - Jasne, że zabrałem. - Przestań, Feynman, to nie są żarty! Sam! Zabrałeś drzwi. - i tak w koło. Wszyscy byli wstrząśnięci. Był pośród nas jakiś nikczemnik, który sobie bimbał ze słowa honoru członka konfraterni! W nocy zostawiłem w widocznym miejscu kartkę z rysunkiem zbiornika na olej i ukrytymi z tyłu drzwiami, więc następnego dnia znaleźli je i wstawili. Jakiś czas później przyznałem się, że to ja je zabrałem, i wszyscy oskarżyli mnie o krzywoprzysięstwo. Nie pamiętali, co powiedziałem. Pamiętali tylko wniosek, do którego doszli, gdy prezes obszedł wszystkich i rzekomo nikt się nie przyznał, bo mnie nie potraktowali poważnie. Pamiętali ogólną wymowę, a nie poszczególne wypowiedzi. Ludzie często uważają mnie za kłamczucha, ale ja z reguły mówię prawdę - tyle, że w taki sposób, że często nikt mi nie wierzy!
Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie.
Bóg Starego Testamentu jest prawdopodobnie najmniej przyjazną postacią całej literatury pięknej: zazdrosny i dumny z tej zazdrości; małostkowy, niesprawiedliwy, nie znający przebaczenia pedant; roszczeniowy, krwiopijczy zwolennik czystek etnicznych; mizoginiczny, homofobiczny, rasistowski, mordujący dzieci, ludzi w ogóle, czy też synów w szczególności, zsyłający plagi, megalomański, sadomasochistyczny, kapryśnie manifestujący brak zrozumienia despota. Atakowanie tak łatwego celu nie byłoby fair.
Twierdzić, iż owa pierwsza przyczyna, wielkie nieznane, odpowiedzialne za to, że istnieje raczej coś niż nic, to istota, która potrafiła zaprojektować Wszechświat i przemawiać do miliardów ludzi równoczesne, to nic więcej niż ucieczka od odpowiedzialności, od odpowiedzialności za znalezienie prawdziwego wyjaśnienia. To przeraźliwa demonstracja samozadowolenia i oportunizmu, przeczące nie tylko zdrowemu rozsądkowi poszukiwanie haka zwisającego z nieba.
Ze względu na militarne znaczenie czołgów oraz zainteresowanie, które powszechnie wzbudzają, napisano już o nich bardzo wiele.
Wóz Simmsa charakteryzował się ograniczoną mobilnością, niemniej jednak był pierwszym silnikowym pojazdem, zarówno uzbrojonym, jak i opancerzonym, i chociaż jego osiągi oraz możliwość wykorzystania bojowego zasługiwały na miano skromnych, to potencjał tego rodzaju pojazdów został dostrzeżony przez prasę zajmującą się tematyką techniczną, która rozpisywała się na jego temat.
Skonstruowanie czołgu, tego pierwszego i najważniejszego spośród gąsienicowych pojazdów opancerzonych, bywa na ogół przypisywane dość niezwykłemu wydarzeniu, do którego doszło z inspiracji jednego człowieka - podpułkownika E. D. Swintona, oficera wojsk inżynieryjnych armii brytyjskiej. Ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością, choć sam Swinton przypisywał sobie takie zasługi.
Przez wiele stuleci wojny toczyli niemal wyłącznie żołnierze posługujący się bronią ręczną. Jednak wraz z wejściem do użycia prochu strzelniczego względne znaczenie broni siecznej stopniowo malało, natomiast coraz bardziej zaczęła się liczyć broń cięższa, którą posługiwano się przede wszystkim w XIX wieku.
Po początkowym użyciu czołgów przez wojska brytyjskie i francuskie nastąpił, w późniejszym okresie pierwszej wojny światowej, ich znaczny i szybki rozwój, a wojskowi snuli ambitne plany dotyczące masowej produkcji tych wozów bojowych i masowego ich wykorzystania.
Czołgi zaczęły się pojawiać na światowej arenie militarnej wraz z dostawą na front na początku czerwca 1916 roku pierwszych czołgów brytyjskich, wyprodukowanych na zamówienie złożone ledwie cztery miesiące wcześniej przez Ministerstwo Uzbrojenia.
Czołgi wytwarzane w poszczególnych krajach z pozoru różnią się od siebie, ale często wykorzystuje się w nich takie same rozwiązania techniczne i niezmienne zasady konstrukcyjne.
Równolegle z rozwojem czołgu brytyjskiego i bez wiedzy o pracach nad nim, podobny wóz bojowy próbowano skonstruować we Francji.
Okres po pierwszej wojnie światowej przyniósł rozmaite idee i opinie dotyczące perspektyw czołgów. Skrajne z nich przewidywały, że z biegiem czasu czołgi okażą się bezużyteczne. Z drugiej strony nie brakło wypowiedzi, że w przyszłości armie złożone z żołnierzy zostaną zastąpione przez armady czołgów.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl