“Wierzę, że każdy, kto twierdzi, iż przeceniamy znaczenie seksu, po prostu nigdy porządnie się nie kochał, a ci, którzy twierdzą, że wiedzą co się dzieje, kłamią, choćby w drobnych sprawach. Wierzę w absolutną szczerość i małe kłamstewka. Wierzę w prawo kobiety do wyboru, prawo dziecka do życia i w to, że choć ludzkie życie jest rzeczą świętą, nie ma nic złego w karze śmierci, o ile można zaufać bez reszty wymiarowi sprawiedliwości.”
“Wierzę, że każdy, kto twierdzi, iż przeceniamy znaczenie seksu, po prostu nigdy porządnie się nie kochał, a ci, którzy twierdzą, że wiedzą co się dzieje, kłamią, choćby w drobnych sprawach. Wierzę w absolutną szczerość i małe kłamstewka. Wierzę w prawo kobiety do wyboru, prawo dziecka do życia i w to, że choć ludzkie życie jest rzeczą świętą, nie ma nic złego w karze śmierci, o ile można zaufać bez reszty wymiarowi sprawiedliwości.”
“Wszak wszystko wokół, cała kultura i narracja psychologiczna, stara się przekonać zarówno ciebie, jak i innych, że człowiek jest w stanie stawić czoła wszystkiemu, dać sobie radę z każdymi przeciwnościami losu, bo nie ma rzeczy niemożliwej – podjął doktor Kerth. – Musisz tylko odpowiednio się nastawić, chodzić na sesje terapeutyczne, pracować nad sobą, słuchać psychologa, a w najgorszym wypadku po prostu regularnie brać przepisane leki.”
“Kiedy tak na mnie patrzyła, w głowie jak na złość odtwarzały mi się sceny naszego dzikiego seksu. Zawsze miała to kocie spojrzenie. Błagała, bym ją zniszczył i niejednokrotnie to robiłem. Najpierw ją dusiłem do utraty tchu, a później pieprzyłem przywiązaną do łóżka, dopóki nie rozpadała się pode mną w szaleńczym orgazmie. Była kobietą, dla której gotów byłem rzucić wszystko. Straciłem dla niej głowę. Wpadłem w wir pełen uzależnień. Prawie umarłem. Zniszczyła mnie bez mrugnięcia okiem.”
“Bóg albo ktoś inny ciągle stwarza kobiety, posyła je na ulice, i ta ma za duży tyłek, a tamta za małe cycki, ta jest stuknięta, a tamta szalona, ta jest dewotką, a tamta wróży z fusów, ta nie panuje nad wiatrami, a tamta ma duży nos, ta kościste nogi...
Ale od czasu do czasu zjawia się kobieta w pełnym rozkwicie, której ciało wprost rozrywa sukienkę... uosobienie seksu, przekleństwo mężczyzn, koniec świata.”
“Nie chcę z niczego rezygnować! To wszystko jest moje! Niczego nie oddam! Muszę się nauczyć kontrolować moje wszystkie ja. Nie chcę sobie pomóc! Muszę się niszczyć! Nie chcę się krzywdzić! Chcę się krzywdzić! Nie będę brać leków! Muszę brać leki!” - wewnętrzna walka trwała. Wciąż ta pieprzona ambiwalencja miesza w głowie. Nie wiem czego chcę. Nie wiem kim jestem. Co chwilę zmieniam zdanie i priorytety. Kocham. Nie kocham. Kocham. Nie wiem co to miłość.”
“Uprawialiśmy seks, ponieważ nie chcieliśmy być nieuprzejmi wobec kogoś, kto nam go zaproponował lub trafił do naszego łóżka. Bardzo trudno było nie rżnąć się z kimś, kto miał na to ochotę, i nie mieć zarazem poczucia winy, że jesteśmy niegrzeczni. Sądzę, nie, jestem pewna, że wielu ludzi spało ze swoimi przyjaciółmi, znajomymi i obcymi, których wcale nie pożądało. Sądzę też, że w większej mierze dotyczyło to kobiet, niewiele z nich bowiem – stwierdzam to z przykrością – było nazajutrz rano równie zadowolonych, jak żegnający je z radosnym uśmiechem mężczyźni. (s.53).”
“Wielbimy kobiety, bo pojawiają się one owiane tajemnicą, a gdy ona blednie, przestają nam się podobać. Kobiety myślą, że mężczyzn interesuje tylko to, co kryje się pomiędzy ich udami? Pomyłka! Bardziej od seksu mężczyzn pociąga romantyzm. Dowód? Jeśli mężczyzna odchodzi, to zwykle winne są nie noce, ale dni. Dni pełne kłótni w promieniach słońca odbierają ukochanej znacznie więcej blasku niż noce, podczas których kochankowie stapiają się w jedno zostawcie nam noce, a weźcie dni - wtedy dłużej zdołacie zachować mężczyznę.”
“- Zakochałem się - wyznał.
Nic nie powiedziałem. Skręciłem papierosa.
- Wierzysz w miłość? - spytał.
- Muszę. Raz mi się zdarzyła.
- Gdzie ona jest?
- Nie ma jej. Nie żyje.
- Nie żyje? Jak to się stało?
- Picie.
Moja też pije. Martwię się o nią. Jest wiecznie zaprawiona. Nie potrafi przestać.
- Nikt nie potrafi.
(...) Stary, naprawdę ją kocham!
- Do diabła, Marty, pewnie chodzi tylko o seks.
- Nie, kocham ją. Hank, ja naprawdę to czuję.
- Zdarza się.
(...)
- Na razie pijesz równo. Jeśli ją tak kochasz, rzuć to w cholerę. Od razu.
- Na Boga - zrobię to! Wyleję wino do zlewu!
- Nie bądź taki melodramatyczny. Zostaw mi kieliszek.”
“Słyszał, że w muzeum wystawiono mercedesa z solidną ludzką kupą w miejscu gwiazdki na masce. Niech i tak będzie. Dla niektórych symbolem statusu są regularne wypróżnienia. Inni potrzebują najdroższego mieszkania, najnowszego samochodu albo największego jachtu, żeby się dobrze czuć. No i są jeszcze tacy (...) którzy pragną mieć absolutnie wszystko: władzę, ale bez poczucia obowiązku. Uznanie i szacunek, lecz przy zachowaniu anonimowości pozwalającej na swobodne ruchy. Rodzinę zapewniającą bezpieczne ramy, dzięki którym przekażą dalej swoje geny, lecz również nieograniczony dostęp do seksu poza czterema ścianami domu. Mieszkanie i samochód. Oraz zdrową kupę.”
“- Gdy zaczęły wypadać mi włosy, moja siostra wspomniała o alopecji. Nie miałam o tej przypadłości bladego pojęcia. Byłam przekonana, że da się to szybko wyleczyć. Pobiorę leki, posmaruje łyse miejsca jakąś maścią i wszystko wróci do normy. Nie wróciło... Na początku się nie bałam, bo byłam całą sobą przekonana, że to chwila moment i będzie po sprawie. Optymistycznie nastawiona do świata i swojego chorowania dzielnie brałam sterydy. Przez pewien czas przynosiły efekty. Co prawda spuchłam na twarzy, ale włosy rosły. Gdy tylko zrobiłam przerwę w braniu leków, wypadały.”
“Marzenia trzeba spełniać, choćby nie wiem co, warto próbować, bo w przeciwnym razie nigdy się nie dowiemy, co by było gdyby... Zrozumiałam też kolejną rzecz: trzeba podchodzić z dystansem do planów na przyszłość. Nie można zaplanować życia od A do Z. Bo jutro może zdarzyć się coś takiego, co wywróci nasz poukłladany świat do góry nogami i wszystko ulegnie zmianie.
A miłość... Miłość to nie tylko te motyle w brzuchu, które przyjemnie łaskoczą, to nie tylko te burze z piorunami, nieziemski seks. Miłość to także zwykłe, szare dni. To drugi człowiek, z którym jesteśmy na dobre i na złe. Miłość ma czasem zapuchnięte oczy od nadmiaru łez, cóż, taka już ona jest.”
“Każdy ma swój sposób na życie, lecz decyduje sposobność. Złe słowa przez najwęższe gardła przechodzą. "Dysgrafia" dojrzałego wieku: coraz trudniej utrzymać linię. Szpanerstwo ma najlepsze opakowanie. Uwaga na starą miłość: próchno nie rdzewieje. Polarny klimat w alkowie poznać po białych nocach. Wtedy się kończy namiętność, gdy seks działa tylko na nerwy. Historia życia kobiety podbojami i rozbiorami jest naznaczona. Nie należy udawać głosu serca, bo zawsze się przy tym fałszuje. Chwile zapomnienia o pamięć wołają. Konkubinat jest odpowiedzialnością z wolnej stopy. Alergiczne podłoże miłości: gdy mąż uczula, a kochanek rozczula. Siwizna sugeruje, że mężczyzna coś przeżył, łysina- że coś stracił.”
“Edward spał obrócony do ściany, kiedy Maria patrzyła w okno. Po krótkim seksie, zawsze od tyłu, po alkoholu. Woń piwnego oddechu, dotyk mokrej skóry.
O szybę okna sypialni Marii ocierają się płatki śniegu jak ćmy o szybę oświetlonego okna w letnią noc. Mroźny wiatr bawi się rzadko prószącym śniegiem. Jedne płatki szybko i pionowo opadają, jakby gwałtownie przybrały na wadze, inne wolno unoszą się w górę, jak pierze, na które ktoś dmuchnął od dołu. Jeszcze inne suną poziomo i ukośnie. W rwanym rytmie jasne okna gasną, ciemne się zapalają. Jakby ktoś w wolnym tempie synkopował na świetlnych klawiszach.”
“"Czasami nasze sny są tak realne, że po przebudzeniu zastanawiamy się, czy aby na pewno to się nie w darzylo. Siedzimy skolowani na lóžku, rozczochrani cieramy oczy ze zdumienia, trudno jest nam się otrząsnal i zacząć standardowy dzień. Potem ta historia z senes świata chodzi za nami cały czas, prosząc jeszcze raz o uwa gę. Wykonując codzienne obowiązki, analizujemy nocne wydarzenie, czując, że może troszkę, choć troszeczkę otar. liśmy się o magię. I jeśli doświadczyliśmy wtedy czegoś pozytywnego, jak sen o wielkiej wygranej, o zdobyciu pierwszego miejsca w konkursie robótek ręcznych czy namiętnym seksie z osobą, która jest dla nas niedostępna, to caly dzień będziemy unosić się kilka centymetrów nad ziemią, by na wieczór opaść, przyłożyć glowę do poduszki i świadomie powiedzieć: „Ja chcę jeszcze raz!". ”
“Po tej ziemi wciąż chodzą ludzie czyści i naiwni, którzy wierzą w sprawiedliwość i porządek, w kosmiczny ład i uniwersalne prawa, którzy myją zęby codziennie, rano i wieczorem, segregują śmieci, uprawiają z małżonkiem seks raz w tygodniu, żeby nie czuł się niekochany, nie prowadzą po lampce wina i spóźniają się na umówione spotkanie nie więcej niż piętnaście minut. Którzy nie hałasują po dziesiątej wieczorem, pamiętają o podlewaniu kwiatów, głosują w wyborach, nie kupują jajek z hodowli bateryjnej i od czasu do czasu wpłacają na schronisko dla bezdomnych zwierząt. Którzy oszukują urząd podatkowy wyłącznie na drobne sumy, przyjmują księdza po kolędzie, trzymają pornosy w szufladzie zamkniętej na klucz, a żony bliźniego swego pożądają tak, żeby nikt się o tym nie dowiedział.”
“-Poprosiłem go, żeby odebrał z lotniska pana Sisuke Sasaki z Tokijskiego Patrolu. [...]
Z ciężkim westchnieniem Łas rozwinął rulon.
Dużą czcionką wydrukowano hieroglify japońskiego nazwiska - ho, ho, Łas nie żałował czasu, wstawił Japońskie sterowniki.
A wyżej, mniejszymi literkami widniało:
"Drugi moskiewski kongres ofiar przemocą zarażonych cholerą".
Zachowanie kamiennej twarzy kosztowało mnie dużo wysiłku:
- Po co to napisałeś? - zapytałem.
- Zawsze tak witam obcokrajowców - wyjaśnił urażony Łas. - I swoich kontrahentów i krewnych - mam rodzinę za granicą... Jeśli zupełnie nie znają rosyjskiego, to drukuję ich nazwisko w ich języku, a mniejszą czcionką coś zabawnego po rosyjsku.
Na przykład: "Konferencja Transseksualistów orientacji nietradycyjnej". Albo:"Europejski festiwal głuchoniemych muzyków i wykonawców", "Forum aktywistów ogólnoświatowego ruchu o całkowite powstrzymanie się od seksu"...”
“- Nie - odparł Spofforth. Wstał i wyciągnął ręce na boki w bardzo ludzkim geście. - Wręcz przeciwnie. W ogóle nie doświadczał życia. Miał być ,,wolny’’, ale nic się z nim nie działo. Nikt nie znał jego imienia, ale jeden z ludzi nazwał go Danielem Boone’em - ostatnim pionierem. Filmowi towarzyszyła ścieżka dźwiękowa na której niski, władczy i męski głos mówił: ,,Bądź wolny, żyj i pozwól, aby Otwarta Droga uniosła twego ducha pod niebo!’’. A mężczyzna pędził pustą drogą, siedemdziesiąt mil na godzinę, osłonięty przed powietrzem, nawet przed odgłosami własnego samochodu. Amerykański Indywidualista, Wolny Duch. Pionier. Z ludzką twarzą nieodróżnialną od oblicza durnego robota. A w domu albo w motelu czekał na niego telewizor, który pozwalał mu się zamknąć przed światem. I pigułki. Oraz zestaw stereo. A także zdjęcia w czasopismach, które przeglądał, pełne jedzenia oraz seksu, lepszych i jaskrawszych niż w prawdziwym życiu.”
“W latach trzydziestych XX wieku Ameryka przeżywała fascynacje eugeniką, pseudonauką, która obiecywała wzmocnić rasę ludzką poprzez wyeliminowanie „niezdolnych” z puli genetycznej. Obok „słabych na umyśle”, obłąkanych oraz kryminalistów, do owej grupy zaliczały się kobiety, które uprawiały seks pozamałżeński (uważany za chorobę psychiczną), sieroty, niepełnosprawni, biedacy, bezdomni, epileptycy, onaniści, niewidomi i głusi, alkoholicy oraz dziewczęta o zbyt dużych genitaliach. Niektórzy eugenicy zalecali eutanazję i rzeczywiście, dokonywano jej bez rozgłosu w szpitalach psychiatrycznych, na dziesiątkach ludzi, przez tak zwane „śmiertelne w skutkach zaniedbanie” lub też jawne morderstwa. W jednym ze szpitali psychiatrycznych w Illinois nowych pacjentów pojono mlekiem krów zarażonych gruźlicą, w przekonaniu, że śmierć spotka tylko tych niepożądanych. Zmarło aż czterech na dziesięciu tych pacjentów. Bardziej popularnym narzędziem eugeniki była wymuszona sterylizacja, uskuteczniona na mnóstwie nieszczęśników, którzy wskutek pecha czy niewłaściwego zachowania wpadli w ręce rządów stanowych. ”
“Po sushi zajrzeli do Internetu. Rzeźbiarz pokazał swoje imponujące (czternaście ton i dziewięć metrów wysokości) dzieło Metalmorphosis. Fontannę w kształcie ludzkiej głowy z błyszczącej stali.
Stoi przed biurowcem w mieście Charlotte w Północnej Karolinie. Głowa jest podzielona na kilkadziesiąt nałożonych na siebie płatów metalu i oprócz tego, że pluje wodą, to jej części wykręcają się w różnych kierunkach. Czasem wygląda jak zdefasonowane głowy u Bacona.
David ze swojego komputera w Pradze może kierować grymasami amerykańskiej głowy. Jeżeli mu się oczywiście chce. (Śledzić ruchy głowy na żywo można przez Internet, może akurat autor nią kręci).
Po pokręceniu Polak już musiał jechać pilnie na lotnisko, a artysta wręczył mu swoją książkę Przepieprzone lata.
W książce wyznaje, że za największą sferę twórczą uważa seks, dlatego lata twórczości może przeliczyć na ilość wyprodukowanej spermy. Oblicza, że w tej chwili jest to już ponad trzydzieści pięć litrów.
„David Černý, twórca spermy” – mógłby zatytułować ten tekst Polak, tylko że to tytuł do prasy niskich lotów.
Chyba żeby spermę Černego potraktować jak metaforę.”
“To straszne! - pomyślałem. Tyle kłamstw! Robiło mi się od tego niedobrze: widziałem siebie jako dziecko, siedzącego z szeroko otwartymi ustami przed telewizorem, a potem w sali lekcyjnej, gdzie roboty uczące wmawiały mi, że "wewnętrzny rozwój" jest celem życia, "szybki seks jest najlepszy", a rzeczywistość istnieje tylko w mojej świadomości, którą można zmienić chemicznie. Już wtedy pragnąłem być kochany i kochać. A oni nawet nie nauczyli mnie tego słowa. Chciałem kochać staruszka leżącego na łóżku z psem przy nogach. Chciałem kochać i karmić zmęczonego konia z uszami sterczącymi przez otwory starego kapelusza. Chciałem być z mężczyznami w podkoszulkach, którzy spędzali wieczory nad kuflami piwa w starej gospodzie, czuć woń ich piwa i ciał ściśniętych w cichej sali pełnej ludzkich kształtów i rozmiarów. Chciałem słyszeć ich gwar oraz własny głos mieszający się z ich głosami po zmierzchu. Chciałem wyraźnie poczuć na swoim ciele powietrze tamtego pomieszczenia, poczuć znamię na swoim lewym nadgarstku, cienką warstwę mięśni wokół pasa i silne zęby tkwiące w czaszce.”
“nic więc dziwnego, że dla niektórych pisarzy, łącznie z astronomicznie impertynenckim Bukowskim, seks jest najoczywistszą tragikomedią. i jeśli o nim piszę, to nie dlatego, że jest przedmiotem mojej obsesji, lecz dlatego, że jest pewnego rodzaju farsą, gdzie podczas antraktów można sobie popłakać w chusteczkę. Giovanni Boccaccio pisał takie rzeczy o wiele lepiej niż ja, ale on miał i dystans, i styl. ja wciąż jestem zbyt blisko obiektu, by wyrażać się przyzwoicie, a ludzie myślą, że jestem po prostu plugawy. więc jeśli nie czytaliście jeszcze Boccaccia, to zacznijcie. możecie zacząć od „Dekameronu”.”
“Byli malkontenci, którzy twierdzili, że teksty generowane przez boty pozbawione są pierwiastka twórczego i ludzkich emocji. Wskazywali na wady prozy tworzonej przez sztuczną inteligencję, a zwłaszcza poezji, nazywając powstałe utwory przypadkowym zbiorem fraz, którym ludzki umysł przypisuje sensy i emocje, których tam nie ma. Dzieje się to na takiej samej zasadzie, jak dopatrywanie się w przypadkowym układzie skał na Marsie rysów ludzkiej twarzy albo dostrzeganie pięknego obrazu w plamie oleju na kałuży.
Rudolf nie odmawiał racji krytykom literackim czy malarskim, ale zadawał sobie pytanie, czy to cokolwiek zmienia. Nie znał się wprawdzie na poezji i nie widział różnicy między wierszem ułożonym przez człowieka a wierszem ułożonym przez maszynę, obydwa były dla niego przypadkowym zbiorem fraz, ale lubił prozę i według jego oceny proza tworzona przez sztuczną inteligencję nowej generacji nie była gorsza od tego, co tworzyła większość ludzi, nie wyłączając pisarzy.
Wiedząc o tym, jak szybko nudzi się sam seks, choćby najbardziej wymyślny, Rudolf naciskał na włączenie w zakres funkcjonalności botów umiejętności generowania opowieści, którą nazywał funkcją Szeherezady. Miał rację. Boty z funkcją Szeherezady cieszyły się większym powodzeniem i dłużej były z klientami.”
“Było to niewielkie pomieszczenie. Od sufitu sterczało kilka metalowych krażków, w betonowej podłodze były trzy kratki sciekowe. Kojarzyło sie to z komora gazowa w Oswiecimiu, która ogladał kiedys na wycieczce szkolnej. Pielegniarz zaryglował drzwi i odkrecił kurki. Strumień wody oblał Zbyszka i od razu poczuł ulge. Woda zalewała mu oczy i spływała po całym ciele. Nastawił twarz pod strumien i mimo bólu, trzymał tak przez chwile. Palcami dotknał rany, wyczuł zgrubienie. Tepy ból pod czaszka powoli ustępował. W tym momencie ktoś wsunał mu do ręki śliski przedmiot. Oczy miał zamkniete. Domyślił sie, że to kawałek mydła. Wysunał sie spod tuszu i namydlił całe ciało. Wszedł pod strumien wody. Szum zagłuszał słowa, oczy miał zamkniete, teraz był przez moment odizolowany od reszty swiata. Dlaczego to własnie mnie sie zdarzyło? Czym różnię się od innych? Kto im dał prawo? Przecież nie jestem przestepca?! A może to tylko mnie sie tak wydaje? Może walnałem kogos w ucho bez powodu, albo zerżnałem jakas mała dziewczynke, a potem biegałem po osiedlu i spiewałem rewolucyjne piesni, a teraz zupełnie tego nie pamietam? Strumien wody nagle sie urwał. - Koniec kapieli!! Pielegniarz odryglował drzwi. - Wychodzic pojedynczo! Wychodzili. Pielegniarz podawał każdemu czysty recznik i odbierał resztki mydła. Drugi pielegniarz wydawał czysta bielizne i piżamy. Zatrzymał Zbyszka na chwile i usmiechajac sie ironicznie powiedział: - Tu sie nie podskoczy, nie tacy jak ty studenciku - padali jak muchy. Trzeba byc grzecznym, kochasiu! No jak.!? Zbyszek patrzył na niego, poczatkowo nie rozumiejac.? - O czym pan mówi? O co chodzi?! - Nic, nic przyjemniaczku. Bierz łachy i na sale. A spróbuj coś pisnąć. Przy obchodzie! Teraz zrozumiał. Oni wiedzieli, że tamten go bije i nie interweniowali. Chcieli mu dać nauczke, żeby siedział cicho. - Skurwysyny!!! - Zaklał, chociaz prawie nigdy nie przeklinał. Ubrał sie szybko i stanał przy oknie. W tym pomieszczeniu kraty były założone z obu stron okna. Przylgnął rozbitą twarzą do zimnej kraty. Za oknem, ciepły czerwcowy ranek. Rozwożono śniadanie do pawilonów. Przestrzeń miedzy pawilonami dzieliła regularna siatka żywopłotów. Był to zzywy bajeczny labirynt. Na odległej scieżce rozpoznał sylwetke znajomej pielegniarki. Biegła w kierunku szpitalnej apteki. Lubił te dziewczyne, była z insuliny, zawsze usmiechnieta, serdeczna. Czasem brała nocne dyżury na jego oddziale, kiedy tu był za pierwszym razem. Wtedy przychodził do dyżurki, pomagał jej rozkładac leki, a potem do póznej nocy rozmawiał z nią półgłosem. Było im dobrze. Rozmawiali o swoim życiu. Każde z osobna przedstawiało to, co było jego zdaniem najciekawsze. Zbyszek zdawał sobie sprawe, że cześć tych historii jest zmyślona, ale to im nie przeszkadzało. Kiedys zapytała, dlaczego nie odwiedzaja go rodzice. Odpowiedział, że wyjechali za granice. Nie przyznał sie, że nawet nie wiedza o jego pobycie w szpitalu. Zreszta, wtedy wcale nie chciał ich widziec. Teraz przypomniał sobie tę rozmowę sprzed lat. Przykro mu było, gdzies w srodku, odezwały się”