Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "sobie henri", znaleziono 27

Kleist skinął na Henriego, aby odszedł z nim na bok, a potem pochyliwszy się do niego szepnął mu do ucha:
- Co to za garby ona ma na torsie?
Z największym respektem, ponieważ nie miał pojęcia, jak powinien zachowywać się w stosunku do kobiety, Mętny Henri przysunął świecę do piersi dziewczyny i przyjrzał im się z namysłem.
- Nie wiem - szepnął w końcu.
- Musi być strasznie tłusta - odpowiedział również szeptem Kleist. - Jak ten zgnilec, Wikariusz.
... pozytywną wskazówką jest już to, kiedy ktoś, praktykując od jakiegoś czasu modlitwę, dochodzi do wniosku, że podczas niej, milczenie jest prawdziwsze niż słowa, jakie mógłby wypowiedzieć.
By być w zgodzie z Chrystusem, w >>jedności odczuwania<< tego, co On, trzeba, aby równoważyły się w nas, tak jak w Nim: rozmyślanie o szczęściu, o miłości, o chwale Bożej, ale również medytacja o ubóstwie, ludzkim niepokoju, strapieniu.
Każdy krajobraz jest stanem duszy.
Tak, trzeba umieć być bezczynnym, ale nie leniwym. W bezczynności uważnej i skupionej, dusza nasza wygładza swe fałdy, wypoczywa, rozkurcza się, powraca do życia jak zdeptana trawa przydrożna lub skaleczony liść rośliny, naprawia swe szkody, staje się na powrót nową, samorzutną, prawdziwą, oryginalną
Obowiązkiem jest być użytecznym nie tak, jak się pragnie, ale tak, jak się może
Marzenie, jak deszcz nocy, ożywia myśli zmęczone i przybladłe w żarze dnia. Marzenie, łagodne i użyźniające, rozbudza w nas tysiące uśpionych ziaren. Bawiąc się, gromadzi materiały na przyszłość i obrazy dla talentu.
- Henry Chinaski, wyglądem przypominasz swoje pisarstwo!
-Jeśli nie potrafisz się nie bać - powiedział Henry - bój się oraz bądź szczęśliwy.
Na świecie jest wielu niebezpiecznych ludzi, a Henry miał po prostu pecha, że spotkał jednego z nich.
Gdyby Henry był tchórzem, w tym momencie wróciłby do mieszkania przy Cenral Parku. Wszedłby do wanny i odespał pijaństwo.
Trudno powiedzieć, czy w owym czasie Ewa rzeczywiście go kochała. Była zwykłą, ładną sprzedawczynią sklepową, frywolną i próżną, co jest charakterystyczne u takich dziewcząt.
Dla wydawców żaden autor nie jest geniuszem
Niechże pan nie posługuje się obcym wyrazem „ideały”. Przecież na określenie tego mamy piękne rodzime słowo: kłamstwa.
Kiedy spoglądam wstecz na całe twoje życie, mam wrażenie, że patrzę na pole walki, na którym wszędzie widać pogruchotane egzystencje ludzkie.
Są ludzie, którzy od razu idą na dno, kiedy utkwi w nich parę ziaren śrutu, i nigdy się już nie podniosą.
Depresja to choroba duchowa, Henry, choroba duszy: odbiera smak rzeczy, odbiera smak życia.
Nie chodziło jednak o to, że Henry czuł się mniej sobą po angielsku. Czuł się mniej sobą na głos. Jego głównym językiem była myśl.
Henry spodziewał się po nim sporego zaufania, zważywszy na to, że jak dotąd przeżyli razem jedną imprezę w togach oraz znaleźli się w dziurze w ziemi.
,,Czas płynie za wolno dla tych, co czekają, za szybko dla tych, którzy się boją, za długo dla tych, którzy cierpią, za krótko dla tych, którzy się bawią, ale dla zakochanych czas jest wiecznością’’.
Henry van Dyke
-Gdyby Henry tu był, pojechałby do Jo, a ona by go wpuściła. Wszystko by jej wyjaśnił i nie byłoby nieporozumienia. On jest dosłownie "nie do nieporozumienia".
-Uważaj, Meg - powiedziała, odwracając się z powrotem do swojego okna. - Nikt nie jest doskonały.
Abby nie przejmowała się zbytnio, że pani Josephine jej nienawidzi, pan Henry ją ignoruje, a Julian przygląda jej się takim wzrokiem, jakim mężczyzna nie powinien patrzeć na swoją bratową. Najważniejsze, że Lucian ją kocha. Tylko to się liczyło.
Szczupły, czarny korpus, wydłużony pysk i sterczące uszy wskazywały na dobermana, jednak w zwierzęciu było coś dziwnego. Coś z nim było nie tak. Jednym gigantycznym susem odciął chłopcu drogę. Z jego gardzieli wydobywało się groźne warczenie. Henry przerażony odskoczył o dwa kroki.
Światło z neonu reklamowego dotknęło typa w płaszczu. Henry widział wyraźnie, jak ten najspokojniej w świecie zatrzymał się pod uliczną latarnią, jakby wcale mu się nie śpieszyło. Rozległ się cichy trzask, gdy nieznajomy zapalił papierosa. Kiedy się zaciągał, żar zajaśniał.
Henry podniósł się, podając Laurze rękę. Wydychając chmurkę pary wodnej, podźwignęła się na nogi. Płaskowyż znajdował się ponad trzy tysiące metrów nad poziomem morza, a powietrze było rozrzedzone i zimne, w jakiś sposób wydawało się inne niż to, którym oddychali przez całe dotychczasowe życie. Ale było też niesamowicie czyste.
Co sprawiło, że Janusz Kurczab nie jest wymieniany jednym tchem ze wspinaczami złotej ery polskiego himalaizmu, jak Jerzy Kukuczka, Wanda Rutkiewicz, Krzysztof Wielicki, Andrzej Heinrich, Leszek Cichy, Wojciech Kurtyka, Maciej Berbeka czy ciut młodszy Artur Hajzer? Wszyscy oni byli jego kolegami, z wieloma się wspinał, kilku uczył wspinaczki.
- Śmierć jest matką piękna - powiedział Henry.
- A czym jest piękno?
- Trwogą.
- Dobrze powiedziane - pochwalił Morrow. - Piękno rzadko jest czymś delikatnym lub pocieszającym. Wręcz przeciwnie. Automatyczne piękno jest często dość zatrważające. (...) I jeśli piękno to trwoga, w takim razie czym jest pożądanie? Wydaje nam się, że mamy wiele pragnień, ale w istocie mamy tylko jedno. Jakie?
- Aby żyć - powiedziała Camilla.
- Żyć wiecznie - dodał Bunny z brodą opartą na dłoni.