Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "swit z nas", znaleziono 88

- STRACH TO BROŃ SWIJA.
Gdyby pan Swift mnie pragnął, nie pytałby mnie o pozwolenie, tak jak lew nie pyta antylopy, czy zgodziłaby się zostać jego kolacją.
Life is too short not to love the shit out of yourself.
Tymczasem Peggy wpadła na świetny pomysł." Może i ja mogłabym zostać dzielnym psem stróżującym jak Samson i wystąpić w telewizji
Im więcej przyzwyczajeń, tym mniej niezależności.
Każdy pragnie żyć długo, ale nikt nie chciałby starości.
Stoicka zasada zaspokajania potrzeb poprzez rezygnację z pragnień jest jak amputacja stóp po to, by nie potrzebować butów.
… na początek konieczne jest usunięcie pułapki, którą zastawiono na nas, kiedy byliśmy jeszcze bardzo mali. Tą pułapką jest głęboko zakorzeniona w nas idea będąca częścią naszej dosadnej kultury i samo przez się zrozumiałej: docenia się tylko to, co się osiąga wysiłkiem. Amerykanie powiedzieliby na to bull-shit. Każdy może stwierdzić zgodnie z własnym odbiorem rzeczywistości, że to nieprawda, a jednak budujemy swoje życie tak, jakby to była prawda niepodważalna.
Przez całą noc wędrowałem po snach moich bliskich.
[...] słowa trzeba rzucać w bój, nadużywać wykorzystywać, żeby się przetarły, otrzaskały w świecie. Zwiedzają różne zdania, w jednych brzmią lepiej , w innych gorzej, czasem niespodziewana zbitka zalśni na moment, czasem coś zaiskrzy. Potem wraca słowo z dalekich podrózy, przetarte, posiniaczone, wymięte od licznych nadużyć. Niesie w sobie swoja historię, która jest jak mapa uchodzenia.
Coś wiem o Wicie Szostaku, być może więcej niż inni. Mam dostęp do jego nienapisanych myśli i tych słów, które wykreślił, zanim oddał tekst do druku. Ale na spotkaniach autorskich występuję tylko jako naoczny świadek.
Książka ta wiele zawdzięcza Dobrosławowi Kotowi. Wiele jej fragmentów to owoc naszej trudnej przyjaźni oraz rozmów, które toczymy w ciszy i bez świadków. Niewykluczone, że jego nazwisko powinno się pojawić na okładce i stronach tytułowych.
Powieść może się nie powieść.
Pisarz nie ma swojego miejsca. A nawet jeśli takowe ma, to jest w nim niespotykany, Bo to miejsce samotne, gdzie nie może nikogo zaprosić. Pojawienie się drugiej osoby niszczy to miejsce i sprawia, że pisarz znika. Zostaje człowiek, który może się uśmiechać i pokazać książkę, nad którą pisarz właśnie pracował. Ten człowiek uprzejmie czeka, aż gość odejdzie, by w to miejsce mógł powrócić pisarz.
Żebym zrozumiał, czym jest dla mnie pisanie, muszę o tym pisać, musze pisaniem próbować, pisaniem błądzić, pisaniem pytać i przegrywać.
Kończę się jako pisarz z ostatnią kropką.
To zastanawiające, jak dalece ludzie uchodzą ze swoich domów, kiedy tylko nadarzy się sposobność. Wolność jest poza domem, uciekają swoim domom, miastom. Zamieszkiwanie jest zatem formą niewoli, pogodzenia się z przymusem. Mam dom, bo muszę. Czyż to nie ostateczna klęska?
Mój świat domknął się kilka lat temu, żadnych nowych ludzi, nowej muzyki, nowych olśnień literackich. Sądziłem, że skończyło się poszerzanie, zaczęło pogłębianie.
Pochodzenie” kłamliwie sugeruje miejsce, podczas gdy jest drogą, ruchem między miejscami. Trzeba skądś wyjść, żeby pochodzić. (…) Pochodzenie przychodzi po chodzeniu. Trzeba się nachodzić.
Przeraża mnie krótkie trwanie rzeczy, ich tymczasowość, przygodność. Przedmioty na lata starczają na miesiące. Może są gdzieś jeszcze przedmioty na wieki, ale chyba stać na nie jedynie nieśmiertelnych.
Chciałbym móc po raz drugi po raz pierwszy przeczytać „Sto lat samotności".
Wczoraj spotkanie w bibliotece, Toruń. Po co to robię, po co publikowanie, recenzje, spotkania? Czuje się jak kameduła, który gna od miasta do miasta i wielkich salach opowiada, dlaczego wybrał samotność i milczenie.
Nie jestem z tego kraju, nie tęsknię za ziemią. Niewiele mnie łączy z ludźmi, których mijam na ulicach, nie wiem, dlaczego miałbym ich kochac bardziej niż innych. Dlaczego mieliby za mnie ginąć?
Dużo mnie łączy z językiem, poza nim słabo żyję, snuję się tylko, więc język. Kiedyś myślałem, że to więź, ale to pozór. Nie dzielę języka z sąsadami, nasze dialekty są pozornie podobne. To prawda, wszyscy szeleścimy, ale przecież inaczej, o czym innym i w innym celu.
Poszukuję małego boga, który nie mówi i nie słucha; który milczy we wszystkich językach świata i do którego się milczy we wszystkich językach. Mały bóg nie ma roszczeń, nie trzeba go prosić i przepraszać. Jesli chce sie go wysławiać, to tylko znajdując słowa , a nie głosząc sławę. Nie znosi sławy lub znosi ją w milczeniu.
[Wigilia] Patrzę na dzieci zachwycone prezentami, kłęby szeleszczącego papieru, prawdziwa radość. One potrafią świętować. My tylko obchodzimy. Czasem szerokim łukiem.
Noc pełna jest małych śmierci, życie wokoło zamiera. Nie ma rozmów, odseparowani ludzie śnią prywatne sny. Noc wygasza życie i to, co publiczne. Ciemność tworzy przestrzeń na dojście do głosu tego, co prywatne, intymne. Moja literatura zawsze czekała, aż życie weźmie oddech, aż zamilknie.
Skąd jestem? Skąd pochodzę? Szukać miejsc, gdzie mnie nie ma, skąd mnie wygnano, dokąd nie wpuszczono, które nigdy nie były moje? To moje pochodzenie.
Najcześciej człowiek nie dostrzega tych drobnych zmian, które zachodzą w jego świecie, a są znakami, by podjąć ważne decyzje.
W samotności łatwiej być żałosnym.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl