Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "tyrana teraz jest", znaleziono 25

...zabicie tyrana jest jak amputacja przeżartej gangreną kończyny.
Wiesz, jaki jest problem z władzą tyrana? Zawsze znajdzie się ktoś silniejszy.
Czułem nie tylko złość i smutek, lecz także powiew wolności, że mogłem się raz na zawsze wydostać spod władzy tego tyrana.
Co zwykły, ciężko pracujący tyran może osiągnąć wobec jeszcze większego, wielogłowego tyrana opinii publicznej oraz nieszczęśliwie wolnej prasy?
Zemsta powróciła do Cesarza. Ostatnie zdanie, jakie pojawiło się w głowie umierającego tyrana, brzmiało: „Jeśli zamierzasz walczyć ze złem, musisz wiedzieć, jak ono wygląda".
Dusze nasze przez Głazy pobłogosławione. I przez Las pod ich wodzą przeprowadzone. Ni wojna, ni chciwość, ni tyrana grzechy. Nie splamiły szczęścia, co zawitało pod strzechy.
W społeczeństwie kapitalistycznym przegrani tyrają dla zwycięzców, dlatego istnieje takie zapotrzebowanie na przegranych. Co ja o tym sądzę? Uważam, że tych problemów nie rozwiąże się na drodze politycznej i że do szczęścia zabraknie nam czasu.
Myślę wreszcie, że gdyby wszyscy byli bogaci i nie musieli tak tyrać, nie byłoby piłkarzy ani toreadorów, ani szansonistek, ani kurw, ani drobnych złodziejaszków, życie byłoby bardzie szare, a nasza planeta smutniejsza.
Doskonale wiem, jak to jest być pod kontrolą i nie móc oddychać. Nie pozwolę, żeby robił jej to samo, co ja mam w domu. Nie pozwolę, żeby patrzył na nią z tą zaborczością. Ona jest młoda i ma szansę się jeszcze uwolnić spod władzy tyrana - ja nie.
Nie potrafię siedzieć spokojnie i patrzeć, jak ktoś tyra za dwóch. Muszę wtedy wstać i pilnować roboty, krążyć wokół tytana pracy z rękami w kieszeniach i udzielać mu wskazówek. Taką już mam czynną naturę.
W mieście Ankh-Morpork formalnie panuje tyrania, która nie zawsze jest tym samym, co monarchia. Nawet samo stanowisko tyrana zostało przedefiniowane - przez piastującego je obecnie lorda Vetinariego - jako jedyna forma demokracji, która działa. Każdy ma prawo głosu, chyba że zostanie go pozbawiony z powodu wieku albo niebycia lordem Vetinarim. A jednak system działał. Co irytowało pewną liczbę osób uważających, że jednak nie powinien.
Czy na pewno mówimy o tej samej Nicole? Tej, która tak nie
cierpiała sprzątać? Ani w ogóle nie przepadała za wszelkimi „babskimi zajęciami”, jak je nazywał jej ojciec. Nie znosiła faktu, że matka skakała wokół ojca i że tego samego oczekiwał od Nicole pierwszy mąż despota. Nienawidziła siebie za to, że pozwoliła się zastraszyć i robiła, co kazał. Życie jest na to zbyt krótkie, powiedziała po tym, jak wreszcie udało jej się uwolnić od tyrana. Nie cierpiała porządków – a jednak dom lśnił.
Chyba wiedział, że przyjadę. Czekałam, aż coś powie, ale on tak stał i patrzył (...). Nie wiem, czy trwało to długo, czy tylko sekundę. – Alicja miała wrażenie, że Basia zapada się w sobie, znów zobaczyła jej słabość, a może po prostu zmęczenie i wino. – (...) Miałam mu wykrzyczeć cały żal (...). Miałam wciąż nadzieję, co prawda ledwie się tlącą, że to błaha sprawa. Marzyłam, aby zaczął się jakoś tłumaczyć, przepraszać. Byłam nawet gotowa przyjąć jego wyrzuty. (...) A on…
Ale oczernianie tych, których jeszcze kochamy, odrywa nas od nich po trosze. Nie należy tykać bóstw: pozłota zostaje na rękach.
Jeśli ktoś złozył uroczyste oświadczenie w słowach "od Tory" to nie jest związany a gdy w słowach "od tego co jest napisano w Torze: to jest związany
Klepię się po brzuchu.
-No co? Mój zegar żołądkowy głośno tykał. Miałam ochotę zajść w ciążę spożywczą.
Każdego dnia zegar tykał - albo nie. Koniec mógł nadejść w ułamku sekundy. Mgnienie oka, oddech, chwila. Nie ma, nie ma, nie ma.
Takich jak ty nie gryzą psy, nie tykają żmije, nie żądlą osy. Zwierzęta i rzeczy cię lubią. Jesteś człowiekiem bardzo rzadkiego gatunku.
Nie zasługiwałem na kogoś tak dobrego, na osobę o tak czystym sercu. Nie zasługiwałem na nią, kiedy moje serce było już spalone, a resztki popiołu porozrzucane po torze.
Zegary już tykają. Maskowanie trwa od roku. Nie zdołają już unieszkodliwić wszystkich ładunków. Nawet jeśli trafią na część z nich. Tak, jak zaplanowałeś, ma tych skurwysynów zaboleć od razu. A pojutrze rozpoczniemy ogólnoświatową akcję polityczną.
Dniem tragedii Dickensa był dziewiąty czerwca 1865 roku. Lokomotywa wioząca jego sukces, spokój ducha, zdrowe zmysły, rękopis oraz kochankę zmierzała wówczas - całkiem dosłownie - wprost w stronę wyrwy w torze i przerażającej katastrofy.
Przypomniał sobie o zegarku, który gdzieś głęboko w płaszczu tykał swoją wartość, uchodząc za drogi antyk w swojej profesji, będący prezentem od dziadka, który kupił go w Nowym Jorku kilkadziesiąt lat wcześniej. Sam od dawna nie wiedział, co z nim zrobić. Myślał więc, jak się go pozbyć, tym bardziej, że nie znosił nosić ze sobą czasu - tego jarzma zabierającego mu poczucie wolności, jak uważał od jakiegoś czasu.
Te bzdury, które faktycznie robisz. Jak to, no wiesz, że potajemnie mówisz gościom przy kolacji, aby nie tykali indyka żony, ponieważ jest różowy jak domek Barbie, a potem sam zjadasz połowę i walczysz z salmonellą, zamiast zwyczajnie powiedzieć jej, aby wrzuciła go do piekarnika na kolejne czterdzieści pięć minut. – Kładę dłoń na sercu, ciesząc się z miny Angela, zamieniającej się w groźny grymas. – W takim przypadku z pewnością mamy do czynienia z prawdziwą miłością.
Ale był taki czas w drogówce, gdy szkoliłam nowo przyjętych. Widziałam młodzieńców pięknych z ciała i duszy. Wypełnionych ideałami, miłością i chęcią niesienia pomocy. Nie zliczę, jak często podczas tych rozmów mówili, że nie tykają alkoholu, że mają piękne żony i małe dzieci. Nie zliczę, jak często po kilku miesiącach, rzadziej latach, zaczynali pić, stawali się agresywni i rozbijali rodziny. Nie wiem, czy każdy człowiek jest dobry z natury, ale wiem, że ta praca może zabić naturalne dobro. Bo ta praca, proszę pani, niezależnie czy w policji, czy w milicji, jest toksyczna. Zatruwa i powoli wyniszcza organizm.
– Uff, nareszcie trochę ochłody – zawołał Manfrod, po czym zeskoczył z konia i zaczął schodzić stromym brzegiem, aby choć przez chwilę zakosztować tej rozkoszy, jaką stanowi niewątpliwie przepłukanie gardła kilkoma łykami lodowatej wody po wyczerpującej jeździe wśród żaru i słonecznej spiekoty. Wierzcie mi, ochłodził się, i to tak, że owego cudownego orzeźwienia starczyło mu na najbliższe trzy dni. Oczywiście wielkim czarodziejem, który dokonał tego cudu, był nie kto inny jak Oraldo, na nim zawsze można polegać, czego dowiódł po raz kolejny. Zsiadłszy z konia, podążył za Manfrodem, co naturalnie musiało się źle skończyć. Szlachetna flandryjska stal, w jaką zakuty był Oraldo, nie przepadała widocznie za śliskim, skalistym gruntem, gdyż rycerz stracił równowagę i zjechał po stromym zboczu, podskakując na kamieniach niczym mała gumowa piłeczka. W szaleńczych wibracjach, powodowanych przez dość nieprzychylnie pofałdowane podłoże, napędzany siłą bezwładności rozkołysanego brzucha, wielki stalowy pocisk uderzył w stojącą na torze jego ruchu przeszkodę, którą zgodnie z wszelkimi prawami fizyki, a konkretnie zasadą odrzutu wprawił w ruch wystrzelisto-przewrotny, co w konsekwencji doprowadziło do gwałtownego przemieszczenia przerażonego obiektu z gatunku homo sapiens i usytuowania go w spienionych wodach filuternie bryzgającego strumienia, gdzie po efektownym lądowaniu przyjął pozycję horyzontalno-rozkraczoną.
© 2007 - 2025 nakanapie.pl