Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze nic gapia", znaleziono 74

Doakes wgapiał się we mnie, jakby był najbardziej wygłodniałym psem na świecie, a ja ostatnim stekiem. Dawniej miałem wrażenie, że
jadu, który miał w spojrzeniu, kiedy na mnie patrzył, starczyłoby, żeby wytępić całą
listę gatunków zagrożonych. To jednak mógłbym określić jako łagodny śmiech poczochranego dziecka w słoneczny dzień, porównując z tym, jak patrzył na mnie teraz.
Ptak siedział nieruchomo. Równie dobrze mógł to być woskowy model. Ale przyglądając mu się, Elena poczuła, że zaczyna się powoli oblewać rumieńcem, że gorąco ogarnia jej szyję i policzki. Bo ta wrona... gapiła się na nią. Patrzyła na nią tak, jak patrzyli chłopcy, kiedy miała na sobie kostium kąpielowy albo przejrzystą bluzkę. Ptak rozbierał ją oczami.
- Niesamowite! Jesteś Kenem! Wiesz tym od Barbie. - Wybucham śmiechem.
- Wcale nie. - Gromi mnie wzrokiem. - I przestań gapić się na moje klejnoty, ty zboczona małolato.
- Czy wszystkie Skorupy mają ten... błąd anatomiczny? - pyta Sloan i jeszcze intensywniej niż ja wpatruje się Deaconowi między nogi. - A może to prawdziwy ty i powinnyśmy cię nazywać... Mikromanem?
Jak Boga kocham! Ot co myślę: czasem naprawdę mi się zdaje, że rosyjski człowiek to jakiś człowiek przepadły. Wszystko chce zrobić i nic nie może. Wciąż myślisz: od jutra zacznę nowe życie, od jutra przejdę na dietę. Nic z tego, wieczorem tego samego dnia obeżresz się tak, że tylko oczami mrugasz i język ci się nie obraca. Siedzisz jak sowa, gapisz się na wszystkich. Naprawdę! I wszystko tak.
Ganiała się za odsuwanie się od niego, gdy powinna go była przytulić, za to, że przez wiele dni żywiła urazę, zamiast mu wybaczyć, za to, że czasami szła od razu spać, zamiast się z nim kochać. Pragnęła cofnąć każdą chwile, w której wiedziała, że Gerry był na nią wściekły i nienawidził jej. Żałowała, że nie wszystkie wspomnienia są dobre i te złe wciąż ją prześladowały. Tak bardzo było jej szkoda. A nikt im nie powiedział, że mają dla siebie tak mało czasu.
"Spojrzałem na stojącą przede mną dziewczynę. Gapiła się na mnie wielkimi, niebieskimi oczami, miała szeroko otwarte usta Giulia Rizzo, moja przyszła żona. Nie odrywałem od niej wzroku. Stojacy obok mnie Faro z trudem tłumił rozbawienie, ale mi nie było, kurwa, do śmiechu. Kobieta... dziewczyna, która za niecałe cztery miesiące miała zostać moją żoną, nazwała mnie właśnie panem."
Człowiek nie je mądrze z miski świata. Nie bierze życia jak trzeba, nie łyka w odpowiednich ilościach.(...) Życia się nie docenia. Przez życie się brnie, a potem gapi wstecz z wywieszonym jęzorem.(...) Człowiek to istota zjadająca czas ba niby.(...) Łatwo daje się podpuścić, zwykle samemu sobie. Pochłania pustkę. I tyje. Tyje pustą bezczynnością. Wypełnia się jak balon.
Luke obserwował ją przez chwilę z rękoma skrzyżowanymi na brzuchu. Lubił obserwować ludzi. Mógł często powiedzieć o kimś więcej po pięciu minutach obserwacji niż po pięciu godzinach przesłuchania. Ich gesty; ich niespodziewane uśmiechy. Sposób, w jaki siedzieli sztywno albo w jaki się wiercili. Ludzie, którzy mówią prawdę, nie obgryzają po każdym zdaniu paznokci. Ludzie, którzy mówią prawdę, nie gapią się w sufit. Nigdy.
Przekonawszy się, że Miranda jest świadomą istotą o ilorazie inteligencji dorównującym przeciętnemu, nie skrócili jej cierpień. Nawet nie trzymali jej w izolacji od świata, by nie mogła porównywać swej egzystencji z życiem wolnych, aktywnych ludzi posiadających zdolność ruchu. Pokazywali ją publicznie, by ,,przyzwyczaiła się do tego, że się na nią gapią'', jakby ich wyobrażenie o osobowości zaczynało się i kończyło na tym, co można zmierzyć w laboratorium. Jakby - choć sami mogli cierpieć - nie wierzyli, że cierpienia innych są realne. ,,Obiekt zademonstrował reakcję bólu''.
Ale nigdy, w żadnej sytuacji, ,,sprawiliśmy jej ból''.
Will, nieobecny duchem, ledwie coś mruknął. Malcolm ciągnął dalej, z nutą rosnącej irytacji:
- Oczywiście zdarza się, iż niedźwiedź czasami wskakuje przez okno, lądując na stole. A raz zła czarownica wpadł i podpaliła zupę. Poza tym w trakcie posiłków nic się nie dzieje.
- Mmmmm - Will nadal nie palił się do pogaduszek. Lecz wreszcie dotarło doń, iż Malcolm się nań gapi. Młody zwiadowca podniósł wzrok, minę miał skruszoną.
- Wybacz proszę - powiedział. - Chyba trochę cię nie słuchałem.
Więc powiadasz, że jesteśmy szczęśliwi?
– Pomyśl chwilę. Mamy dach nad głową, mamy co zjeść, co wypić, jesteśmy w tym błogosławionym wieku, kiedy już nie
trzeba ganiać za babami. Zęby nas nie bolą, bo ze starości powypadały. Włosów tak niewiele zostało, że nawet grzebień jest zbyteczny, starczy dłonią łeb przyklepać i gites. Dzieci odchowane i wyniosły się w diabły, więc mamy przestrzeń życiową w chałupach, a co najważniejsze, możemy robić, co zechcemy, bo już nie trzeba dawać smarkaczom dobrego przykładu. Przeżywamy rozmaite przygody, cieszymy się powszechnym szacunkiem sąsiadów. A jak najdzie nas ochota komuś dać w mordę, to w gminie jest ze czterdziestu Bardaków. W dodatku wiosna idzie.
Egzaminy „.Podtrzymywane na duchu nastolatki, pilnowane przez przerażonych rodziców, ganiają z wybałuszonymi oczami na niezliczone słono opłacane korepetycje, usiłując w pośpiechu napełnić mózgi egzaminacyjną papką. O tym, żeby czegoś się nauczyć albo kogoś czegoś nauczyć, mało kto myśli. Najważniejsze jest przecież przygotowanie się do egzaminu. wśród uczniów jest to krótkotrwałe, maksymalna mobilizacja obciążonej do granic możliwości pamięci, aby w ciągu dwóch-trzechgodzin była ona w stanie odtworzyć którąś z tysięcy wtłoczonych w nią, niepotrzebnych, absurdalnych informacji, a następnie w miarę szybko pozbyć się tego balastu w oczyszczającym akcie błogiego zapomnienia."
Wiesz, czasami bardzo uważnie patrzę w oczy rodzicom i szukam w nich jakiejś głębi. Mój ojciec pyta w takich chwilach: „Do diabła, na co się tak gapisz?”, a ja odpowiadam: „Próbuję zajrzeć do twojej duszy”. Uważa mnie porąbaną, ale przecież jest taki wiersz Lawrence’a Ferlinghettiego, w którym pewna kobieta mówi: „Czuję, że jest we mnie anioł… którego bezustannie szokuję”. Uwielbiam ten wiersz. Ale kiedy patrzę na moich rodziców, odnoszę wrażenie, że są jedynie tym, co widzę. Nie ma w nich anioła. Nie ma także diabła. Są wydrążeni, zupełni puści w środku. Zastanawiam się, czy zawsze byli tacy czy ich prawdziwe „ja” któregoś dnia postanowiły ich opuścić, tak jak ty uciekłeś od siebie samego i podążyłeś na północ.
W szalejącej burzy śnieżnej przeszła przez Ponurą Przełęcz, za towarzystwo mając jedynie dwie pasterki z Przyczółka Dewcomba, które pokazywały jej drogę.
Założyłem, że żadna racjonalna istota nie odważy się stawić czoła takiej pogodzie, więc nie byłem nawet w saarantrasie, by ją przywitać.
Zwiadowcy wprowadzili ją do naszej jaskini, tę malutką, na wpół zamarzniętą dziewczynkę, wokół niej wirował śnieg.
Wszyscy się na nią gapiliśmy, nie wiedząc, co myśleć, aż odrzuciła lamowany futrem kaptur i odwinęła wełniany szal z twarzy.
Spojrzała mi w oczy i już wiedziałem.
Przez dłuższą chwilę panowała cisza, aż Glisselda spytała:
– Co wiedziałeś, Ardmagarze?
– Że natrafiłem na godnego siebie przeciwnika.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl