Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ze z groch", znaleziono 79

Nagle zrozumiała, kto, a raczej co, nie odstępuje jej na krok. Właśnie, co, bo inaczej nie mogła myśleć o tym czymś, co rozwijało się w niej, dojrzewało i pęczniało jak moczony groch.
W uprawie przeważały zboża: proso, żyto, pszenica, jęczmień i owies. W uprawie polowej tego okresu występują także groch, bób (była to nieznana obecnie odmiana celtycka), a zapewne także len i konopie.
Nie wiedziałam do tej pory, że może być tyle rodzajów łez. Są łzy smutku, gorzkie, łzy wzruszenia i radości. Łzy, które oczyszczają duszę ze złych demonów i łzy, które zabierają wszystko. Łzy wielkie niczym groch i lecące ciurkiem jak gorąca woda z kranu. Łzy, które parzą i zostawiają wyryte ślady na policzkach do końca życia. Łzy, które zmieniają człowieka raz na zawsze. Łzy, które wżerają się w skórę niczym żrący kwas. Łzy, które są jak gęsta krew, sączą się powoli. Ale tylko miłość może być tak piękna, wzniosła i tak bardzo boleć, by doprowadzić człowieka do granic obłędu, dzikiego zatracenia, a za chwilę być mokra od wypłakanych łez. Łez, które nie dają się zakwfalifikować do żadnej kategorii.
Klara nie krzyczała. Mówiła cicho, trzymając winowajcę za ucho. Nie ściskała mocno, nie ciągnęła, tylko trzymała miękki, ciepły płatek ucha swoimi zimnymi palcami, lecz chłopak zaczynał się trząść. Leciały mu z oczu łzy jak groch. Płakał bezgłośnie, bo Klara nie cierpiała dudlenia.
Winowajca musiał iść do czerwonego domku. Wtedy Klara pozwalała mężczyźnie pić alkohol. Od sińców i opuchlizny gorsze było co innego. To było gorsze od izolatki i głodu.
Mężczyzna tego potrzebował. Był jak dzikie zwierzę na małym wybiegu. Trzeba było go poskramiać batem i rzucać mięso.
Kiedyś zapytał, czy dziewczynki też są zepsute. Pięćdziesięcioletni, duży i silny, o ryżawych włosach. Uśmiechał się krzywo. Jego żona zmarła, dorosłe dzieci wyjechały za granicę. Nie wrócą. Nieogolony.
Czuła od niego alkohol.
– Czego chcesz?
– Pani wie.
Patrzył na Klarę. Nie spuszczał oczu.
– Najstarsza jest do rzeczy.
Klara się go nie bała. Będzie utemperowany. Najpierw ona zrobi porządek z Magdą.
Jesteśmy prochem, niczym więcej, przyjacielu.
Kiedy umrę, zmieszajcie nasze prochy i pochowajcie nas razem.
Wszystko po trochu się stabilizuje, więc klientela też powinna wracać do starych kątów.
Widzi pan, zagadkową sprawę najlepiej rozwiązywać etapami, po trochu.
Jesteś za skromna, jeśli nie chcesz grać na pianinie, to chociaż wymyśl proch.
[...] -Wszyscy możemy mieć jakiś wpływ na to wszystko-odparł Żaczek z dziwną powagą.-Z drobin powstaje całość, siły się sumują, jedno ziarnko prochu nic nie znaczy, wiele ziarenek prochu to materiał wybuchowy.[...]
Słysząc ją, me serce zaczęłoby bić, choćby prochem było w ziemnym grobie.
Mogła topić ciało w wielkich, burych swetrach, zarzucać chusty, by ukryć biust, ale wolała inaczej. Cycki na wierzchu, wysokie obcasy i zachowanie portowej dziwki. Niech patrzą. Niech się ślinią.
Demon na chwilę został aniołem, lecz wkrótce wrócił do prawdziwej, czarciej postaci. Szalał i bił, potem przepraszał. Z piekła do nieba, z bólu w rozkosz.
Niech mi pan da jakieś inne, jakieś nowe upojenie, choćby morfinę, patriotyzm, komunizm czy jeszcze coś, co ludzi upaja na całego. Niech mi pan da coś, żebyśmy znowu byli wszyscy razem, a rzucę picie z dnia na dzień.
Człowiek z pozoru absolutnie racjonalny (…) nie potrafi rozróżnić dobra i zła. W absolutnie racjonalnym świecie nie ma absolutnego systemu wartości, nie ma grzeszników. Są co najwyżej szkodnicy.
Śmierć nie sprawia, że wyglądasz młodziej, starzej, na spokojnego czy wzburzonego. Po śmierci wyglądasz jak pusta skorupa, jak nagle opustoszały dom. Śmierć zmienia ciało w rzecz - jak krzesło, szafka czy głaz. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz, prawda?
Wszyscy jesteśmy zrobieni z ciała i z gwiazd, ale w końcu obracamy się w proch. Trzeba błyszczeć, póki się da.
-Pewnie tak to już jest- stwierdziła Katrine.- Zaczynamy od tego, że mamy wszystko, i po trochu to tracimy. Siłę. Młodość. Przyszłość. Ludzi, których kochamy...
Tutaj szaleństwo udzieliło się wszystkim po trochu i nie zostało go tyle, żeby zrobić z kogoś z nas skończonego wariata.
...znalazła drewnianego żołnierza w mundurze, który nie rzucałby się w oczy tylko w nocnym klubie dla kameleonów na twardych prochach.
Tam, gdzie coś się kończy, coś innego się zawsze zaczyna.
Czy można wyobrazić sobie wspanialszą publiczność niż całe rozgwieżdżone niebo?
Znałem ludzi, którzy do końca swych dni nie mieli pewności, ani kim tak naprawdę są, ani dokąd prowadzi ich droga.
Nie ma wszak niczego wspanialszego niż godzenie się po kłótniach!
Wiedza jest bezużyteczna, jeżeli nie możemy się nią dzielić. I jednocześnie jest bezcenna, dlatego chcemy się nią dzielić za darmo.
Każda historia ma co najmniej dwie wersje, i zawsze, zanim się w którąś uwierzy, trzeba poznać je wszystkie.
Te resztki cywilizacji stanowiły przypomnienie, że ostatecznie, kiedy zabraknie ludzi, natura zawsze upomni się o swoje.
Bo każdy głos, nawet najcichszy, może nieść w sobie największą mądrość.
Bo przyjaźń, taka prawdziwa, jest potężniejsza niż czas.
Z tygrysami są same kłopoty. Przyłażą nieproszone, wyjadają co lepsze kąski z lodówki, rozwalają się na kanapie łapami do góry albo – co gorsza – zdradzają zakończenia właśnie czytanych przez nas książek.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl