“Wieczność to dużo czasu.”
“Ograniczanie wolności partnera. To rodzaj przemocy domowej, równie szkodliwej jak przemoc fizyczna. ”
“Chciałabym kiedyś zamieszkać na Islandii. Wydaje mi się, że to fajne miejsce. O wiele fajniejsze niż Manhattan, gdzie ludzie czasem plują na siebie bez powodu.”
“Nikt nie zaczepi dziewczyny w wojskowych butach, a już zwłaszcza wegetarianki.”
“Dlaczego ona i pan Gianini nie używali środków antykoncepcyjnych? (...) Co stało się z jej kapturkiem dopochwowym? Wiem, że go używa. Raz kiedyś, kiedy byłam mała, znalazłam go pod prysznicem. Zabrałam go sobie i przez parę tygodni służył jako basenik dla ptaków w ogródku mojego domku dla Barbie, aż mama wreszcie go znalazła i zabrała z powrotem.”
“Czasami sprawy rodzinne są znacznie ważniejsze niż te związane z przyjaciółmi – a nawet niż te romansowe.”
“Rodzic idzie na mecz albo koncert i chociaż patrzy na wszystkich i wszystko, tak naprawdę widzi wyłącznie własną pociechę. Cała reszta staje się tłem, scenerią. ”
“– Załóżmy, że mecz się nie odbędzie. Fischera zdyskwalifikują. Kto będzie pretendentem zamiast niego?
Krogius zrozumiał.
– Petrosjan. Drugi finalista meczów pretendentów.
– Myślisz, że mam ochotę grać z Petrosjanem trzeci raz, w Moskwie, za parę tysięcy rubli? Nie mówię tylko o nagrodach. Kogo ten mecz będzie obchodzić?
Spasskiemu szło nie tylko o pieniądze. On chciał przejść do historii. Krogius uważał, że to ryzykowna gra.
– Fischer się domyśli, jak bardzo chcesz tego meczu. Euwe też nie jest głupi. Pomyślą, że mogą sobie na dużo z tobą pozwolić.
– A Fischer nie chce tych pieniędzy? Nie mówiąc o tytule mistrza świata. A Edmondson? Sądzisz, że on nie marzy o tym, żeby Fischer grał i zdobył koronę dla Ameryki? A Maks Euwe? Ten mecz jest dla FIDE i dla niego osobiście żyłą złota. Będą się posuwać daleko, ale nie przekroczą granicy, bo wszyscy na tym stracą.
– Tylko nasze władze byłyby zadowolone, gdyby Fischer nie przystąpił do meczu.
W końcu Krogius pojął, o co toczy się gra.”
“-Jezu widzieliście? Mina pana Hollanda mówiła "Och nie, przyszyjcie mi jaja z powrotem", a Cole wyglądał tak, jakby chciał powiedzieć "Stracisz coś jeszcze, lewusie".”
“-Czy mogę zostać u ciebie na noc?
Na jego twarzy pojawił się taki wyraz, jakbym złamała mu serce.
-Jezu, Greer. Możesz zostać ze mną do końca życia.”
“Demokracja kończy się w momencie, gdy zaczyna się trening lub mecz. (...) Wtedy rację mam tylko ja. Po prostu nie wierzę w skuteczność innych - nazwijmy to - systemów określających relację trener - zawodnicy.”
“-Gdyby Henry tu był, pojechałby do Jo, a ona by go wpuściła. Wszystko by jej wyjaśnił i nie byłoby nieporozumienia. On jest dosłownie "nie do nieporozumienia".
-Uważaj, Meg - powiedziała, odwracając się z powrotem do swojego okna. - Nikt nie jest doskonały.”
“Jezu, jak mi nie pasują te zmiany. Ja rozumiem, że równouprawnienie i też jestem za tym, żeby kobiety miały po równo z facetami, ale te niektóre nazwy to jest gwałt na języku. Lekarka czy nauczycielka, to ja rozumiem. Ale detektywka brzmi jakoś śmiesznie.”
“- Nie oglądałam Szczęk. Na odwyku widziałam jeden z sequeli. Ten z Michaelem Caine'em.
Znowu zapadła cisza, tym razem pełna zakłopotania i zdumienia.
- Jezu, nic dziwnego, że nasz związek nie przetrwał - skomentował Lou.”
“Niesamowite było to, że Meg wmieszała w to wszystko policję. To był rewolucyjny czyn, nad którym nie mogliśmy przejść do porządku dziennego. Czy możesz sobie wyobrazić nasłanie policji na dorosłego, który w dodatku mógłby być twoją matką? To było nie do pomyślenia. Jednak był to również akt mający w sobie potencjał.”
“"I kwiaty.Rzucane radośnie jaskrawoczerwone i żółte kwiaty rozsypane na wybrukowanych ulicach(...) Mężczyźni poklepywali siebie nawzajem (...) ściskali sobie dłonie, krzyczeli z radości, podobnie jak kobiety(...) i wszyscy płakali."”
“- Szkoda, że jadłem dziś rano śniadanie. Po tym, jak zobaczyłem tego biedaka, wiszącego na własnych flakach...
- Nigdy nie sądziłem, że jelita są takie mocne - powiedział Decker.
- Ja też nie.
- No to teraz już wiemy, Hicks, dlaczego flaczki muszą się tak długo gotować, he, he...
- Jezu... zmiłuj się!”
“Ludzie nie chcą słyszeć, że ich obawy rzeczywiście oparte są na realnych podstawach. Nawet ci inteligentni i wykształceni znajdują pocieszenie, gdy pomyślą, że ich nocne doświadczenia to jedynie stek niewinnych bzdur. Jezu, chodzi o to, że gdyby połowa koszmarów, które śnią się ludziom, była prawdziwa, to wszyscy od razu by zwariowali.”
“- nanotechnologia sterowana umysłem. Jezu... Jeśli to wpadnie im w ręce?
- Logiczny wynik rozwoju technologii. Ciągłego rozwoju. Daj mu trochę czasu, a da podobny efekt. Coś z niczego. Cokolwiek z czegokolwiek. To nieuniknione. Magia? Każda technologia to magia. Wszystko zależy od punktu odniesienia.”
“Idziemy do KrySte na mecz? (Ojciec wprawiał mnie w pyskowaniu, odwracaniu znaczeń i wtajemniczał w system cięcia-gięcia wyrazów, sprawny komunikat to krótki komunikat, zamiast powiedzieć "brzydko" mówiło się "brzy" i już było o jedną sylabę mniej, a "KrySte" to dziadkowie od strony Matki, pierwsze sylaby ich imion.”
“– Teraz nagle przestałeś mówić?
Rozłożyłem ręce. Złapałem ją błyskawicznie i założyłem plastikowy zacisk na nadgarstki.
- Greya się naczytałeś? – prychnęła.
- Czego? – spytałem, chociaż miałem się nie odzywać.
- Jezu, na jakim świecie ty żyjesz? – Przewróciła oczami i zachichotała. – Oj, za takie zachowanie Christian Grey użyłby nie tylko zacisków.”
“Z czasem słowa wypowiedziane przez innych coraz rzadziej wzbogacały go, częściej natomiast wprowadzały chaos. Kiedy szedł z kimś na wzgórze albo do lasu, zamiast posłuchać ciszy, ten ktoś łapał go za rękaw i mówił: „O Boże, jak tu cicho!”, a potem jeszcze: „Nieprawdopodobnie!”, a potem jeszcze raz: „O Jezu, jak tu cicho!”. I Petr nie mógł już tego wytrzymać.”
“- Cicho! - powtórzyłam z irytacją. - Co pan tam robi?! Cicho, do diabła, niech się pan przestanie drzeć!
- Nie mogę stąd wyjść...!
- Trzeba było nie wchodzić! Po cholerę pan tam wlazł?!
- Ja nie wlazłem! Coś mnie tu wepchnęło! Niech mi pani pomoże! Ja chyba rękę złamałem! O Jezusie, żeby to szlag trafił...!
- A co pan tu w ogóle robi?
- Nic tu nie robię! Nie mogę wyjść! O Jezu, ratunku...!”
“- Jesteś w strefie komfortu! - pohukujemy na siebie nawzajem i na siebie same.- Wyjdź ze strefy komfortu, wychodź, no prędzej! - wołamy, jakby strefa komfortu była jakimś terenem skażonym albo conajmniej miejscem dla cieniasów, a przecież w zyciu trzeba być twardym i walecznym! - O Jezu, nakryli mnie w strefie komfortu, muszę natychmiast stąd uciekać!”
“Myśli te kotłowały się w nim przez całą noc. Ale gdy nastał dzień, postanowił nie zgłębiać więcej tego tematu. Nie ma sensu rozdzielać włosa na czworo. Czas przygotować się na mecz koszykówki, który razem z Wiktorem, Przemkiem i resztą drużyny ma zamiar rozegrać dzisiaj na Przystani. Wstał z łóżka, zrobił kilka pompek i podskoków, po czym wyszedł na siłownię znajdującą się na placu przed blokiem.”
“Niedziela to czas majorkańskiej rodziny, w sam raz na wycieczkę w góry, gotowanie paelli nad ogniskiem, mecz piłki nożnej, walkę byków, odwiedziny w okolonej drzewami zatoczce, spacer po porcie czy nawet wędkowanie. Ale przede wszystkim to idealny dzień na tłoczenie się w jednej z wielu regionalnych restauracji, które się specjalizują w przygotowywaniu posiłków na hałaśliwe, popołudniowe celebrowanie biesiadnego nastroju - Majorkański Niedzielny Lancz. ”
“Pojęcie fajności, jak niedawno odkryłem, zmienia się z upływem lat - . - Gdy chodziłem do podstawówki, fajnym kolegą był ten, który miał najlepsze zabawki i chętnie się nimi dzielił. W liceum był to chłopak, który całował się z najlepszymi dziewczynami, na studiach ten, który z nimi sypiał. Potem najfajniejszym kumplem był kumpel, który nie miał zobowiązań rodzinnych i w każdej chwili był gotowy wyskoczyć na piwo a obudzony w środku nocy szczegółowo relacjonował ostatni mecz piłki nożnej.”
“Nasze uczucia do Meg zmieniły się. Od podziwu wobec jej odważneg czynu stawienia czoła Ruth i publicznemu podważeniu jej autorytetu, powoli odpłynęliśmy w kierunku dziwnej niechęci do niej. Jak mogła być tak głupia, żeby myśleć że gliniarz stanie po jej stronie, a przeciwko dorosłej osobie. Nie zdawała sobie sprawy, że to tylko pogorszy sytuację. Jak mogła być tak naiwna, tak ufna i tak tępa zarazem. (...) Prawie ją za to znienawidziliśmy. (...) ujawniła, jak wszyscy byliśmy słabi będąc dziećmi.”
“Przecież po obu stronach jest głęboka woda i wystarczy jeden błąd w ocenie sytuacji, aby nas wszystkich załatwić. (...) Wiedziałem, że gdybym ja siedział za kółkiem, to na pewno rozważałbym możliwość - czy wręcz celowość - posłania całego towarzystwa na dno. A czasem od samych takich rozważań to, co możliwe, staje się realne. Joanny d'Arc nie bujają same w obłokach: na drugim krańcu huśtawkowej deski zawsze usadowi się jakiś Hitler. Dobro i zło. Stara, znana opowieść. Ale jakoś żaden z kierowców nigdy nie wysypał nas do morza. Widocznie zamiast myśleć o tym, myśleli o ratach za samochód, wynikach meczów baseballowych (...). W całym tym zasranym interesie nie było ani jednego prawdziwego mężczyzny. W efekcie do pracy zawsze docierałem niezupełnie zdrowy, ale przynajmniej cały. Co pokazuje, dlaczego Schumann jest tu bardziej na rzeczy niż Szostakowicz...”