Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "zofia ma za", znaleziono 97

Szukając argumentów za przeprowadzką, Zofia próbowała odwoływać się do względów zdrowotnych.
Mężczyzna mojego życia to mężczyzna z walizką za drzwiami. (Zofia Czerwińska).
Alkohol, w odczuciu Zofii, zawsze wszystko psuł. Zawsze. Kiedy tylko się pojawiał, ludzie tracili rozum
Nie od dziś wiadomo, że ludzki wzrok biegnie akurat w tę stronę, w którą nie powinien. Zofia to dostrzegła.
Teatr może być nieczynny z powodu choroby aktora. Gorzej, jeśli jest nieczynny z powodu choroby widza. (Zofia Czerwińska).
To żółte coś w tym wielkim, srebrnym garze według nowojorczyków miało być jajecznicą, lecz zdaniem Zofii nawet obok jajek nie leżało.
Julia zaczęła płakać. Łzy szczęścia leciały jej strumieniami, radując Zofię. Tak wspaniale było patrzeć na radość swojego jedynego dziecka.
Trzymała mikrofon oburącz, jakby bała się, że za chwilę go utraci i na powrót rzeczywistość stanie się boleśnie odczuwalna. A Zofia nie chciała jej czuć. Broniła się przed nią.
- Sama sobie jestem winna, że wymieniłam dumnego pawia na żabę w szuwarach - rzuciła dramatycznie Zofia, wpatrując się w brudnoszare, gliniaste fale płynące ulicą Retoryka.
Zofia odwróciła się i dostrzegła zegar odliczający czas do nadejścia Nowego Roku. Pomyślała, że być może nie dotrwa do tej chwili, lecz szybko pozbyła się tego uczucia. Była tu, żyła, patrzyła na to, co ją otacza i na swoją ukochaną Maleńką - dorosłą córeczkę.
Jeden z mężczyzn wyciągnął pistolet i przystawił do głowy temu, którego Zofia nazywała Polakiem. - O Boże, nie - szepnęła bezdźwięcznie. Rozległ się strzał i Polak upadł w śnieg.Z drzew zerwało się stado wron. Po chwili wokół głowy zabitego widać było powiększającą się plamę krwi. mężczyźni chwycili bezwładne ciało i pociągnęli je w krzaki po przeciwległej stronie polany. Zofia nie mogła się ruszyć.Nawet nie wiedziała kiedy usadła na śniegu, chyba podczas wystrzału nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
Milczysz? Nie mówisz nic? Ja cię kocham...
Jak trudno znaleźć jest powiązania między fenomenologiczną teorią dzieła literackiego jako przedmiotu intencjonalnego, działającego na odbiorcę na zasadzie polifonii jakości estetycznych a koncepcją marksistowską, w której literatura pojmowana jest w kategoriach ekspresywności i funkcjonalności ideologicznej.
Dorośli i dzieci często myślą zupełnie inaczej. A przecież nie znaczy to wcale, że się nie kochają.
Dobroć jest pewną formą samoobrony przeciwko temu, co życie przynosi, jest złagodzeniem szków i wstrząśnień, jak wata.
Zabiła się nie dlatego, że był jakiś powód, żeby umierać, ale że nie było powodu, aby żyć
Za zadanie sobie wzięłam obalić ten przesąd niemądry, że kobieta, co skończyła uniwersytet, przestaje być kobietą.
A przecież obowiązkiem jest żyjącego człowieka radośnie kochać swą teraźniejszość, w której przeżywa sobą słodki smutek przeszłości i cudowną grozę jutra.
Każde cudowne marzenie o jutrze świata jest twardo zamkniętą klamrą dnia dzisiejszego i stanowi tylko miarę dostojeństwa teraźniejszości.
No bo co będzie, jeżeli ta więź ich zniszczy? Co jeżeli najpierw będzie wydawała się idealna, a potem okaże się, że tak naprawdę to głupie zauroczenie, które przeminie, pozostawiając za sobą gruzy, odetnie ich od rodzin i od siebie nawzajem?
Tak jak w samolocie maskę tlenową zakładamy najpierw sobie, by móc pomóc innym, tak samo musimy najpierw zadbać o własne potrzeby, żeby być w stanie dbać o bliskich.
Matka jest w stanie znieść wiele dla swojego dziecka
Mnie się wydaje, że człowiek rodzi się każdy możliwy. Właśnie tak muszę to powiedzieć: każdy możliwy. Wszystko w nim może być – najbardziej odmienne, najbardziej mu zaprzeczające, najdalsze.
Charakteru nie ma właściwie, póki rozważamy go w oderwaniu, charakter nie istnieje sam przez się. Przedłużenie każdej z cech wrodzonych sięga w nieobjętą głąb możliwości.
Dopiero obcy świat, następujący zewsząd i z bliska, zamyka te otwarte drogi, każdej z możliwości wyznacza ostateczną granicę. Dopiero ludzie decydują wreszcie całą tę sprawę.
Przecież w stosunku do każdego człowieka stajemy się, jesteśmy kimś innym. (...)
W cięgłej, niewiedzianej pracy manifestowania siebie charaktery nawzajem się korygują, nadają sobie wciąż nowe stopnie hierarchii, opatrują się wciąż nowym znakiem algebraicznym i tak wzajemnie nasycają się wartością.
Szkoła nie powinna być miejscem, gdzie ktokolwiek się meczy
Szkoła nie powinna być miejscem, gdzie ktokolwiek się meczy - powiedziała. - Chociaż siedzenie w ławce przez całą lekcję nie zawsze jest łatwe i nie każdy dobrze to znosi. (…) Zdobywanie wiedzy jest fascynujące i może się odbywać przez obserwację, wycieczki, eksperymenty, wspólne robienie różnych rzeczy…
Ludzie ludziom zgotowali ten los.
- Jednak coś jadły- powiedziała ciszej.- Raz jedna ruszała ustami. I jedna miała zakrwawione paznokcie. Proszę pani, to było strasznie karane! Ale one tam w nocy jadły mięso z tych trupów!
Więźniowie sami musieli rano wynosić trupy z pakamery. Miały ręce i nogi związane, wyjedzone wnętrzności. Niektórym jeszcze biło serce.
Prze­cież każdy pies po­wi­nien mieć swoje stado.
- Bo niczego na świecie nie można się ze słów cudzych nauczyć, niczego nie można się dowiedzieć. Wszystko trzeba sobą przeżyć - i wtedy słowa znane, formuły zwietrzałe, nagle rozbłyskują oślepiającą nową treścią.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl