Ubrałem się w lśniący, żółto-niebieski dres, który kupiłem swego czasu na Jarmarku Europa.
Śmiech, świst, nagły brzdęk tłuczonego szkła, okno, kulisty przedmiot, odłamki niebieskiej porcelany, grecki wzór, podmuch wiatru.
Na chwile zapanowała cisza.
Na chwile zapanowała cisza.
Spoglądała to na zadowoloną z siebie Iwonkę, to na wymięty wrak barwiony raz na niebiesko, raz na czerwono światłem policyjnych kogutów.
Na chwile zapanowała cisza.
Na chwile zapanowała cisza.
Na chwile zapanowała cisza.
Na chwile zapanowała cisza.
Była zatem noc na trzynaście dni przed Gwiazdką i w całym domu panowały błogi spokój i cisza.
Powieki ponownie powli zasłoniły gałki oczne o niebieskiej tęczówce. *** Częściowo otworzył zmęczone oczęta.