Zapadła cisza.
Zawsze dziękowali za recenzje, dawali znak, a teraz dosłownie cisza.
Na znak dany przez ubranego we frak mężczyznę pełniącego role wodzireja, orkiestra przestała grać.
Otworzyła ją bez najmniejszych oznak skrępowania i spośród kilku zapasowych garniturów szefa wyciągnęła swoją czarną garsonkę.
Brak jakichkolwiek oznak, odruchów, przebłysków.
Gdy szykowała się do wyjścia, Tomek zdążył dłonią na oślep smagnąć jej przedramię, dając tym samym znak, aby jeszcze chwilkę poczekała.
Kiedy oboje znaleźli się w gabinecie, a Aisza usłyszała szczęk zamykanych drzwi jej fantazję popłynęły niczym lawina.