Budzę się powiedzmy trzy tygodnie przed deadlinem i... o, kurnia, Kasiu droga, ty masz dopiero połowę/jedną czwartą/jeden rozdział zamówionej powieści...
A po czwarte…życie pisze scenariusze.
Znał się na samochodowych bebechach gorzej niż kura na pieprzu.