-Jerzyk, co ty robisz?
W parku nie było już ani jednej żywej istoty, prócz mnie.
Między drzewami prawie nie czuło się padających kropli deszczu, za to powietrze było cudowne.
– Postanowiłem pójść z tobą dzisiaj do miasta
Jedna z luf karabinu znajdowała się na wyciągnięcie ręki od mojej głowy.
Ojciec ze swoją grzywą siwych włosów wydawał się prawie bogiem – faktycznie, do piątego roku życia Nafai myślał, że ojciec jest Nadduszą.
Wtedy możesz zacząć się bać, bo oto przybyli ci od Samobójców, a im jest wszystko jedno, czy przeżyjesz.
Na posterunku, za dwie godziny, kiedy przyniósłbyś mi kawę i tak przeszlibyśmy na „Ty”.