Zbierając myśli, pofolgowała ciału, chociaż zazwyczaj przypominała napiętą strunę; za czasów jej młodości panny nie zakuwano w gorsety, majestatycznej...
– zapytał się nieznajomy Czarnego Pana. – Przecież wiesz Seehiaszu, że nie lubię rozmawiać w starym narzeczu!
Nie tego się spodziewał po starym, dziwacznym domu na odludziu.
W kufrze, na stercie starych sukien leżał oprawny w brązową skórę zeszyt.
A może „hebel” Wasyl Ołówko?
Jones uśmiechnął się niczym jowialny Święty Mikołaj z supermarketu. - Zaczekam na Pana w samochodzie panie Crane.
Pomysły przychodzą same, a my nie kontrolujemy tego do końca.