Smok, którego chciałabym opisać, to nie byle gad, jakich pełno w powieściach fantasy, w balladach rycerskich i historiach opowiadanych ku uciesze gawi...
To, co opisałam dotyczy w większości małych dzieci, tylko, że one rosną i w pewnym momencie tak czy inaczej muszą ruszyć miedzy ludzi.
Czytając Zafona, mam przed oczyma wspaniałe XIX-wieczne powieści i ich piękną frazę, niespieszną narrację.
Osierocony w wieku dziewięciu lat przez ojca, przybywa z matką do Warszawy, gdzie spędzają dwa trudne lata.
Ta nazwa zawsze napawała lękiem wrogów Matki Rosji.