Niestety, nie zostało to przemyślane logistycznie, albowiem mój rok liczył 150 osób i nie wiem gdzie byśmy się wszyscy upchali (wykluczając kluby i pl...
Dało się słyszeć szmer kroków kelnerów, którzy roznosili na tacach kieliszki z szampanem na okazję toastu, który zostanie wzniesiony już za chwilę.
Przede wszystkim najtrudniejszym krokiem było rzucenie nałogu.
Wylazło więc zza pralki i kichając cichutko co parę kroków, zeszło na dół.