Wylazło więc zza pralki i kichając cichutko co parę kroków, zeszło na dół.
Las, droga, tablica, WITAMY W WASHINGTONIE.
Pomysł może mnie dopaść też: w lesie, na poczcie, w wannie, w urzędzie skarbowym, tudzież zusie, w autobusie/metrze/pociągu/tramwaju, gdziekolwiek.
Kraczą wrony na jabłoni: - Jedzie zima parą koni!
Dynastia (a jak!)
Grudziądzką, a Kętrzyńską, dla wielu jest jeszcze nieodkryte.