I to czasem na dużą skalę.
Kiedy chłopiec, którego urodziła, kończy trzy lata, zostaje odebrany matce, „sprzedany” przez zakonnice do adopcji amerykańskiej rodzinie i wywieziony...
Co jakiś czas trafiają się też inne zlecenia na teksty, więc można powiedzieć, że jestem „freelancerem”.