Nie uważam siebie za osobę, która łatwo się wzrusza i ulega emocjom, jednak oglądając "Koizorę" ryczałam jak bóbr, jeszcze długo po napisach końcowych...
Ten olbrzymi smok tysiąc lat temu przegrał magiczny pojedynek z magiem, który uwięził go za pomocą silnych zaklęć.
Do niczego przecież nie dojdzie, usilnie ją od tego odwodzę próbując zrazić do siebie od chwili kiedy ją zobaczyłem.
Uwielbiali różne zagadki i łamigłówki, jeżeli było to możliwe (w perzeciwieństwie do rzeczowych i praktycznych Rzymian) nigdy nie mówili wprost o co i...
Wzięłam głęboki oddech, powtarzając sobie, że to tylko ptak i szłam dalej.