Właśnie mijał siódmy dzień, od kiedy tu tkwiliśmy, a Gąski ani widu ani słychu, a nasze sakiewki świeciły pustkami.
Coś zdawało się zakłócać jego fale, coś natrętnego niczym spięte na krótko, zamelinowane na strychu, pirackie radio.
Za każdym razem, po zjedzeniu łakoci, posiadał nieodparte przkeonanie, że jeśli nie uda mu się zostać piłkarzem, jego życie zostanie pozbawione sensu....