Czy choć raz w życiu doznałeś uczucia, że świat wali ci się na głowę i wszystko jest w rozsypce? Dorośli powinni być odporniejsi na przeciwności losu i praktycznie mieć zawsze receptę na ich rozwiązanie. Ale tak nie jest. Są tacy, gdzie życiowe porażki przytłaczają ich do ziemi i nie pozwalają stanąć pewnie na nogach. Z każdym niepowodzeniem tracą wiarę i siły. Stają się słabi i nie mają już siły podejmować kolejnej walki. Czasami się poddają szukając ukojenia w alkoholu, czy narkotykach. Jeśli w odpowiednim momencie nie znajdą wsparcia, pomocy, tego bodźca, który pokieruje ich życiem inaczej to ulegną całkowitej destrukcji. Tym bodźcem może być matka, która nie odtrąciła swojego dziecka, mimo tego, że to dorosłe dziecko narobiło masę błędów. Musi być ktoś, kto będzie wierzył w tego zagubionego człowieka. A może to będzie bezdomny, którego skopało życie. Będąc biznesmenem miał pieniądze, rodzinę, przyjaciół i zbankrutował. Pozostał sam, bo wszyscy go opuścili, a był słaby, by zacząć wszystko od nowa. Ktoś kto przeżył tragedię tracąc dzieci, ukochaną osobę, czy cudownych rodziców. Albo ci, którzy przeżyli ogromną traumę i nie przepracowali jej, a której skutki powracają w przypominających się koszmarach. Co tak naprawdę dzieje się w umysłach dzieci, dorosłych po takich przeżyciach? To bardzo skomplikowany proces, który rzutuje na całe życie. Zadałam kiedyś moim koleżankom pytanie kiedy pielęgniarka stanie się prawdziwą pielęgniarką odczuwając empatię w stosunku do pacjentów? Padały przeróżne odpowiedzi, ale staje się taka wówczas, kiedy sama stanie się pacjentką. Podobnie jest z ludźmi, którzy nigdy nie zaznali głodu, cierpienia, krzywdy. Tak naprawdę współczują, są wstrząśnięci, oburzeni, nawet chętni do niesienia pomocy, ale nigdy tak naprawdę nie zrozumieją do końca co czują skrzywdzeni ludzie. Wyparcie to droga ucieczki. Nie myśleć, zapomnieć, zająć się czymś innym, a nawet zatracić w szalonym tempie życia, byle uciec od wspomnień, myśli. Nie da się stale uciekać. Przychodzą momenty, że coś, lub ktoś, może sytuacja, albo niezaplanowany gest o tym przypomni, a natychmiast odradza się ból, złość, żal, bezsilność i pretensje dlaczego mnie to właśnie spotkało? Jak z takim obciążeniem żyć dalej? Trzeba opowiedzieć innym jak bardzo to zżera człowieka od środka, jak jest z tym ciężko. Wylać nie jedną łzę, bo wtedy jest dużo lżej. Rozmawiać, mówić, pisać, by pojawili się podobni, a potem wzajemnie wspierać. Każdy ma inne doświadczenia, przemyślenia, odczucia. Trudno jest wyzbyć się całkowicie wspomnień, ale można łagodzić ich skutki. To tak jakby dowiedzieć się nagle, że ma się raka i przechodzić kolejne etapy godzenia się nawet z najgorszym. Od zaprzeczania, szoku i niedowierzania, potem gniewu, buntu i wściekłości, strachu, a z czasem akceptacji i odrodzenia. Przeżyta trauma to taki rak toczący naszą jaźń nie wiadomo kiedy atakujący znienacka. Akceptacja minionego czasu nie wytnie z naszej pamięci bólu, ale go złagodzi dając szansę na normalne życie. Chciałam tylko przybliżyć co czują ludzie po przeżytych traumach szczególnie z dzieciństwa. To moi bohaterowie z Bolanowa przez duże ,,B” i nie tylko oni. Składam wielki hołd tym, którym udało się poskładać swoje życie w całość i nieustannie gonić za szczęściem.