8 rzeczy, których nigdy nie zrozumiem w świecie moli książkowych!

Autor: dominika.nawidelcu ·4 minuty
2020-04-22 23 komentarze 23 Polubienia
8 rzeczy, których nigdy nie zrozumiem w świecie moli książkowych!

Świat moli książkowych bywa naprawdę kolorowy. Im dłużej w nim siedzę, tym lepiej się bawię. Czemu? Recenzowanie to fantastyczna okazja do poznania wielu wyjątkowych powieści, mało docenianych autorów, czy rewelacyjnych blogerów. Chyba nie muszę Was do tego przekonywać, w końcu i u nas prężnie działa Klub Recenzenta. Jeśli tak samo jak i ja siedzicie w tym towarzystwie już od jakiegoś czasu, z pewnością rzuciły się Wam w oczy pewne "smaczki". Dziś, nie do końca poważnie, ponarzekamy sobie małe dziwactwa recenzentów i moli książkowych, ale też pośmiejemy z tego, jak bardzo się różnimy.


1. Teamy i żony, czyli "jedyną wadą mojego idealnego chłopaka jest to, że to postać fikcyjna"


Nie oceniam, nie komentuję, ale... no naprawdę? Z pewnością zauważyliście ożywione dyskusje na temat męskich (równouprawnienie wymaga w tym miejscu wskazania, że też żeńskich, ale takich rozmów jakoś nie kojarzę) bohaterów różnych powieści. Zwłaszcza, gdy akcja książki zbudowana jest wokół losów dwóch charakternych bohaterów. Wtedy czytelnicy zaczynają się dzielić. W takiej opowieści o Kainie i Ablu, z pewnością powstałby #teamKain i #teamAbel. Po co? Pojęcia nie mam. To chyba wyraz sympatii? Można się też okrzyknąć żoną któregoś z nich. Ponownie nie pytajcie w jakim celu, bo znów nie mam bladego pojęcia. Przecież taki mąż nie jest ani wierny (za to z pewnością bierny), ani... rzeczywisty (chociaz to chyba nie jest wada). Muszę przyznać z pokorą, że moja wyobraźnia emocjonalna jest jednak uboga.

2. Kochani, co przeczytać?


Nieustająco zastanawiam się, co autor posta o treści "Właśnie kupiłam te książki, co polecacie przeczytać" oczekuje od swojej publiki. O ile pytanie przed wizytą w księgarni miałoby sens, to w tym momencie... cóż, może warto polecić "zasady dokonywania zwrotów"? Chyba, że książki od początku miały stanowić element dekoracji, ale skoro już są to może warto coś z nich przeczytać... Wtedy zwracam honor.

3. I love You sooo much, pisz więcej! Błagam!


Zdarza mi się naprawdę cenić autorów, czy autorki, ale bez jakiś szczególnych wyrazów miłości, czy uwielbienia. Naprawdę fascynuje mnie ten ogrom uczuć przelewanych do różnych pisarzy na wszelakie sposoby. Ponownie czuję, że z moimi emocjami coś nie tak, ale dobrze, miłość jest pozytywna, więc serduszek nigdy dość. Ale tworzenie wrogich obozów, czy równie szczera nienawiść to już przekracza moje pojmowanie rzeczy. Można nie lubić kogoś, ale żeby powodem tego była kiepska książka? Albo jeszcze lepiej, gdy pokłócą się autorki! Wtedy ich fanki potrafią skoczyć sobie do gardeł! Dla mnie to nawet nie jest temat w stylu <wyjmuję popcorn>, po prostu sprawa, która mnie nie dotyczy.

4. Nieumiarkowanie w czytaniu i ocenianiu


Nie przepadam za ocenianiem książek według punktów, czy gwiazdek. Wydaje mi się to mało miarodajne i nie oddające w pełni tego, co chcę przekazać. Dlatego zawsze czytam dłuższe recenzje i tutaj nie raz popadam w zadumę, gdy słowa "wspaniała książka przy której przeżyłam wiele niezapomnianych chwil" poprzedza... 3/10, a zaraz potem ktoś inny relacjonuje, że takiego gniota to dawno nie czytał, więc za okładkę daje mocne 5/10.

5. Książkowi youtuberzy


Jestem pod głębokim wrażeniem umiejętności osób, które tworzą wysokiej jakości filmiki o książkach, a to, że mój mózg w tym czasie mówi "nie nie, nudzę się, poróbmy coś innego", to zupełnie nie ich wina. Za nic nie mogę się przestawić na tę formę recenzji i utrzymać koncentracji przez cały filmik.

6. Ja kontra cały świat!


Czy też tak macie, że książki, które się Wam podobają zbierają kiepskie opinie? Albo odwrotnie, chcielibyście hejcić dany tytuł dniami i nocami, a tam same peany pochwalne? Bo ja tak mam bardzo często. Nigdy nie zrozumiem tego, jak bardzo mój gust literacki potrafi być przekorny.

7. A skoro już mowa o hejcie...


To fascynują mnie wszelkie formy miłości do jednego tytułu w połączeniu do nienawiści do innego. Ta książka jest be i w ogóle jak ją można czytać! Przecież ona to się nawet do dekoracji nie nadaje, bo wstyd. Cóż, gusta są różne, a rynek na tyle bogaty, że każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet najgorsza powieść nie budzi we mnie chęci wojowania z całym światem, bo jednak wciąż z tyłu głowy mam myśl, że to ja tak to odbieram, a punkt wcześniejszy wskazuje, że jednak... coś w tym jest.

8. Nie czytasz książek, nie idę z tobą... do księgarni


Na koniec mój ulubiony smaczek: książki X nie są lepsze od "Na wspólnej". Zaraz, chwila, a mają? Teoria, że "Kto czyta książki jest lepszy" zupełnie do mnie nie przemawia. Szanuję ludzi, którzy po całym dniu pracy sięgają po literaturę naukową, czy ambitne dzieła. Ja jednak lubię zwykłą beletrystykę, czytadła czysto rozrywkowe. Tak wiem, shame on me, ale ze względu na ostatnie obostrzenia nie mam jak odbębnić spacerku wstydu.




Jak to wygląda u was? Czy czasem zdarza się wam ze zdziwieniem stwierdzić, że nie rozumiecie czegoś ze świata moli książkowych? Koniecznie mi o tym napiszcie!


× 23 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Wiesia
@Wiesia · ponad 4 lata temu
Punkt 2 ( brawo za wstawienie go) bo już myślałam że tylko mnie drażni.
Ileż to razy na grupie książkowej, czytając post " kochani co mam przeczytać", aż mnie kusi żeby napisać "książkę" 😂
Starczy się rozejrzeć i poczytać recenzje by wybrać coś dla siebie, ale nie - gwiazdeczka chciała popisać się wstawianiem postów... grrr

× 10
@Zaczytane_koty
@Zaczytane_koty · ponad 4 lata temu
Co mnie denerwuje:

1. Ocenianie człowieka na podstawie książek, które czyta. Wedlug mnie każdy ma prawo czytać to co chce i lubi.
2. Ocenianie książki bez jej przeczytania. Przeczytaj a potem oceniaj. Przekartkowanie w księgarni nie czyni z ciebie eksperta.
3.Recenzje typu: fajna książka ma ładną okładkę. Naprawdę nic więcej nie można napisać.
× 7
@Mackowy
@Mackowy · ponad 4 lata temu
Ocenianie książki, której się nie przeczytało to jest ekstremum - nie mieści mi się to w głowie z tak jak ocenianie na postawie fragmentu :/
× 4
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Z tym ocenianiem przed przeczytaniem to niestety w zalewie książek jest niezbędna umiejętność .Patrzy się na okładkę, na opis... Wiadomo, można się pomylić, ale mniej więcej orientujemy się czy to coś oryginalnego, czy klisza fabularna...
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Każdy z nas ocenia książkę przed przeczytaniem, czy warto ją kupić, czy warto ją przeczytać. Jednak tę ocenę zachowuję dla siebie, gdyż po przeczytaniu mogę zmienić zdanie. Na podstawie takiej oceny nie można pisać opinii o książce
× 2
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Jeśli chodzi o pytanie, czego u moli nie rozumiemy, to ja nie rozumiem jednej rzeczy. To nie dotyczy Na kanapie, ale LubimyCzytać, ale powiem o problemie, nie osobie. Wiemy, że jeden czyta to, a drugi tamto. Jeden ambitne książki, a drugi czytadła. Różny jest poziom kompetnecji czytelniczej, chociaż to, że ktoś czyta lekkie książki, nie znaczy, że nie rozumie tych naukowych, czasami po prostu woli rozrywkę. Rozumiemy to. Ale mówię o sytuacji, gdy ktoś mówi o sobie, że nie rozumie trudnych książek, to czyta dla fabuły, lekkie. OK. Rozumiemy to. Nikt mu albo jej nie wytyka palcami tego, bo są gusty i guściki. Ale nie pojmuję tego, że taka osoba tysiąc razy podkreśla, że inni mówią, że to co czyta jest lekkie, czy proste, czy mało ambitne. I to też rozumiem, choć nie do końca, bo nikt nikomu nic nie wytyka, zresztą i na te lekkie jest wielki popyt. Ale już nie rozumiem, że ktoś, kto rozumie, że czytadło nie jest tym samym o Proust musi tysiąc razy się tej osobie tłumaczyć, żeby tamta się czasem nie obraziła. I tego nie rozumiem. Bo dwa tysiące razy ktoś wymusza, żeby przyznać mu albo jej, że czytadło jest arcydziełem, choc nim nie jest. Może być fajne, nawet jeśli temu ambitnemu się wydaje, że nie jest, ale nie jest arcydziełem. Wróbel nigdy nie zostanie orłem, żeby ile nad nim stać. To tylko możliwe jest w polityce.
I w sumie to ten mądrzejszy musi się tłumaczyć i jest mu głupio, chociaż nawet mrugnięciem oka nie obraził tej osoby. I tego nie rozumiem.

× 6
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 4 lata temu
Wydaje mi się, że w takiej sytuacji do głosu dochodzą kompleksy, Renax.
Jeśli taka osoba tysiąc razy podkreśla, że inni mówią, że... to znaczy, że gdzieś tam w głębi duszy zdaje sobie sprawy z tego, że a) ci inni mają rację i b) że w sumie to chciałaby uchodzić za osobę ambitną i oczytaną, ale w związku z a) jej to nie wychodzi, więc teraz przechodzimy do punktu związanego z...
wymuszaniem przyznania, że czytadło jest arcydziełem tylko po to, żeby taka osoba poczuła się lepiej, że ha, że erudycja, oczytanie, paczajcie jakim jestem świetnym czytelniczym kompanem.

I fakt, ten mądrzejszy często czuje się głupio, często się tłumaczy, ja też się tłumaczyłam i czułam się głupio do momentu w którym nie usłyszałam (na żywo!), że ,,poniżam X-a intelektualnie, bo używam za trudnych słów'' (byłam wtedy na studiach, X też był na studiach i można było podejrzewać, że prezentujemy podobny poziom zasobu leksykalnego, ale jak widać przeliczyłam się w tym zakresie. I nie, wciąż nie wiem o jakie słowa chodziło, że takie trudne są).
To był, droga Renax, punkt zwrotny w moim podejściu do tłumaczenia czegoś ludziom - zrozumiałam, że jeśli ktoś ma kompleksy na punkcie języka, oczytania, wykształcenia (wstaw inne) i nie chce sobie samodzielnie z nimi poradzić, to moje tłumaczenia absolutnie nic nie dadzą. Poza tym, do licha, dlaczego w ogóle mam się komuś tłumaczyć?
× 6
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Są osoby podatne na krytykę... Człowiek coś palnie, a potem się będzie zastanawiać, czy nie narobił czegoś złego...
No właśnie zauważyłam taką tendencję, takie przepraszanie, że się mądre książki czyta.
× 1
@Mackowy
@Mackowy · ponad 4 lata temu
Oj tak, czytasz "grube książki" bo pozujesz na yntelygenta - czytaj to co wszyscy i nie pajacuj. To samo z muzyką z to samo z filmami, taki trend odwrotnego lansu: teraz hipsterką jest czytanie bestsellerów, bycie spoko normalnym gościem.
× 3
· ponad 4 lata temu
@Renax Nikt nikogo nie powinien przepraszać za to że czyta mądre książki. Nie żartuj. Co do problemu, zawsze wydawało mi się że mądrzejszy i bardziej oświecony powinien tłumaczyć temu mniej oświeconemu. Ale bez przesady, powiedziałaś raz, dziesiąty nie podziałało trudno. Ty nie rozwiążesz tego problemu, jeśli sam szczęśliwy posiadacz nie będzie tego chciał. Pokazałaś drogę, dalej musi iść sam. Owszem są ludzie podatni na krytykę, ale nie da się przejść przez życie i nie nadepnąć nikomu na odcisk. Więc nie widzę powodu żeby przepraszać za to,że ośmieliłaś się skrytykować. Poza tym rejestrując się na takim czy innym portalu/forum wiadomo że nie wszyscy będą tacy jak ja. Najlepszym wyjściem jest po prostu nauczyć się żyć wśród innych pozostając sobą. Zamiast sprowadzać wszystkich do swojego poziomu.
× 7
@Jagrys
@Jagrys · ponad 4 lata temu
Myślę, że warto teraz przypomnieć pewną starą maksymę: Że wraz z wiekiem wzrasta liczba ludzi, którzy mogą pocałować mnie w d.
I tak jak napisała @Little_Lotte nie da się prześliznąć przez życie nie trącając kogoś łokciem i nie kopiąc w odcisk.
Jeden adoruje róże, ktoś drugi córkę ogrodnika. Krytykować kogoś za niewinne sympatie, albo - co gorsza - zmuszać kogoś, żeby się kajał, bo nie podąża za stadem... To niepoważne. Więcej, moim zdaniem ktoś tym sposobem próbuje sobie zrekompensować własne kompleksy.
× 6
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Powiem Wam, że się ostatnio o tym przekonałam. Nie da się nie nacisnąć nikomu na odcisk. Próbowałam, ale ostatnio dla swojego zdrowia psychicznego walę prosto z mostu nawet rodzinie. Trudno, najwyżej wyjdę na chama.
× 1
@Jagrys
@Jagrys · ponad 4 lata temu
@Renax Co mi przypomina pewną rozmowę z krewnym:
K: Nie myślałem, że będziesz taka nieustępliwa!
J: Nie, urwał nać! Wcześniej byłam zbyt dobrze wychowana. Ale jakoś nie docierało! Teraz mi zwisa. Jakieś anse? Tam są drzwi.
To tyle w temacie urabiania mnie według własnego widzimisię. Bo komuś się nie podoba, że nie spełniam jego standardów. Bynajmniej, nie chodziło wówczas o książki. W sumie też, ale to już była przygrywka na deser. Zatem nie ma się co szarpać, bo wystarczy raz pokazać brzuch, by hieny zjadły cię żywcem.
× 3
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Zgadza się.
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Mądrze napisałaś: "Wróbel nigdy nie będzie orłem." Każde z nich istnieje i ma prawo do oceny rzeczywistości ze swojego poziomu. Czy tylko perspektywa orła jest słuszna i prawdziwa? A co z perspektywą wróbla? Orzeł wzleci wysoko i będzie się zachwycał tym co widzi. Wróbel wzleci o wiele niżej, ale dla niego będzie to wyczyn równie wielki i też ma prawo się zachwycać tym co widzi. Nie każ wróblowi patrzeć z perspektywy orła, bo on nie jest wstanie tego zrobić, nie pojmie tego. Może to jest obrona, ja jestem tylko wróblem i pozwólcie mi być wróblem. Mnie perspektywa orła nie interesuje.
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Mnie najbardziej irytują recenzenci, którzy sami nie potrafią poprawnie składać zdań, a biorą się za krytykowanie powieści. Całe szczęście, że tu przynajmniej można skrytykować taką "recenzję".
× 6
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
O właśnie, to jest to, czego i ja nie znoszę! Ale spróbuj zwrócić takiemu uwagę. Zje Cię żywcem albo poda argument, że pisze, jak umie, no i w czym problem?
× 4
@nataliarecenzuje
@nataliarecenzuje · ponad 4 lata temu
Ja bym powiedziała, że jeszcze pal licho, jak pisze dla siebie. Ale jeśli widzę, że ktoś ma ileś tam współprac z wydawnictwami X, Y czy Z, a od błędów stylistycznych i innych w jego recenzjach się roi, no to trochę mi mina rzednie.

Każdy popełnia czasem błędy. Ręka w górę, komu nigdy się żaden nie zdarzył... Ale są słowniki, korektory pisowni, które pomagają wyeliminować choćby literówki... Na pewno nie rozumiem obrażania się, jeśli ktoś zwraca uwagę, że tu czy tam jest błąd. Mnie samej zdarzają się pojedyncze błędy, choć i tak piszę recenzję kilka dni prze publikacją, a tuż przed umieszczeniem na blogu jeszcze raz ją czytam, żeby ewentualnie nanieść poprawki. I zawsze jestem wdzięczna, jeśli ktoś mnie poprawi. :) Kompletnie nie rozumiem obrażania się w takiej sytuacji.
× 6
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
@natalia - podpisuję się pod Twoją wypowiedzią ręcyma i nogyma. ;-) Ostatnio jednej z takich osób zwróciłam uwagę (w prywatnej wiadomości, żeby nie było). A ona mi na to, że publikuje recenzje na bookstagramie i nikt jej nigdy błędów nie wytykał.
A mnie po prostu krew zalewa, jak czytam koślawe teksty, w których roi się od błędów wszelkiej maści. Uważam, że nie trzeba być nauczycielem języka polskiego (bo taki argument też często słyszę), żeby zadbać o swój tekst, zwłaszcza zanim się go opublikuje. Jak piszesz - każdemu zdarza się popełniać błędy, dlaczego więc jest kłopot z ich poprawieniem? Nie mam pojęcia.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
Ale czemu tu się dziwić, skoro same wydawnictwa produkują (tak, świadomie użyłam tego słowa) książki, w których roi się od błędów. A jeśli tacy „recenzenci” mają dużą klikalność, to niech piszą, jak chcą, byle ludzie klikali. O tempora... !
× 3
@Malpa
@Malpa · ponad 4 lata temu
Ale o co tobie chodzi Rudolfina że zdania składać to nie lego. Ja tam bardzo nieźle składam, posiadam po to wyobraźnię i intelekt żeby składać. A koleżanką życzę szczęśliwego nowego roku!
× 1
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 4 lata temu
😅😂🤣 (to do Malpy) 😅😂🤣
× 1
@Johnson
@Johnson · ponad 4 lata temu
@Rudolfina niestety. Krew z oczu z takich "recenzentów". :(
× 2
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
Nie rozumiem moli książkowych. A teraz już nawet nie rozumiem, czego nie rozumiem :) No bo jest tak:

1) nie pojmuję jak można kolekcjonować (kupować) książki i nie przeczytać ich niejako od razu. --> ale odkąd babcia scedowała na mnie wszystkie swoje książki, a jej przyjaciółki również uznały, że jestem odpowiednim opiekunem dla ich zbiorów... mam więcej nieprzeczytanych niż przeczytanych. No i skoro już nie mogę twierdzić że wszystkie książki posiadane, również przeczytałam, no to... tak jakby niekontrolowane zakupy książkowe stały się niemal codziennością.

2) Nigdy, przenigdy nie rozumiałam jak można traktować pisarza, autora powieści, za guru i autorytet. --> dopóki nie przeczytałam Chmielewskiej :)

3) Nigdy nie rozumiałam po co "mole książkowe" chcą się spotykać z "ulubionymi autorami", przecież większość rzeczy, które chcieli przekazać, napisali w swoich książkach. --> od jakiś 10 lat marzę o spotkaniu z Ivanem Coloviciem. Choć nawet moja wyobraźnia nie daje rady w wyobrażeniu sobie jak ja się z nim dogadam :)
Że o potajemnym, najlepiej, spotkaniu z Karolem Darwinem na Galapagos... dobra, mogę odpuścić Galapagos.

4) Nie rozumiem wycieczek śladami autorów, czy postaci z danej książki --> ale gdybym wygrała w totka, natychmiast ruszyłabym śladami Malinowskiego (Bronisława, tego od Argonautów zachodniego pacyfiku i Życia seksualnego dzikich)

5) nie rozumiem miłośniczek romansów (to nie hejt, to brak zrozumienia z mojej strony) --> dopóki po raz kolejny nie przeczytałam Sagi o Ludziach Lodu. Wypadek przy pracy, mowilam. A potem potrzebowałam książki z gatunku pocieszających i tak sięgnęłam po Harlequin. Miłośniczką sie nie stałam, ale coraz częściej sięgam :)

6) I kwestia miłości wielkiej i niespełnionej :) - to akurat jestem w stanie zrozumieć, a nawet doskonale rozumiem, u młodych osób, pełnych pozytywnego nastawienia do świata. Skoro stara prukwa (znaczy ja) oświadczyła publicznie, że po lekturze Polski egzotycznej zakochała się w autorze... no to chyba młodszym też można wybaczyć :) - chyba że mnie nikt tych oświadczyn nie wybaczył, wtedy nie :)

7) Nie rozumiem, jak można się zakochać w postaci fikcyjnej --> ale skoro oficjalnie, jako nastka podkochiwałam się w Wołodyjowskim (a konkretniej kreacji niezapomnianego Tadeusza Łomnickiego), równolegle z Georgem Harrisonem (z Beatlesów). (to znaczy ja podkochiwałam się w obu, a nie Harrison podkochiwał się w Łomnickim) to chyba powinnam być i w tej kwestii bardziej wyrozumiała :)
× 4
@Johnson
@Johnson · ponad 4 lata temu
nie pojmuję jak można kolekcjonować (kupować) książki i nie przeczytać ich niejako od razu.
Można. Ja mam taką przypadłość, że kupuję dużo książek i nie nadążam czytać. Lubię bardzo rozpakować paczkę z nowymi książkami :)
× 7
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
Dalej nie pojmuję, ale robię to nagminnie ostatnio :)

@Vemona
@Vemona · ponad 4 lata temu
Oj, jak ja to pojmuję!! Nie nadążam z czytaniem kupionych książek, szczególnie, że mam głupią przypadłość - muszę mieć fazę na daną książkę. Kupuję coś, o czym wiem, że mnie interesuje, ale chwilowo nie mam na to ochoty - więc czeka...
× 2
@ziellona
@ziellona · ponad 4 lata temu
mam tak samo... wiem, ze swietne, wiem że chcę. I co z tego. Niedzwiedzica z Baligrodu już czeka trzeci tydzien, a nie moglam sie doczekać (ja, dla odmiany) kiedy w koncu przyjdzie. Tajemnicze inskrypcje, które dostalam od Gosi, poznanej na kanapie, też czekają i kuszą. A u mnie akurat niedobór fazy. Normalnie odciecie prądu - jak w latach 80-tych :)
× 2
@Vemona
@Vemona · ponad 4 lata temu
Trzeci tydzień? To pryszcz! Mam zaległości pewnie dwuletnie, bo nie wszystko, co kupiłam, zdążyłam przeczytać, bo się pojawiło coś nowego, bo akurat nie mam weny, bo to trzeci tom i warto sobie przypomnieć początki, a na razie nie ma czasu.... Ale tak to właśnie wygląda. Staram się nie pożyczać żadnych książek, żeby wreszcie przeczytać własne, tyle, że ciągle przybywają nowe i nie ogarniam. ;)
× 1
@JMG
@JMG · ponad 4 lata temu
1. Jestem w stanie zrozumieć bycie w jakimś "teamie", jeżeli osoba potrafi konkretnie uzasadnić, dlaczego akurat ta postać jest lepsza, jeśli nie jest to zwykłe: bo tak jest. Każdy zwraca uwagę na inne aspekty w książce i dzięki dyskusjom o postaciach można odkryć coś, czego się podczas własnego czytania nie zauważyło. Jeżeli nie jest to obsesja na punkcie jakiegoś bohatera, to ja w pełni popieram.
2. Nie jestem w stanie zrozumieć. Jeżeli już coś kupuje, to są to zawsze książki, które chcę przeczytać i ich zakup był decyzją dokładnie przemyślaną, więc pytanie się kogoś, którą przeczytać jako pierwszą jest trochę nielogiczne. Są jednak osoby, które podążają za "modą" czytelniczą, bo chcą być na bieżąco, a wtedy może się sporo tytułów nazbierać, a czasu mało, wtedy jestem w stanie zrozumieć, że można prosić innych o pomoc.
3. Sama mogę nie lubić niektórych autorów, ale to nie powód, żeby szerzyć nienawiść. Po prostu ignoruję ich książki i nie interesuję się nimi. Dowartościowywanie się poprzez hejtowanie innych jest po prostu niedojrzałe.
4. Muszę przyznać, że mam problem z ocenianiem książek, więc w tym temacie nie mogę się wypowiedzieć dokładnie. Ale jeżeli nastawiam się na "gniota", a książka mnie zaskoczy, potrafię ocenić ją na równi z książką niezaprzeczalnie dobrą, ale nietrafiającą w mój gust czytelniczy i nie czuję z tego powodu wyrzutów sumienia.
5. No ja recenzje na yt lubię, bo często puszczam sobie w tle podczas robienia lekcji, a ile z nich wyciągam, to inna sprawa
6. Każde zdanie jest potrzebne, sama bywam często przeciw niektórym tytułom i lubię podyskutować, pod warunkiem, że się da. Bo niektórzy obrońcy autorów są przerażający.
7. Żadna książka sama w sobie nie jest zła, chociaż bywa szkodliwa, ważne jest, co z nich wyciągamy. Takie jest moje zdanie.
8. Nie każdy musi czytać, byleby ludzie nie uważali czytania za coś dziwnego ( a z takimi ludźmi się spotkałam).

I w sumie, chciałabym mieć na polskim tyle do powiedzenia, jak teraz 😂
× 4
@twoj.emil
@twoj.emil · ponad 4 lata temu
Mnie irytuje ten podział na literaturę "lekką" i "ambitną". Każdy ma inny gust i niby wszyscy o tym wiedzą, ale czasami mam wrażenie, że niektórzy zapominają. Według mnie każdy może uznać jakąś książkę za "gniota", a ktoś inny za "arcydzieło". Każdy zwróci uwagę na coś innego, coś innego z książki wyniesie, trochę inaczej coś zrozumie, inaczej zinterpretuje i tyle.
× 4
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Uważam, że jest niezupełnie tak jak piszesz. Są gnioty i są arcydzieła obiektywne. Myślę, że to, co piszesz to w sumie książki fajne i książki słabe dla nas, a to już jest sprawa indywidualna i tu się zgodzę, każdy ma swój gust. Taki kryminał, dajmy na to, może nas zachwycić, ale arcydziełem on nie zostanie. Chyba, że nie znamy słowa arcydzieło.
@twoj.emil
@twoj.emil · ponad 4 lata temu
Ja uważam, że literatury nie da się ocenić obiektywnie. To, że część ludzi uznało jakąś książkę za arcydzieło, nie znaczy, że każdy musi się z tym zgodzić.
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Przy takim punkcie widzenia nie istniałaby historia literatury. A istnieje i są dzieła ponadczasowe i to zazwyczaj czas weryfikuje nasze oceny. Ale na to zwracamy uwagę przy czytaniu analitycznym. Jesli mowimy o rozrywce to tak. Każdy ma swój gust.
@twoj.emil
@twoj.emil · ponad 4 lata temu
Tak, wiem, że istnieją takie dzieła. Jednak to ludzie je takimi uznają i tak jak pisałam wyżej, nie każdy musi się z tym zgodzić.
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Ludzie się nie zgadzają z tym, że Ziemia jest okrągła... Ale jesli ci chodzi o gust to każdy ma inny i to sprawa subiektywna. Podejrzewam, że o tym myślisz. Ja mówię o czymś innym i chyba się nie rozumiemy.
@twoj.emil
@twoj.emil · ponad 4 lata temu
To, że Ziemia jest okrągła to jest naukowy fakt. Nie wiem dlaczego niektórzy ludzie się z tym nie zgadzają, może sądzą, że naukowcy ich okłamują. Według mnie literatura, to coś zupełnie innego. Gdyby można było ocenić ją obiektywnie, to każda książka miałaby tylko recenzje pozytywne, albo tylko negatywne (i chodzi mi o recenzje pisane przez krytyków), ale przecież wiadomo, że tak nie jest.
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Niezupełnie, bo są obiektywne kryteria oceny artyzmu książki, gatunkowości itd. Ale to coś innego niż czytanie na luzie i dla akcji. Nie ubliżam takiemu czytaniu, bo nawet profesor czasem potrzebuje lekkiej książki, ale to inna sprawa. Ale nawet przy takim czytaniu jeśli czytelnik zauważa ubożuchny język, akcję płaską jak deska i bez talentu pisaną, schematy kompozycyjne to są obiektywne kryteria. Może ktoś mówić, że książka taka to arcydzieło, bo on lubi ją, ale w tej sytuacji pomylił słowa. Jemu chodzi o fajną książkę. W ogóle mówienie o każdym hicie sezonu, że to arcydzieło, to wielkie nadużycie. Nawet wybitne powieści status arcydzieła zyskują po czasie. Mówimy o dziesięcioleciach. To by w zasadzie był koniec tego tematu.
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Nie wiem co to są obiektywne kryteria oceny artyzmu książki, nie jestem literaturoznawcą. Nie wiem nawet czy takie istnieją, może. Zawsze są różne zdanie, wystarczy poczytać opinie Gombrowicza o niektórych książkach. Jeden profesor uznaje jedną książkę za arcydzieło, drugi miesza ją z błotem i uznaje inną. Ja zawsze oceniam książkę subiektywnie, czym ta książka była dla mnie, jakie na mnie wywarła wrażenie. Dlatego nie rozumiem punku 6 "Ja ..kontra świat".
× 1
@Malpa
@Malpa · ponad 4 lata temu
Uśmiałam się :D trochę z siebie bo czasem okrutnie się potrafię zacietrzewic że komuś się podoba książka która w mojej opinii jest gniotem :D
× 4
@Possi
@Possi · ponad 4 lata temu
U mnie często jest tak, że książki uważane za bestsellery, są dla mnie średnie bądź przeciętne. Często więc, nie sięgam po nie od razu. Albo nie sięgam, chyba, że coś bardzo mnie zaintryguje. To jednak dotyczy najczęściej fantasy.
× 3
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
O tym hejcie i grupach to rozumiem, że to aluzja do Mroza?
× 3
@Mackowy
@Mackowy · ponad 4 lata temu
Ach ten Mróz, prawie o nim zapomniałem, a może chodziło Blankę Lipińską :)?
× 4
@Johnson
@Johnson · ponad 4 lata temu
Można się też okrzyknąć żoną któregoś z nich.
Naprawdę fascynuje mnie ten ogrom uczuć przelewanych do różnych pisarzy na wszelakie sposoby.
Pozostaje mi szczerze życzyć trafienia na książki/autorów, których polubisz - wtedy zrozumiesz. W drugą stronę też to tak może zadziałać, jeśli na sercu leży Ci świat czytelniczy. Poza tym tak jest w każdej dziedzinie życia społecznego człowieka, socjalizowania się. Są kluby piłkarskie i ich wierni kibice (nawet pseudo ;) ), są fani marek samochodów, czy inne filmowe fora wysławiające talenta reżyserskie czy aktorskie. Polecam przeczytać kilka książek, z różnych dziedzin, być może i Tobie się udzieli.

Nie przepadam za ocenianiem książek według punktów, czy gwiazdek. Wydaje mi się to mało miarodajne i nie oddające w pełni tego, co chcę przekazać.
oraz
nie raz popadam w zadumę
Zdradzę Ci sekret. Każdy ocenia indywidualnie wobec siebie.
Nawet najgorsza powieść nie budzi we mnie chęci wojowania z całym światem, bo jednak wciąż z tyłu głowy mam myśl, że to ja tak to odbieram, a punkt wcześniejszy wskazuje, że jednak... coś w tym jest.
Chyba mi jeszcze kawa nie weszła, bo nie zrozumiałem tego zdania.

Co do ostatniego 8 punktu jak najbardziej się zgodzę, każdy lubi czytać to co lubi, ja również raz lepiej raz gorzej, ogólnie ostatecznie ma to być rozrywka, plus jakieś ćwiczenie dla mózgu. Jednak możemy się chyba wypowiadać "uważam, że książka X nie powinna być wydrukowana, jest gniotem" i nie jest to przecież obraza czytelników tejże, li tylko wyrażenie opinii.


× 2
@aga.kusi_poczta.fm
@aga.kusi_poczta.fm · ponad 4 lata temu
Wychodzę z założenia, że każdy z nas - czytelników - jest inny. Każdy lubi coś "swojego". Jeden sięga po biografie uznając je za jedyne wyjątkowe pozycje warte czytania, inni po fantasy, inni po romanse, bo nie wyobrażają sobie życia bez nich. Każdy łapie to, co lubi, co daje mu wytchnienie, co go pasjonuje czy ot, po prostu lubi coś bez wszelakich uzasadnień. I basta - mówię.
Fajnie, że jesteśmy tak różnorodni. Przecież o to chodzi. Możemy potem rozmawiać o książkach i wzajemnie się nakręcać, inspirować... Sami dla siebie też przecież czytamy. Rozwijamy się, zdobywamy nową widzę, a i czerpiemy spokój z zabieganego świata.
I chwała, że sięgamy po książki.
× 2
@nataliarecenzuje
@nataliarecenzuje · ponad 4 lata temu
Ja podzielam wszystkie Twoje 10 niezrozumień. ;) Pozwól, że się odniosę do każdego punktu po kolei. ;)

1. Tutaj brak mi słów.
2. Czasami mam wrażenie, że to zwykłe kolekcjonerstwo / zbieractwo. Żeby poszczycić się bogatą biblioteką. A jaką część się tej biblioteki przeczyta, to już inna bajka. To tak jak z kobietami, które mają kilka szafek butów, bo "musiały" je mieć, ale gdyby je spytać o każdą parę, to okazałoby się, że są wśród nich takie, której nigdy nie miały na nogach. ;)
3. Tu się nie ma nad czym zastanawiać. Zwykłe lizusostwo... Bo: książki za darmo i można się koleżaneczkom pochwalić, że się zna pisarkę X czy Y...
4. Mnie czasami też te oceny dziwią. Sama oceniam książki w skali 1-6 na swoim blogu, ale te oceny traktuję "roboczo" dosyć. I sama nie raz mam dylemat jak ocenić jakąś książkę. Bo też każdy gatunek oceniam nieco inaczej... Trudno tak wszystko do jednego wora wrzucić. Ale staram się, żeby było to w miarę spójne i również mnie nie raz bawią recenzje, w których czytam jaki to był straszny gniot, a później widzę 5/10.
5. Też podchodzę do nich trochę jak "pies do jeża", ale uważam, że słuchane recenzje mają swój sens, tylko trzeba umieć je zrobić. Niektórzy potrafią. Są osoby, którym lepiej wychodzi wypowiedź ustna niż pisemna, a mają naprawdę coś ciekawego do przekazania. :)
6. Mam tak samo i do dziś myślałam, że jestem jedyna. Fajnie, że nie. :) Nie rozgryzłam jeszcze na czym ten fenomen polega.
7. Gusta różne. Ale niektórzy podchodzą do książek bardzo emocjonalnie. Ja np. I zawsze powtarzam, że recenzje są subiektywne. Jeśli jakaś mnie wkurzy, to nie mam oporów, by zmieszać ją z błotem. Jeśli zachwyci, to się zachwycam. Staram się jednak zawsze podkreślać, że to są wyłącznie moje odczucia i jeśli ktoś ma inne, to nie widzę problemu.
8. Mam wrażenie, że w dzisiejszym społeczeństwie i w dzisiejszej kulturze książki są w mentalności ogółu społeczeństwa czymś nieco passe jednak. To hobby na swój sposób egzotyczne. A co do doboru gatunków... Co kto lubi. :)
× 1
@Moncia_Poczytajka
@Moncia_Poczytajka · ponad 4 lata temu
A u mnie sprawy mają się tak :) :
Wybierając książkę najczęściej sugeruję się opisem wydawcy, mam też swoich autorów, po których książki sięgam w ciemno. Czasem pomaga mi w wyborze opinia kogoś znajomego, a do recenzji zaglądam rzadko.
Po skończonej lekturze piszę co mi w duszy gra na temat przeczytanej książki i staram się to robić w sposób przemyślany i możliwie bezbłędny. Czasem zdarzy się jakiś "kwiatek" w postaci literówki, interpunkcji, albo po prostu edytor sprawi mi psikusa. Staram się sprawdzać to co publikuję, choć mam świadomość, że zdarza mi się coś przeoczyć. Sama nie cierpię błędów (szczególnie tych wynikających z niechlujstwa), byle jak przeprowadzonej korekty w książkach, a już błędy logiczne doprowadzają mnie do szału. W końcu nasz tekst to nasza wizytówka, a książka to wizytówka wydawnictwa.

A wiecie kiedy czytam recenzje?... Zazwyczaj wtedy, gdy opublikuję swoją. Ciekawi mnie wówczas jakie inni mieli wrażenia z lektury właśnie tej konkretnej książki. I powiem Wam, że naprawdę można się zdziwić. :)



× 1
@Renax
@Renax · ponad 4 lata temu
Ja czytuję recenzje przed przeczytaniem książki. Lubię szczególnie te krytyczne...
× 1
@maczek89
@maczek89 · ponad 4 lata temu
Zgadzam się całkowicie z punktem 4 i 7. Fala hejtu od zawsze towarzyszy w mojej rodzinie. Był czas gdzie czytałam kryminały to wszystko było ok , później przerzuciłam się na romans / erotyk to zderzyłam się z negatywnymi ocenami. Romans / erotyk to nie książka słyszałam , jestem zdania, że każdy ma prawo czytać co chce i kiedy chce i nikomu nic do tego... to mój czas i spędzam go tak jak chce.
Z ocenianiem książki zawsze mam problem i staram się być obiektywna .
× 1
@Jagrys
@Jagrys · ponad 4 lata temu
Nie tak znowu dawno temu sama byłam na etapie: "On to mój mąż. I tamten też."
W sumie mam ci ja tych mężów kilku, więc kilka z wymienionych punktów jestem w stanie rozumieć.
A z moim stosunkiem do romansów - Tak, jestem kontra świat.
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 4 lata temu
A ja jestem w stanie zrozumieć niektóre z tych ośmiu rzeczy. Są też takie, których tu nie wymieniono, a ja ich nie rozumiem.
× 1
@ulenstwo1990
@ulenstwo1990 · ponad 4 lata temu
"Książkowy mąż" to dla mnie zupełnie niepojęta figura! Rozumiem, nastolatki zakochują się w bohaterach filmów, seriali, książek,a nawet gier - i to jest naturalny etap, ale większość recenzentek to już dorosłe kobiety. I tu mój światopogląd wybałusza oczy ze zdumienia, że można, w dorosłości "zakochać się" w postaci do tego stopnia, że się ją nazywa "mężem".
Czego nie rozumiem?
Hejtu związanego z tym, co ktoś czyta. Mamy wśród nas ludzi, którzy lubią śledzie i takich, którzy wolą maliny. To jeat normalne! Jeszcze nie słyszałam, by nienawiść lała się strumieniami z powodu preferencji żywieniowych. Dlaczego z książkami jest inaczej?
@izka91201
@izka91201 · ponad 4 lata temu
Ja na blogu nie oceniam, bo poprostu nie lubię wkładać książek do jednego worka. Na pytania: czy książka dobra? Odpowiadam np. że mi się podobała lub nie, ale zachęcam do przeczytania, by się samemu o tym przekonać, bo gusta są różne :)
@j.turek
@j.turek · ponad 3 lata temu
Co do beletrystyki, nie przejmuj się też tak mam, a ilekroć ktoś mnie zobaczy z książką typowo naukową albo podręcznikiem, słyszę gratulacje bo "w końcu zmądrzałaś" lub wyrzuty typu "oczadziałaś?!". Bądź tu mądry i lep wazoniki...
@Thebookmyfantasy
@Thebookmyfantasy · ponad 4 lata temu
Punkt szósty to cała ja. Non stop podobają mi się książki, które innym się nie podobają, albo odwrotnie. Przykładem jest chociażby "First last kiss", czyli książka, którą szczerze nie lubię.
@Airain
@Airain · ponad 4 lata temu
Hmm... ktoś, kto najpierw nakupi książek, a potem pyta "co czytać?" (pkt. 2) to żaden "mól książkowy". Co najwyżej mocno początkujaca larwa mola.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl