Czy zastanawialiście się kiedyś, co sprawiło, że pokochaliście książki i nie możecie się obyć bez choć jednej przeczytanej strony dziennie? Czy pamiętacie swą pierwszą lekturę, po której wsiąknęliście na zawsze? I najważniejsze, kto ją Wam podsunął i zachęcił do jej przeczytania? Czy był to ktoś z najbliższej rodziny, czy może nauczyciel?
Jestem przekonana, że ten proces rozpoczął się właśnie w Waszym dzieciństwie i niebagatelny wpływ na to uczucie miały książki czytane przez Was za młodych lat. Dlaczego o tym piszę? Już Wam tłumaczę. Do tego tekstu zainspirowały mnie ostatnie poczynania ministra edukacji, Przemysława Czarnka, który 13 sierpnia 2021 roku podpisał projekt rozporządzenia w sprawie zmian w wykazie lektur z języka polskiego na wszystkich etapach kształcenia. Pozwólcie, że na początku krótko przybliżę Wam te zmiany.
Klasy I-III
Klasy IV-VI
Tutaj zmian jest trochę mniej. Z listy lektur obowiązkowych przesunięto do listy lektur uzupełniających uwielbianą przez uczniów i rodziców książkę Rafała Kosika „
Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi”, a usunięto z niej „
Winnetou” Karola Maya. W wyborze lektur uzupełniających znalazły się również „
Pinokio” Carlo Collodiego, „
Zwiadowcy. Księga I. Ruiny Gorlanu” Johna Flanagana, „
Rzeka” Emilii Kiereś, „
Topsy i Lupus” Zofii Kossak-Szczuckiej, „
Klechdy sezamowe” Bolesława Leśmiana, „
Kubuś Puchatek” A.A. Milne'a, „
Tecumseh” Longina Jana Okonia, „
Słoń Birara” Ferdynanda Antoniego Ossendowskiego, „
Czerwona kartka dla Sprężyny” Jacka Podsiadły i „
Posłaniec króla” Louisa de Wohla.
Klasy VII-VIII
Licea i technika
Z listy lektur obowiązkowych w zakresie podstawowym w liceach, technikach i szkołach branżowych I stopnia zniknęły wiersze
Marcina Świetlickiego, a w wykazie lektur w zakresie rozszerzonym nie znajdziemy już fragmentów mitologii rzymskiej Jana Parandowskiego oraz wyimków z „
Wielkiego testamentu” Franocisa Villona i z „
Żywotów świętych polskich” Piotra Skargi.
I co Wy na to?
No i cóż Moi Drodzy, jak zapatrujecie się na taki zestaw? Mnie na pewno cieszy obecność na tej liście Aleksandry i Daniela Mizielińskich (bo jak wiadomo, ich książki dla dzieci to prawdziwy majstersztyk literacki), Asy Lind, Jacka Podsiadły, Johna Flanagana oraz J. R. R. Tolkiena, bo to nazwiska „pewniaki”, po które dzieci i młodzież na pewno sięgną z przyjemnością. I to by było na tyle moich zachwytów. Bardzo zastanawia mnie obecność „
Kubusia Puchatka” w czwartej klasie szkoły podstawowej. Czy dzieci w tym wieku nie są już trochę za duże na tę lekturę? Również
Nicholas Sparks i jego tytuł w wykazie dla liceum budzi we mnie pewne wątpliwości. Niektórym dziewczynom pewnie się spodoba, ale czy licealista płci męskiej przeczyta tę książkę z wypiekami na twarzy? Przepraszam, ale wątpię.
Zadziwia mnie również tak duża obecność tytułów
Zofii Kossak-Szczuckiej. Młodzież ma ją czytać przez całą swoją edukację. Pani Zofia jest osobą niewątpliwie zasłużoną dla literatury i historii Polski, ale czy dzieci to zrozumieją i pokochają jej książki? Szkoda mi trochę „Felixa, Neta i Niki oraz Gangu Niewidzialnych Ludzi” i „Stowarzyszenia umarłych poetów”. Mam jednak nadzieję, że w tym przypadku zadziała odwieczna, wszystkim nam znana przekorna zasada, że z przyjemnością czytamy te książki, do których nikt nas nie zmusza.
Myślę, że nad nowym kanonem lektur szkolnych dyskutować można bez końca. Ile ludzi tyle opinii. A co wy myślicie na temat? Czy ta lista ma szansę sprawić, że dzieci pokochają książki i staną się takimi ich pasjonatami jak my? I co należałoby zrobić, żeby tak się stało? Bo przecież czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Jestem bardzo ciekawa Waszego zdania na ten temat, czekam więc na komentarze.
Dorota Skrzypczak