Polscy autorzy książek zdradzają, dlaczego zdecydowali się na self-publishing

Autor: dominika.nawidelcu ·4 minuty
2021-08-20 8 komentarzy 15 Polubień
Polscy autorzy książek zdradzają, dlaczego zdecydowali się na self-publishing

Wielu z nas ma ambicje i marzenia pisarskie, które często pozostają niezrealizowane przez panujący stereotyp, że trudno wydać książkę. Jednak w dobie cyfrowego druku i popularności e-booków, wszystkie procesy dotyczące publikacji tekstu znacznie przyspieszyły i uległy pozytywnym zmianom.


Oprócz tradycyjnie działających wydawnictw, funkcjonują dziś na rynku różne rozwiązania dla self-publisherów. Samopublikowanie to temat często budzący różne wątpliwości, dlatego zapytaliśmy polskich autorów, dlaczego zdecydowali się wydać książkę własnym sumptem i jakie zalety ma taka forma wydawnicza.

Marzenie o byciu pisarzem czy reportażystą dla wielu z nas wydaje się nieosiągalne. Prawdopodobnie naprawdę dobre pomysły i błyskotliwe fabuły pozostały niezrealizowane przez stereotypy dotyczące wydawania książek. Istnieje dziś dużo możliwości, by opublikować twórczość do tej pory schowaną głęboko w przysłowiowej szufladzie. Dzięki rozwoju technologii wszystkie procesy wydawnicze uległy znacznemu przyspieszeniu. Możemy łatwo zgłosić propozycję książkową tradycyjnemu wydawnictwu lub spróbować sił w self-publishingu. Warto podkreślić, że self-publishing nie jest ścisłym terminem i obejmuje szereg różnych zjawisk: od własnego wkładu finansowego w wydanie książki w wydawnictwie self-publishingowym, przez założenie wydawnictwa i publikowanie w nim, po samodzielne udostępnianie e-booków na platformach internetowych. Warto dodać, że wśród znanych autorów, którzy wydawali książki własnym sumptem, znajdują się: Juliusz Słowacki, Ezra Pound czy Walt Whitman.

Zdaniem self-publisherów


Zapytaliśmy kilku autorów i autorek, dlaczego zdecydowali się publikować w wydawnictwie self-publishing. Przytaczamy ich wypowiedzi poniżej, z których dowiadujemy się, jakie względy, cele i motywacje kierowały nimi przy podejmowaniu decyzji o publikacji książki własnym sumptem.

Natalia Kostrzycka „Paranoja”:
Podobnie jak z pierwszym wrażeniem – zadebiutować można tylko raz. W zależności od tego, jak się przyjmie nasza pierwsza książka, ludzie będą odbierać całą naszą twórczość przez jej pryzmat. Długo zastanawiałam się, jak powinien wyglądać mój wymarzony debiut i przeglądałam różne oferty, które otrzymałam od wydawnictw, zarówno tradycyjnych, jak i self-publishingowych. Chciałam mieć wpływ na dosłownie wszystko: od wyboru okładki, przez gramaturę papieru, po opis promocyjny. W końcu trafiłam na stosunkowo nowe wydawnictwo self-publishingowe, które dało mi poczucie, że ja jako autorka jestem jednocześnie partnerką, a moje zdanie jest ważne. Nie miałam pojęcia, jak wygląda cały proces wydawniczy, a dzięki takiemu podejściu mogłam wypytać o wszystko i każdy krok został mi szczegółowo wyjaśniony. Wspólnie omawialiśmy każdą kwestię, a wiele poprawek i zmian zostało naniesionych według moich sugestii. Wszystkie moje pomysły zostały wysłuchane i przedyskutowane. Self-publishing dał mi po prostu poczucie wolności.

Katarzyna Zachacz „Z anoreksją na pokładzie”:
„Z anoreksją na pokładzie” to moja pierwsza książka. Opisuję w niej własne doświadczenia, zmagania z chorobą, dzielę się emocjami i osobistymi przemyśleniami. Bardzo chciałam, aby charakter tekstu i moja wizja pozostały bez zmian. Wybrane przeze mnie wydawnictwo self-publishingowe umożliwiło mi aktywnego uczestniczenie w całym procesie przygotowania publikacji. Na każdym etapie powstawania książki miałam kontrolę nad zmianami, sama decydowałam o wielu rzeczach, a wydawnictwo traktowało mnie po partnersku. Miałam wpływ na wybór fontu, kolorów, okładki, strategii promocyjnej. Kiedy rozpoczynałam „research” komu powierzyć tekst, który napisałam – najważniejsze było dla mnie zastrzeżenie sobie znaczących zmian w książce. Wydawnictwo, z którym współpracowałam, dało mi decyzyjny głos w sprawach mojego dzieła i wspólnie osiągnęliśmy efekt, jakiego się nawet nie spodziewałam.

Justyna Komuda „Hegemon Apopi”:
Self-publishing to dla mnie taki sposób wydania książki, w którym mam możliwość pozostania w bliskiej relacji z moją powieścią. Kształtuję ją nie tylko podczas procesu twórczego, ale również później, w trakcie przygotowywania jej do publikacji. Nie robię jednak wszystkiego sama, bo wokół siebie mam grono specjalistów z wydawnictwa self-publishingowego, którzy trzymają rękę na pulsie i dbają o każdy szczegół. Razem decydujemy o tym, co jest najlepsze dla książki. To było dla mnie kluczowe przy wyborze wydawnictwa – żebym mogła być blisko najważniejszych chwil stworzonych bohaterów, kiedy są poddawani rożnym zmianom. Czuwam, by zarówno oni, jak i historie, które przeżywają, pozostały pełne oryginalnego sensu i przesłania.

Remigiusz Kalwarski „Inwersja”, „Kreator rozwiązań”:
Z kilkudziesięciu wydawnictw tradycyjnych, do których się zwróciłem, otrzymałem tylko kilkanaście odpowiedzi, z tego dwie wyrażające zainteresowanie. Propozycje z ich strony były niestety niekorzystne finansowo i spowodowały, że bardzo zdystansowałem się do potencjalnej współpracy z nimi. Proponowano mi takie ingerencje w treść i zmiany dotyczące sposobu opisywania historii, które przesądziły o moim wyborze i zdecydowałem się wydać książkę w modelu self-publishing. Wcześniejsze doświadczenia wydawnicze przesądziły o przekonaniu, że moje dzieło pozostanie moim własnym, jeśli zachowam jego kształt w taki sposób, w jaki podpowiada mi intuicja. „Inwersja” mówi o życiu w zgodzie ze sobą i własnymi przekonaniami. O braniu odpowiedzialności za życie, doświadczaniu go i smakowaniu tego, co ono przynosi. O samodzielnych decyzjach, co zatrzymujemy, a z czego rezygnujemy. O delektowaniu się tą przygodą, jaką jest życie. Dla mnie self-publishing to właśnie odpowiedzialność, czujność i wpływ na tak ważną sferę, jaką jest indywidualna twórczość.


Na pewno samopublikowanie to dobra opcja dla autorów niezależnych i odważnych, którzy mają określoną wizję, jak ma wyglądać ich twórczość. Aktywny udział w procesie wydawniczym niejednokrotnie wymaga inicjatywy i pomysłów piszących. Współpraca z wydawnictwem self-publishingowym to zarówno wyzwanie, jak i niesamowita przyjemność płynąca z rzeczywistego wpływu na publikację książki. Czy takie podejście nie sprawia, że finalny efekt jest tym bardziej satysfakcjonujący?

Co sądzicie o self-publishing? Czy zdecydowalibyście się na ten krok?
× 15 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
Możecie powiedzieć, że jestem uprzedzona, ale jak widzę, że coś zostało wydane w formie self-publishingu to zazwyczaj okazuje się, że nie jest to dobra książka. Zdarza się, rzecz jasna, że jakiś autor wyprodukuje coś znośnego (co byłoby o niebo lepsze, gdyby zajęło się tym zwykłe wydawnictwo pod kątem korekty i redakcji, i tak dalej) ale z moich doświadczeń wynika, że takie rzeczy zdarzają się naprawdę rzadko.

Plus bardzo wielu autorów wydających coś w ten sposób jest bardzo przewrażliwionych na punkcie swojej twórczości i bardzo źle przyjmują krytykę swoich dzieł, uznając, że jeśli się komuś nie podobają, to znaczy, że recenzent jest nieprofesjonalny i zupełnie nie zna się na rzeczy, a nie, że ich książka jest zwyczajnie słaba (co tłumaczy w pewnym sensie to, dlaczego nie została wydana w takiej formie przez żadne inne wydawnictwo).
× 17
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Plus bardzo wielu autorów wydających coś w ten sposób jest bardzo przewrażliwionych na punkcie swojej twórczości i bardzo źle przyjmują krytykę swoich dzieł
Masz kogoś konkretnego na myśli? ;-)
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
Przynajmniej trzy osoby i to samych facetów. ;)

[edycja:] Czterech. ;)
× 5
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Czwarty to pewnie właśnie ten, którego ja miałam na myśli. ;-)
× 3
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 2 lata temu
Chass, zgadzam się w 100%. Znam jedną panią, która poszła w selfiaczka, bo ona od razu chciała dostać wielki worek pieniędzy i to bez gadania. W efekcie sama wydała worek pieniędzy na swoją książkę, której ludzie jednak nie chcieli, czego przyczynę widziała w tym, że naród głupi i dobrych książek nie czyta. Tak skończyła się jej literacka kariera.
× 9
· ponad 2 lata temu
Święta racja @Chassefierre . Ale jak widać robiąc coś prywatnie nie nauczysz się pokory.
× 5
@Fredkowski
@Fredkowski · ponad 2 lata temu
Myślę, że często gęsto dzieje się coś zgoła przeciwnego.
× 3
@Chassefierre
@Chassefierre · ponad 2 lata temu
@Christina - czy ja wiem? Jeśli masz przy sobie dobre i zaufane osoby, które są Twoimi beta-czytelnikami i nie mają oporów i problemów z wytknięciem Ci potknięć fabularnych i stylistycznych, to nauczysz się pokory i przyjmowania konstruktywnej krytyki.
Inna sprawa, że ciężko o takie osoby... :(
× 2
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Wytknięcie to jedno, przyjęcie to drugie. Nawet (a może szczególnie) od osób zaufanych.
× 5
· ponad 2 lata temu
@Chassefierre Niby tak, ale to jeszcze musi do Ciebie dotrzeć. I tu się pojawia problem. Gdyż zamiast przemyśleć i wyciągnąć wnioski, odwracają kota ogonem i wychodzi na to, że to z Tobą coś jest nie tak.
× 3
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
Autorzy marzący o wolności rzadko zdają sobie sprawę, że wydać książkę jest łatwo, ale trzeba jeszcze ją sprzedać. I wtedy zaczynają się schody. Bo jak sprzedać książkę, która wprawdzie satysfakcjonuje autora, ale ma wartość tylko dla niego i jego najbliższej rodziny? Myślę, że klęska finansowa może pomóc w przewartościowaniu słowa „wolność” i tacy niedocenieni autorzy może przestaną nas zarzucać swoją twórczością.
× 7
@Patriseria
@Patriseria · ponad 2 lata temu
Zgadzam się w 100%. Jak widzę self-publishing czy sukces na Wattpadzie, to omijam szerokim łukiem. Ostatnio miałam nieprzyjemność dyskutować z ałtorką erotyku, która uważała, że napisała świetną książkę z ostrą fabułą i nijak nie przyjmowała do wiadomości, że dialogi bohaterów są sztuczne, a sceny seksu żenujące i niedopracowane.
× 5
@Jagrys
@Jagrys · ponad 2 lata temu
Rzekłabym, że ŁotPadowe pisaczki od literatury para-przyrodniczej mają największy problem z przyjęciem nieprzychylnych im opinii/komentarzy na klatę.
Tak, jak powiedziała @Patriseria - reakcja inna niż bałwochwalczy zachwyt przyjmowana jest jako wściekły hejt i atak personalny na osobę autorki. Nie musi być to od razu krytyka, wystarczy chłodny, rzeczowy osąd. Otarłam się o sytuację, w której interweniowało samo wydawnictwo, bo pisaczka w swoim zapamiętaniu pozwoliła sobie w tej materii na dużo za dużo. Ale weź się do takiej odezwij, że tu jest nie bardzo, tam nie "po polskiemu" a całość o kant stołu potłuc - rozszarpie cię na strzępy. Niestety, większość z nich jest też niereformowalna i wypuszczają z siebie klocki, które, cóż... Których zawartości merytorycznej lepiej nie roztrząsać.
× 7
@Vemona
@Vemona · ponad 2 lata temu
W zasadzie zgadzam się z Tobą, jakoś nie mam przekonania do tego typu wydań, ale trafiłam na jedną autorkę, która skorzystała z self-publishingu w przypadku swojej trzeciej książki, co jest dla mnie mocno zaskakujące.
Pierwszą wydała w Zysku, drugą w Novae Res, czwartą i piątą w Znaku - i wszystkie są dobre, dlaczego tę jedną akurat w takiej formie, pozostaje dla mnie zagadką, choć muszę stwierdzić, że akurat ta jest zdecydowanie słabsza od pozostałych. Ale ani to słaby debiut, żeby się potem mogła rozwinąć, ani żaden schyłek, skoro potem pisała znów dobrze.... Ot, ciekawostka.
@aga.kusi_poczta.fm
@aga.kusi_poczta.fm · ponad 2 lata temu
wracając do tematu self-publishingu - zgadzam się z @Chassefierre co do jakości tekstowej takich książek i co do podejścia "wygórowanych ambicji" ich autorów. Też mam odczucie i przekonanie, że skoro żadne wydawnictwo nie podejmuje się wydania ani współpracy z pisarzem, to jakby na przekór tym, co się... na niczym nie znajdą... idę pod wiatr i udowodnię, że wydam i jestem the best ... Autorzy - też wam przytakuję - niby chcą usłyszeć oceny innych czytelników, ich zdanie i opinie - nawet najprawdziwsze, jednak... Owej prawdy się boją i nie przyjmują jej. A krytyki to już absolutnie
× 4
@anatola
@anatola · ponad 2 lata temu
Myślę, że sporym problemem jest to, że część recenzentów-amatorów, kiedy dostaje tytuł "za darmo" to z niezrozumiałych dla mnie przyczyn czuje chyba, że musi być miłym i napisać coś pozytywnego. Potem taki autor myśli, że jest w pisaniu świetny, więc jak pojawia się krytyczny głos to uznaje to za bezzasadny atak.
× 6
@Meszuge
@Meszuge · ponad 2 lata temu
Przyczyny są zrozumiałe. Znakomicie opisał je Cialdini w swoim "Wywieraniu wpływu na ludzi". Nazywa to zasadą albo regułą wzajemności. Daj komuś drobny prezent, wyświadcz mu niewielką przysługę, a będzie się czuł zobowiązany do jakiejś rekompensaty, do przychylności, większej życzliwości, lepszej oceny itd.
Cialdini nie wynalazł reguły wzajemności, znana jest od setek lat, on ją po prostu dobrze opisał.
× 7
@anatola
@anatola · ponad 2 lata temu
Masz rację, choć dziwię się temu zjawisku, zwłaszcza w relacji autor - recenzent. Ja po prostu wolałbym otrzymać szczerą opinię o swoim dziele, dzięki czemu mogłabym poprawić coś w przyszłości. Recenzenci takim słodzeniem, bo dostali coś "za darmo" sami psują w jakimś sensie rynek.
× 4
@Meszuge
@Meszuge · ponad 2 lata temu
Może co do niektórych autorów masz rację, ale takie akcje organizują raczej wydawcy, bo dla nich dobre recenzje oznaczają zysk. No, dla autorów często też...
Ależ oczywiście, że psują rynek! Słusznie prawisz... :-) Dlatego mamy tyle śmieci na rynku książek.
× 4
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 2 lata temu
Ponieważ czytałam "Wywieraniu wpływu na ludzi" , zawsze staram się, aby ten fakt nie miał wpływu na moją recenzję.
× 3
@Meszuge
@Meszuge · ponad 2 lata temu
„Na pewno samopublikowanie to dobra opcja dla autorów niezależnych i odważnych, którzy…” – oraz tych, a może przede wszystkim tych, których „dzieł” nikt nie chciał.
Nie, nie zawsze, ale zbyt często jest to festiwal miernoty, bylejakości i grafomaństwa, bym chciał na nie tracić czas. To nie uprzedzenie, ale doświadczenie… niestety.
Oczywiście, jeśli jacyś profesjonaliści uznali książkę za dobrą na tyle, że gotowi są zainwestować w nią pieniądze swojej firmy wydawniczej, to nie znaczy na pewno, że będzie ona wartościowa. Jednak szanse na to są znacznie większe.
× 5
@Rudolfina
@Rudolfina · ponad 2 lata temu
@Meszuge, zapewniam Cię, że te szanse zaczynają się wyrównywać. „Poważne” wydawnictwa wydają ostatnio taką grafomanię, że selfpublisherzy mają prawo poczuć się dowartościowani.
× 8
@viki_zm
@viki_zm · ponad 2 lata temu
Myślę, że to ważne głosy. Nie wszyscy autorzy wydający swoje książki w self - publishingu napisali złe książki, czy niezaakceptowaneprzez tradycyjne wydawnictwa. Oczywiście zdarzają się pozycje niewarte uwagi ale również takie powieści mamy (nie)przyjemność czytać w innej formie wydania. Ja nie kieruję się tym, w jaki sposób książka została wydana kiedy chcę ją przeczytać.
× 4
@reniarenia
@reniarenia · ponad 2 lata temu
Kto bogatemu zabroni? Jeśli ktoś ma worek pieniędzy i nie chce, by recenzent dawał opinie i uwagi, to niech publikują. Przecież nie ma przymusu kupna i czytania. Mamy wolny rynek także czytelniczy...
× 4
@paulina2701
@paulina2701 · ponad 2 lata temu
Nie dziwię się, że autorzy zdecydowali się na self-publishing skoro ich praca miałaby przybrać zupełnie inną formę niż by chcieli. W niektórych kwestiach watro posłuchać profesjonalistów, ale tylko na tyle, by dzieło nie zatraciło swojego "ducha". Kwestia finansowa też nie jest bez znaczenia. Zdecydowanie popieram wybór ww. autorów, ponieważ najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą.
× 3
@kachna.janisz
@kachna.janisz · ponad 2 lata temu
Moja ulubiona pisarka wydaje sama swoje książki. Miałam okazję towarzyszyć jej w procesie wydawniczym jako patronka medialna serii Powrót, ogrom pracy i mnóstwo satysfakcji. Najtrudniejszym krokiem jest marketing i dotarcie do szerszego grona odbiorców.

Przy okazji polecam twórczość Karoliny Wójciak :)
@Bartlox
@Bartlox · ponad 2 lata temu
Czy to jakaś reklama BookEdit?
© 2007 - 2024 nakanapie.pl