Wielu z nas ma ambicje i marzenia pisarskie, które często pozostają niezrealizowane przez panujący stereotyp, że trudno wydać książkę. Jednak w dobie cyfrowego druku i popularności e-booków, wszystkie procesy dotyczące publikacji tekstu znacznie przyspieszyły i uległy pozytywnym zmianom.
Oprócz tradycyjnie działających wydawnictw, funkcjonują dziś na rynku różne rozwiązania dla self-publisherów. Samopublikowanie to temat często budzący różne wątpliwości, dlatego zapytaliśmy polskich autorów, dlaczego zdecydowali się wydać książkę własnym sumptem i jakie zalety ma taka forma wydawnicza.
Marzenie o byciu pisarzem czy reportażystą dla wielu z nas wydaje się nieosiągalne. Prawdopodobnie naprawdę dobre pomysły i błyskotliwe fabuły pozostały niezrealizowane przez stereotypy dotyczące wydawania książek. Istnieje dziś dużo możliwości, by opublikować twórczość do tej pory schowaną głęboko w przysłowiowej szufladzie. Dzięki rozwoju technologii wszystkie procesy wydawnicze uległy znacznemu przyspieszeniu. Możemy łatwo zgłosić propozycję książkową tradycyjnemu wydawnictwu lub spróbować sił w self-publishingu. Warto podkreślić, że self-publishing nie jest ścisłym terminem i obejmuje szereg różnych zjawisk: od własnego wkładu finansowego w wydanie książki w wydawnictwie self-publishingowym, przez założenie wydawnictwa i publikowanie w nim, po samodzielne udostępnianie e-booków na platformach internetowych. Warto dodać, że wśród znanych autorów, którzy wydawali książki własnym sumptem, znajdują się: Juliusz Słowacki, Ezra Pound czy Walt Whitman.
Zdaniem self-publisherów
Zapytaliśmy kilku autorów i autorek, dlaczego zdecydowali się publikować w wydawnictwie self-publishing. Przytaczamy ich wypowiedzi poniżej, z których dowiadujemy się, jakie względy, cele i motywacje kierowały nimi przy podejmowaniu decyzji o publikacji książki własnym sumptem.
Natalia Kostrzycka „Paranoja”:Podobnie jak z pierwszym wrażeniem – zadebiutować można tylko raz. W zależności od tego, jak się przyjmie nasza pierwsza książka, ludzie będą odbierać całą naszą twórczość przez jej pryzmat. Długo zastanawiałam się, jak powinien wyglądać mój wymarzony debiut i przeglądałam różne oferty, które otrzymałam od wydawnictw, zarówno tradycyjnych, jak i self-publishingowych. Chciałam mieć wpływ na dosłownie wszystko: od wyboru okładki, przez gramaturę papieru, po opis promocyjny. W końcu trafiłam na stosunkowo nowe wydawnictwo self-publishingowe, które dało mi poczucie, że ja jako autorka jestem jednocześnie partnerką, a moje zdanie jest ważne. Nie miałam pojęcia, jak wygląda cały proces wydawniczy, a dzięki takiemu podejściu mogłam wypytać o wszystko i każdy krok został mi szczegółowo wyjaśniony. Wspólnie omawialiśmy każdą kwestię, a wiele poprawek i zmian zostało naniesionych według moich sugestii. Wszystkie moje pomysły zostały wysłuchane i przedyskutowane. Self-publishing dał mi po prostu poczucie wolności.
Katarzyna Zachacz „Z anoreksją na pokładzie”: „Z anoreksją na pokładzie” to moja pierwsza książka. Opisuję w niej własne doświadczenia, zmagania z chorobą, dzielę się emocjami i osobistymi przemyśleniami. Bardzo chciałam, aby charakter tekstu i moja wizja pozostały bez zmian. Wybrane przeze mnie wydawnictwo self-publishingowe umożliwiło mi aktywnego uczestniczenie w całym procesie przygotowania publikacji. Na każdym etapie powstawania książki miałam kontrolę nad zmianami, sama decydowałam o wielu rzeczach, a wydawnictwo traktowało mnie po partnersku. Miałam wpływ na wybór fontu, kolorów, okładki, strategii promocyjnej. Kiedy rozpoczynałam „research” komu powierzyć tekst, który napisałam – najważniejsze było dla mnie zastrzeżenie sobie znaczących zmian w książce. Wydawnictwo, z którym współpracowałam, dało mi decyzyjny głos w sprawach mojego dzieła i wspólnie osiągnęliśmy efekt, jakiego się nawet nie spodziewałam.
Justyna Komuda „Hegemon Apopi”:
Self-publishing to dla mnie taki sposób wydania książki, w którym mam możliwość pozostania w bliskiej relacji z moją powieścią. Kształtuję ją nie tylko podczas procesu twórczego, ale również później, w trakcie przygotowywania jej do publikacji. Nie robię jednak wszystkiego sama, bo wokół siebie mam grono specjalistów z wydawnictwa self-publishingowego, którzy trzymają rękę na pulsie i dbają o każdy szczegół. Razem decydujemy o tym, co jest najlepsze dla książki. To było dla mnie kluczowe przy wyborze wydawnictwa – żebym mogła być blisko najważniejszych chwil stworzonych bohaterów, kiedy są poddawani rożnym zmianom. Czuwam, by zarówno oni, jak i historie, które przeżywają, pozostały pełne oryginalnego sensu i przesłania.
Remigiusz Kalwarski „Inwersja”, „Kreator rozwiązań”:Z kilkudziesięciu wydawnictw tradycyjnych, do których się zwróciłem, otrzymałem tylko kilkanaście odpowiedzi, z tego dwie wyrażające zainteresowanie. Propozycje z ich strony były niestety niekorzystne finansowo i spowodowały, że bardzo zdystansowałem się do potencjalnej współpracy z nimi. Proponowano mi takie ingerencje w treść i zmiany dotyczące sposobu opisywania historii, które przesądziły o moim wyborze i zdecydowałem się wydać książkę w modelu self-publishing. Wcześniejsze doświadczenia wydawnicze przesądziły o przekonaniu, że moje dzieło pozostanie moim własnym, jeśli zachowam jego kształt w taki sposób, w jaki podpowiada mi intuicja. „Inwersja” mówi o życiu w zgodzie ze sobą i własnymi przekonaniami. O braniu odpowiedzialności za życie, doświadczaniu go i smakowaniu tego, co ono przynosi. O samodzielnych decyzjach, co zatrzymujemy, a z czego rezygnujemy. O delektowaniu się tą przygodą, jaką jest życie. Dla mnie self-publishing to właśnie odpowiedzialność, czujność i wpływ na tak ważną sferę, jaką jest indywidualna twórczość.
Na pewno samopublikowanie to dobra opcja dla autorów niezależnych i odważnych, którzy mają określoną wizję, jak ma wyglądać ich twórczość. Aktywny udział w procesie wydawniczym niejednokrotnie wymaga inicjatywy i pomysłów piszących. Współpraca z wydawnictwem self-publishingowym to zarówno wyzwanie, jak i niesamowita przyjemność płynąca z rzeczywistego wpływu na publikację książki. Czy takie podejście nie sprawia, że finalny efekt jest tym bardziej satysfakcjonujący?
Co sądzicie o self-publishing? Czy zdecydowalibyście się na ten krok?