Bardzo mi się podobała, czytałam jednym tchem.Trzyma w napięciu, są niespodziewane zwroty akcji, do końca nie wiadomo kto przyjaciel a kto wróg. Zarzuca się Brownowi, że dowolnie interpretuje historię, szczególnie historię Kościoła. Ale przecież to nie jest dzieło naukowe, tylko beletrystyka...