Cytaty Dan Simmons

Dodaj cytat
Duane McBride zdołał przekonać wujka Arta, że środa jest najlepszym dniem na wyprawę do biblioteki uniwersyteckiej. Art wydawał mnóstwo pieniędzy na książki, nadal jednak lubił od czasu do czasu odwiedzieć "jakąś przyzwoitą bibliotekę".
Bo ta wysokość nie należy do tego świata. My, ludzie, nie jesteśmy stworzeni ani przystosowani do pobytu w tym miejscu.
Wierzchołek Matterhornu oferuje prosty i jednoznaczny wybór:
jeden niewłaściwy krok w lewo i giniesz we Wloszech,
jeden niewłaściwy krok w prawo i giniesz w Szwajcarii.
Bycie martwym przypomina trochę życie, ale nie jest aż tak ciężkie.
Bycie martwym przypomina trochę życie, ale nie jest aż tak ciężkie
[...] ktoś spytał go, z należytym zresztą szacunkiem, dlaczego potrzebował zawsze więcej czasu niż inni, gdy nocą wychodził w straszliwy mróz za potrzebą. Scott odpowiedział podobno: "Zasadniczo to kwestia wydobycia dwóch cali interesu spod siedmiu cali ubrań".
Każdy może się wycofać ze swego stanowiska, ale trzeba sporej pomysłowości, żeby wycofać się ponownie tam, skąd się pierwotnie wyszło.
Śmierć w górach to część tego sportu. [...] Trudno to zaakceptować, wydaje się to niesprawiedliwe, ale tak już jest. Jeśli nadal chcesz być wspinaczem, musisz się nauczyć, że gdy ginie twój przyjaciel lub partner wspinaczkowy, trzeba powiedzieć: "Pierdolić to" i żyć dalej.
Jedynym problemem chrześcijaństwa [...] jest to, że właściwie nigdy nie wypróbowano go w praktyce.
- Cześć, czołem i kluski z rosołem.
Dziewczyna obdarzyła mnie dziwnym spojrzeniem. W jej zielonych oczach zagrał odblask górującej nad nami planety.
- No to nara i pozdrów komara - odpowiedziała.
Dzieci tymczasem przynoszą ze sobą bałagan i chaos, a wraz z nimi bezkresne bogactwo potencjału dalszego rozwoju.
[...] piach sypał się na podłogę czerwonymi kaskadami niczym suszona krew z pękniętej klepsydry.
Kochanie się z odpowiednim człowiekiem może osłodzić świadomość wszystkich omyłek.
Byliśmy gotowi podjąć ryzyko śmierci bez zmartwychwstania i stawić czoło końcowi wszechrzeczy.
Niektórzy otyli ludzie noszą ciężar własnego ciała jak stygmat folgowania swoim żądzom, symbol lenistwa i słabości, są jednak i tacy, którzy obnoszą się z nim prawdziwie po królewsku, traktując swoją cielesną powłokę jak oznakę władzy.
Zrozumiesz kiedy to się wydarzy. Zawsze tak jest z rzeczami nieprawdopodobnymi, gdy dochodzi do kolapsu fal prawdopodobieństwa i tworzy się zdarzenie.
Kochanie się z odpowiednim człowiekiem może osłodzić świadomość wszystkich pomyłek.
Niektórzy obarczeni nadwagą ludzie dźwigają swe brzuchy niczym świadectwo słabości - symptomy lenistwa i niedostatku silnej woli. Są jednak i tacy, którzy traktują swą tuszę iście po królewsku, jako oznakę rosnącego znaczenia i wpływów (...).
Duchy nie istnieją, najdroższy. Śmierć jest ostateczna. Dusza jest tym niemożliwym do opisania połączeniem pamięci i osobowości, które nosimy w sobie przez całe życie… A kiedy życie się kończy, dusza umiera wraz z nim.
Wybierzcie jeszcze raz. Kiedy odpływałem w sen - dosłownie - takie właśnie słowa majaczyły mi w umyśle. Wybierz jeszcze raz. Zrozumiałem. Wybrałem Eneę i życie u jej boku. Wierzę, że ona wybrała mnie. Jutro znów ja wybiorę ją, a ona mnie, i pojutrze, i później - w każdej godzinie na nowo. Wybierz jeszcze raz. Tak. Właśnie tak.
W ludzkim życiu często się zdarza, że właśnie drobiazgi powodują największe cierpienia.
Zrozumiesz kiedy to się wydarzy. Zawsze tak jest z rzeczami nieprawdopodobnymi, gdy dochodzi do kolapsu fal prawdopodobieństwa i tworzy się zdarzenie.
Każde miejsce ma własną miejscość.
Religia od zawsze oferuje nam tego rodzaju fałszywy dualizm. Cisza nieskończonej przestrzeni albo przytulne ciepło wewnętrznej pewności.
I remember that day in early May after Le Vesconte's and Private Pilkington's brief joint burial service, one of the men suggested that we name the small spur of land where they were buried "Le Vesconte Point," but Captain Crozier vetoed that idea, saying that if we named every place where one of us might end up buried after the dead person there, we'd run out of land before we ran out of names.
In his twenties, John Bridgens most identified with Hamlet. The strangely aging Prince of Denmark—Bridgens was quite sure that the boy Hamlet had magically aged over a few theatrical weeks to a man who was, at the very least, in his thirties by Act V—had been suspended between thought and deed, between motive and action, frozen by a consciousness so astute and unrelenting that it made him think about everything, even thought itself.
Francis Crozier now understood that the most desirable and erotic thing a woman could wear were the many modest layers such as Sophia Cracroft wore to dinner in the governor's house, enough silken fabric to conceal the lines of her body, allowing a man to concentrate on the exciting loveliness of her wit.
In the last few months, perhaps because he has had no one to speak to -- or at least no interlocutor who can respond with actual out-loud speech -- he has learned how to let different parts of his mind and heart speak within him as if they were different souls with their own arguments.
Outside, though perhaps morning, it is still night, but a night of a thousand thrusting colors laid over the shaking stars. The shattering ice still sounds like a drumbeat.
Leży tutaj szeregowiec (...), który niegdyś został pozbawiony przez potwora z lodu fragmentu czaszki i mózgu (Doktor Peddie uzupełnił brakujący fragment kości złotą płytką, mózgu niestety nie dało się niczym zastąpić).