Cytaty Dan Simmons

Dodaj cytat
..każda koncepcja boskości, która wyżej stawia posłuszeństwo niż konieczność przyzwoitego traktowania każdej niewinnej ludzkiej istoty, musi być z gruntu zła.
Saul dałby się pokroić za książkę. To dziwne, pomyślał: ludzki organizm jest w stanie przystosować się do niemal dowolnych warunków, ale on nigdy się nie przyzwyczaił do choćby jednego dnia bez lektury.
Nic tak nie napędza kariery artysty, jak jego własna śmierć.
Trudno jest umrzeć. Jeszcze trudniej żyć.
Jesteśmy tak brudni , że zdumiewa mnie , że wszy nadal chcą zwać nas swym domem .
Przecięliśmy jakąś szerszą arterię (...), która wcale nie była czystsza ani lepiej oświetlona od przeżartych zgnilizną slumsów po obu jej stronach, i znów znaleźliśmy się w ciasnym labiryncie o przewieszonych ścianach. Stłoczone kamienice piętrzyły się wysoko - oprócz nielicznych ruin, które zmieniły się w sterty drewna i kamieni, ale nawet tam, wśród zgliszcz i ruder, wyczuwałem mroczne cienie, poruszające się i obserwujące.
Profilaktyka zawsze jest niewdzięcznym przedsięwzięciem, ponieważ, gdy jest skuteczna, jej potrzeba pozostaje niewidoczna.
Światło ulicznych latarń oślepiało mnie boleśnie, tupot moich stóp dudnił mi pod czaszką jak uderzenie młota, turkot przejeżdżającego powozu przyprawił mnie o bolesny skurcz wszystkich mięśni. Drżałem na całym ciele. (...) Umysł mi się mącił, mdła słabość ogarnęła moje członki.
Dniem tragedii Dickensa był dziewiąty czerwca 1865 roku. Lokomotywa wioząca jego sukces, spokój ducha, zdrowe zmysły, rękopis oraz kochankę zmierzała wówczas - całkiem dosłownie - wprost w stronę wyrwy w torze i przerażającej katastrofy.
Charles Dickens był człowiekiem łagodnym i sentymentalnym, ale nigdy pierwszy nie wyciągnąłby ręki na zgodę (...).
Inspektor się uśmiechnął. Na poły spodziewałem się, że
zobaczę piórka kanarka sterczące spomiędzy tych jego warg
wątrobianej barwy.
Żadna kobieta nie może być atrakcyjna, kiedy labiedzi i piorunuje wzrokiem.
- Dobre cygaro, nie uważa pan, panie Collins?
Smakowało jak coś, co wyrosło i zostało zebrane w pleśniejącym skórzanym bucie w zapomnianej piwnicy.
- Pierwsza klasa - odparłem.
Kiedy widziałem Abe’a po raz ostatni, stał z ręką wyciągniętą w moją stronę – być może chciał mi pomachać na pożegnanie, a być może był to jedynie gest zmęczonej rezygnacji.
Zło! Nie ma takiej rzeczy. Zło nie istnieje. Nie istnieje gwałt. Jest tylko potęga. Władza. Potęga lub, jeśli pan woli, siła. Siła jest filarem, na którym opiera się wszechświat. Zapewnia ład. Siła jest jedyną rzeczywistością. Tak zwany gwałt jest po prostu próbą zaprowadzenia ładu, jest manifestacją potęgi. Gwałt jest potęgą. Wszystko, czego się boimy, i sam lęk są rezultatami manifestacji siły stosowanej wobec nas. I wszyscy szukamy sposobów wyzwolenia się z owego lęku.
Wyglądało na to, że tylko cienka zapora w postaci elektrycznego światła dzieli wielkie miasta od całkowitego zdziczenia.
Niektóre miejsca są tak złe, że nie powinny istnieć. Niektóre m i a s t a są tak nikczemne, że nie da się ich znieść. Kalkuta jest takim właśnie miejscem.
Pieśń Kali jest z nami. Towarzyszy nam od bardzo długiego czasu. Jej chór nieustannie rośnie i rośnie, i rośnie.
Ale można usłyszeć inne głosy. Można śpiewać inne pieśni.
Wszystko, co straciłem, straciłem z własnej winy. Tylko i wyłącznie. Wydaje mi się, że spędziłem całe życie, starając się być kimś innym lub czekając, aż stanę się sobą, nie wiedząc, jak to osiągnąć. Zaszedłem w tym zbyt daleko i nie znam drogi powrotnej.
Kiedy ktoś redukuje swoje życie do serii nic nieznaczących obsesji, ostatnim etapem jest przekształcenie innych ludzi w obsesje.
Spieprzyłem. (...) Wszystko, czego nie straciłem, spieprzyłem. A wszystko, co utraciłem, straciłem dlatego, że to spieprzyłem.
Niewiele wydarzeń w życiu człowieka - a przynajmniej człowieka płci męskiej - napełnia jego duszę taką bezgraniczną radością i poczuciem nieskrępowanej swobody, jak pierwszy dzień wakacji, szczególnie jeśli jest się jedenastoletnim chłopcem. Lato czeka na ciebie jak wystawny, wspaniały bankiet, a dni są wypełnione po brzegi słodkim, płynącym powoli czasem, pozwalającym do woli rozkoszować się każdym daniem.
- Ech, te chłopaki... - pokręciła głową - Bóg stworzył was chyba na samym końcu, kiedy skończyły mu się zapasy rozumu.
Z pewnością istniało wiele pytań, na które nie można było znaleźć odpowiedzi ani po jednej, ani nawet po kilku wizytach w bibliotece, jak do tej pory Duane nie trafił na żadne z nich.
Duane wiedział, dlaczego przyszedł do biblioteki. Wielokrotnie szukał tu odpowiedzi na rozmaite pytania rodzące się w jego umyśle.
- W naszej żałosnej bibliotece prawie niczego nie ma, więc spróbuję poszperać w bibliotece w Oak Hill.
W bibliotece nikt go o nic nie pytał, nikomu tu nie przeszkadzał, nikogo nie irytował.
Wciąż pogrążony głęboko w myślach Duane ponownie skinął głową, po czym obaj wyszli z mrocznego wnętrza biblioteki w jasny, słoneczny dzień.
Biblioteka Bradley University nie należała może do najlepszych - uczelnia specjalizowała się raczej w naukach ścisłych - lecz Duane doskonale wiedział, jak się po niej poruszać, i stosunkowo szybko dotarł do informacji na interesujący go temat. Wędrował między katalogiem a półkami i czytnikami mikrofilmów, podczas gdybwujek Art siedział w hallu w jednym z przepastnych foteli i nadrabiał dwumiesięczne zaległości w lekturze rozmaitych czasopism.
-A próbowałeś w bibliotece w Elm Haven, największej skarbnicy wiedzy od czasów Biblioteki Aleksandryjskiej?
Mieszcząca się w jednym pokoiku "biblioteka" Elm Haven od dawna stanowiła przedmiot ich żartów (...)
-Czy ja powiedziałem "skarbnicy"? Powinienem był raczej powiedzieć: "ubożnicy"...