Polski dziennikarz, korespondent „Rzeczpospolitej” w Moskwie w latach 2003–2006, od 2006 do 2009 szef działu śledczego Dziennika. W latach 2013-2017 członek redakcji Tygodnika Powszechnego. Od stycznia 2017 dziennikarz „Newsweek Polska".
“Oglądasz pijaństwo i rozpustę na co dzień. I widzisz tych ludzi zakłamanych, dwulicowych w kościele na niedzielnej mszy. Stają przed ołtarzem jak gdyby nigdy nic. I widzisz dzieci, które są zepsute do szpiku kości. Zadajesz sobie pytanie: "Poco tu jestem? Przecież to się nie zmienia od setek lat. Ilu było tu już młodych wikariuszy? A ci ludzie są ciągle tacy sami. Nie zmieniają się z pokolenia na pokolenie". Opadają ręce. Wątpisz w sens tego wszystkiego.”
“W seminarium mieliśmy polonistkę. Kobieta świecka. Miała z nami zajęcia z literatury. Kiedyś powiedziała mi o swoich wrażeniach - że chłopcy na pierwszym roku są święci, porządni i pobożni. A potem, mówiła, z roku na rok jest gorzej. Coraz więcej brudu, grzechu. A z seminarium wychodzą już zdemoralizowani. We mnie samym jest duży żal do tej skoszarowanej formacji. Subkultura kaweczek, ploteczek, składania rączek i rozmodlenia. A za nią kryje się podwójne życie. Nocą na dyskoteki, na imprezy, balangi. Dochodziło do sytuacji kuriozalnych. Na przykład jeden z naszych starszych kolegów po nocach pracował jako wykidajło w klubie. Waracał nad ranem i jakoś funkcjonował.”
“Głupi i ciemny jest lud. Im nie musimy mówić o szczegółach. Tylko my wiemy, jak jest naprawdę, ale ich w to lepiej niewtajemniczajmy. Jasne, że w to wierzymy - jesteśmy na wyższym poziomie. My rozumiemy te niuanse. A skoro rozumiemy więcej, to i możemy więcej. I tutaj zaczyna się dramat. Szybko dochodzimy do wniosku, że pospolitość grzechu dotyczy ich, ale nie nas. Mógłbym to porównać do zachowania polityków. Wiedzą swoje, robią swoje - a nas, szaraczków, trzymają na dystans. Ważne, żebyśmy ich przekonali, że to wszystko jest dla ich dobra.”
“ - Wiesz, co mnie rusza? Jak chcą mi dać kilka złotych podwyżki na koniec miesiąca za to, że narażam życie. Albo jak jakiś kutas dyrektor mówi do mnie "siostrzyczko". Nauczyli się nami pomiatać. Ciągle żyją mitem pielęgniarki sprzed lat. Pielęgniarka się słucha, przynosi basen, zmienia pieluchy i ewentualnie robi zastrzyk domięśniowy. Tymczasem wiele z nas jest po studiach. Mamy naprawdę dużą wiedzę, nie musimy mieć kompleksów przed koleżankami i kolegami z Zachodu. Zresztą łatwo znajdujemy pracę za granicą.”
“- I jak się pani teraz czuje, po kilkumiesięcznej walce z pandemią? Ze zbombardowanym życiem osobistym? Znajdzie pani słowo na określenie swojego stanu?
- Jak się czujemy? Przybici, wkurzeni, bezsilni, skopani, wkurwieni. Czy mogę wyrażać się niecenzuralnie?
- Tak, proszę.
- Chujowo. Czujemy się chujowo.
- Boże, aż tak?
- No niestety. ”
“Gdy pacjent umrze, też wszystko jest inaczej. Żadnych pożegnań. Ciało pakowane w przynajmniej dwa worki. Wszystko zalewa się środkiem do dezynfekcji. Rodzina nigdy nie widzi zwłok - są albo palone, albo wkładane w workach do trumny i zamykane. Bliscy mogą się cieszyć, jeśli w ogóle mają szansę wziąć udział w pogrzebie. Często są na kwarantannie i pogrzeb odbywa się bez ich udziału. Albo uroczystości są przekładane tygodniami.”