Nie masz wyjścia, musisz jechać do Elbląga. U mnie jest pomieszanie z drogowskazami gdzie jest 'Centrum". Jak jesteś na jednym końcu to "Centrum" jest w stronę Koźlą, jak przejedziesz parę kilometrów to "Centrum" zmienia kierunek i wskazuje na Kędzierzyn.
U nas na Górnym Śląsku to norma, jedno miasto płynnie łączy się z drugim. Możesz jechać jedną drogą i zaliczyć kilka miejscowości. A rondo przy Spodku (jeśli to masz na myśli), to koszmar każdego kierowcy. Po przebudowie jest trochę lepiej, ale dantejskie sceny się tam działy.
Nie znam nazwy. Moja Córka jechała na ślub przyjaciółki i wyczyściła dom ze wszystkich starych naczyń. Wiem, że w przeddzień ślubu jest impreza na której tłucze się talerze.
@jatymyoni, chodzi o to, że jest pewnego rodzaju symbol pożegnania ze stanem wolnym, zakończenie tego etapu życia. Wejście w nowe życie. Mieszkam na Śląsku już 12 lat, nigdy tego nie widziałam i nie słyszałam w okolicach o takich zabawach. Tylko mi daleko do Górnego może dlatego :-)
Polter to taka impreza, która odbywa się w wieczór przed ślubem w domu panny młodej, zazwyczaj przychodzą na niego ludzie, którzy nie będą na weselu (w dzisiejszych czasach w każdym razie). Clou programu jest tłuczenie szkła - koniecznie białego, kiedyś porcelany - o kamień przed domem - to ma niby przynosić szczęście.
Użyłem niemieckiego pojęcia - od "poltern" - stukać, straszyć (vide: Poltergeist), hałasować.Prawdopodobnie jeszcze pogański zwyczaj by wystraszyć złe duchy, żeby zapewnić sobie szczęście. W Polterabend goście przynoszą ze sobą coś do stłuczenia - im głośniej, tym lepiej.
Godo się na to czaskanie. :) I przychodzą wszyscy, którzy mają ochotę. Impreza jest w domu panny młodej. Przyszli małżonkowie muszą ten bajzel wspólnie posprzątać i poczęstować przybyłych gości. Jest bardzo wesoło i głośno. U mnie odbyło się w piątek przed ślubem zebraliśmy trzy wory, które nasi przyjaciele jeszcze potem wysypali... Chyba działa, bo już 15 lat po ślubie i pan M. zdrów i żyw.
U Ani przyjaciółki odbyła się impreza na działce (bloki nie ułatwiają utrzymywanie tradycji), każdy z gości musiał przyjść z własnym ekwipunkiem do tłuczenia, a przyszli małżonkowie muszą wykazać, że potrafią wspólnie pracować, czyli sprzątać. To też jest oceniane przez gości.
A zupełnie nieświadomie. To widać. Poza tym marszczy brwi, które ma do tego krzaczaste. Myślę, że u nich to tak jak z naszymi ku_wami. Człowiek czasem nawet nie wie, że jakaś mu się wymknęła.
