Wszystko strasznie się pogmatwało : Rzeczy nienasycone uzurpowały sobie prawo pierwszeństwa i Cud w Esfahanie ukazuje się po nich, choć powstał wcześniej. Ale tak każe chronologia wydarzeń, obowiązująca nawet w fantastycznej baśni, w jaką wszedłem wbrew woli. I oto jej dalszy ciąg, niezależny i od Rzeczy, i ode mnie. Latający dywan niesie mnie i nieodmiennie są ze mną wszyscy, których kocham, wszędzie, dokądkolwiek dociera, a szlak jest długi : Pahlevi, Teheran, Esfahan, a potem bardzo długa podróż aż do Edynburga... A więc - zmyślenie - niezmyślenie...