Przeczytane
zero - męczące już po kilku stronach...
Daję 3, bo książka jako taka, wciąga i intryguje. Natomiast według mnie nie da się jej czytać. Ze względu na irytującą, wkurzającą i powiedziałabym nawet dobitniej... bohaterkę! Nie mogłam się nawet w jednym calu "wgłębić" w nią, wczuć... Przeczytałam 90 stron i nie mogę już dalej po ostatnim fragmencie, nie dam rady z tą idiotką wytrzymać dłużej. Baba (tak baba!) po pięćdziesiątce, ustabilizowana finansowo, profesor, zaproszoną ją do Francji na wykłady - szczyt marzeń niejednej z nas! Lecz owa Pani Julia jest ze wszystkiego niezadowolona; nie lubi siebie, nie lubi życia, nie lubi mężczyzn, choć dawniej wdawała się w przelotne flirty z mężczyznami, którzy jej się "nie podobali", nie akceptuje córki, nie akceptuje życia jakie wybrała jej córka, jej rodziny, nie akceptuje zięcia, jego rodziców, nie raczy spędzić z nimi świąt bo lubi być sama, nie akceptuje swojej przeszłości- matki i dziadka, nie akceptuje swojej młodości i teraźniejszości, wiecznie coś jest źle, brzydko i niedobrze, irytują ją nowo zapoznane osoby, kiedy była na 5 roku studiów oddała się jakiemuś pryszczatemu chłopaczkowi, który też jej się "nie podobał" (!!!) zerwała z nim kontakt i za dziewięć miesięcy urodziła dziecko, pozbawiając go ojca, wdaje się w romans z dużo młodszym facetem (kolejnym zajętym), przy tym chamskim i nie szanującym ani jej, ani żadnej kobiety! Babo zejdź na ziemię. Nie lubisz siebie i zasmucasz życie innym. Myślisz tylko o sobie. Nie umiesz żyć, nie nadajesz się do życia w społeczeństwi...