Pomysł intrygujący, znaleźć 10 kobiet, które przeżyły piekło syberyjskiej zsyłki, w dodatku takich, które będą chciały mówić, bo wiele z nich nie chce... Oddać im głos i wysłuchać co mają do powiedzenia, co jeszcze pamiętają. Stworzyć świadectwo, póki ocalałe kobiety jeszcze żyją i jest to możliwe.
Następne pokolenia będą mogły już tylko posłuchać lub poczytać opowieści potomków, czyli z drugiej lub trzeciej ręki. Dlatego ta książka jest dla mnie taka wartościowa - wspomnienia płyną z serc i pamięci uczestniczek tamtych dramatycznych doświadczeń. Ludzie, którym zgotowano okrutny los - za działalność patriotyczną, za pochodzenie, często z przypadku, zostali skazani na piekło - nierówną walkę z dziką przyrodą, oprawcami, na katorżniczą pracę, upodlenie, przeżywanie śmierci swoich bliskich. Gdyby nie ich niezłomność, walka o każdy dzień, nadzieja i wiara, nie mieliby szans na powrót do domu. A wszystko to młode wówczas dziewczyny, czasem nawet 10 -11 letnie dziewuszki. One zrobione były chyba z lepszego, przedwojennego materiału, bo nie wyobrażam sobie, czy my dalibyśmy radę przeżyć choćby tylko podróż. A potem wieloletnie zesłanie.
Tych przeżyć i wspomnień, choć chaotyczne i wybiórcze, nie da się ocenić. Mały wielki dokument. Można go tylko przeczytać i współczuć, bo zrozumieć ogromu okrucieństwa i cierpienia, jak się go nie przeżyło, po prostu się nie da. My mamy jakieś problemy? Proszę Was, jakie problemy?
Można za to pokusić się o ocenę tego, co ze wspomnien...