Ciotka uparcie powtarzała: „nie mieszaj wódki z czarami”. No ale Vivi przecież tylko żartowała, kiedy przeklinała przystojnego Rhys’a, po tym jak jej złamał serce. Nie podejrzewała, że odbije się to na całym miasteczku. Dodajcie do tego złośliwego ducha i tak jakby gadającego kota.
Magiczna, zabawna, urocza i jesieniarska historia!
Sięgając po lekturę, kompletnie nie spodziewałam się, że mnie tak bardzo oczaruje. Dawno tak dobrze się nie bawiłam przy książce. Humor Autorki, który przekłada się na dialogi bohaterów, kompletnie mnie kupił.
Rhys’a, Vivi oraz innych bohaterów po prostu nie da się nie lubić. I choć przeważa tutaj humor, żarty, to w tym wszystkim mamy jeszcze uczucia i emocje. Bohaterowie są prawdziwi, czują jak zwykli ludzie, choć to przecież czarodzieje i czarownice.
Gorąco polecam. Mój pierwszy, taki prawdziwy jesienny i halloweenowy romans, z którego w dodatku jestem bardzo zadowolona! Dlatego też nie mogłam się powstrzymać i musiałam zrobić jakieś inne zdjęcie, bowiem historia naprawdę na to zasługuje :D