"Najpierw przyszła depesza: "KUP MAKRELE I ŚLEDZIE, BO W NIEDZIELĘ DO CIEBIE GOŚĆ Z GRENLANDII PRZYJEDZIE". Przeczytałam depeszę z góry na dół trzy razy. Zakasałm rękawy, odkurzyłam obrazy, kilo śledzi kupiłam, oczyściłam makrele i taksówką na dworzec pojechałam w niedzielę...."