Na pierwszy rzut oka "Gwiazdozbiór psa" to typowe post - apo. Mamy epidemię grypy dziesiątkującą ludzką populację (w miejsce grypy możecie sobie wstawić dowolnego wirusa, czy nawet wojnę atomową - bez znaczenia dla akcji), mamy ocalałych walczących o przetrwanie w niegościnnym nowym świecie, człowiek człowiekowi wilkiem i tak dalej ... Co w takim razie wyróżnia tą powieść na tle innych, podobnych i sprawia, że warto po nią sięgnąć? Zdecydowanie forma i detale, które wynoszą ją ponad przeciętność podobnych, zgranych motywów, od dziesiątków lat goszczących w popkulturze.
Akcja zaczyna się 9 lat po wybuchu epidemii. Dwaj panowie i pies, wspólnie zamieszkujący małe lotnisko, starają się przetrwać, przy czym nazwać ich związek szorstkim byłoby zbyt delikatnym określeniem, bo różnią się jak dzień i noc. Hig delikatny, wrażliwy - na pierwszy rzut oka nie powinien dać sobie rady w nowym świecie, ma coś co daje mu przewagę - jest pilotem, ma samolot i wielki zapas paliwa. Bangley to szorstki twardziel, nie waha się pociągnąć za spust gdy sytuacja tego wymaga - czerpie przyjemność z warunków w jakich przyszło mu żyć - preppers doskonały. Świat mężczyzn ogranicza się do lotniska oraz nieba w zasięgu baku niewielkiego samolotu Higa i z czasem robi się dla nich za ciasny.
Hig. Hig jest narratorem opowieści, właściwie akcja to coś w rodzaju strumienia świadomości głównego bohatera - świat przedstawiony dostajemy przefiltrowany przez jego wrażliwość i wspomnienia (wiele nawiązań do amerykańskiej kultury), czasami nie wiemy czy to co nam aktualnie opisuje ma miejsce w rzeczywistości, czy jest tylko projekcją jego zmęczonego samotnością mózgu. I właśnie ta forma jest największą zaletą, a zarazem zmorą książki, nadaje jej głębi i mocno psychologicznego wymiaru - mamy całą duszę bohatera jak na dłoni, praktycznie z niego czytamy. Nie jest to jednak jakiś pseudoartystyczny - poetycki eksperyment z formą, chociaż chwilami rozwlekłe opisy świadomości Higa bywały męczące - mocno sentymentalne i nostalgiczne.
Drugim najmocniejszym punktem powieści są detale. Można to opisać w trzech kluczowych słowach i sumie na tym poprzestanę: broń, samoloty, realizm.
"Gwiazdozbiór psa" to coś więcej niż literatura gatunkowa, gdyby nie cały post-apokaliptyczny anturaż, którym uraczył nas Heller powiedziałbym, że to powieść psychologiczna z elementami westernu, i domieszką "Marsjanina" Andego Weira (cierpkie poczucie humoru, monologi wewnętrzne, wyobcowanie, nostalgia) - przygodowa wyprawa w głąb jaźni.