Fragment: Od piętnastego wieku począwszy, coraz u nas więcej stawało klasztorów reguły św. Franciszka, i żaden zakon z tych wielu, któreśmy, począwszy od benedyktynów, bożogrobców i cystersów gościnnie przyjęli, nie zrósł się tak jakoś z duchem i obyczajem narodu, jak dzieci patriarchy z Asyżu. Pomiędzy prawodawcą ich , każącym do ryb i rozmawiającym z ptaszkami, przepasanym prostym sznurem, chodzącym boso z wesołym na ustach uśmiechem, śpiewającym piosenki jakby z ust ludu wyjęte, a dziećmi tej ziemi, rozproszonymi po lasach i pustynnych polach, z pieśnią tęsną na ustach i tęsknotą w duszy do nadziemskich ideałów - musiało być jakieś powinowactwo ducha.