"Kwiat mroku" Nory Melling to dobra i lekka powieść młodzieżowa, choć w swoją fabułą porusza ważne problemy z jakimi borykają się młodzi ludzie. Depresja, samotność, prześladowania, przemoc domowa, czy też utrata bardzo bliskiej osoby. Jak dalej żyć, skoro nie ma się już siły i chęci, by walczyć o przetrwanie?
Jak przystało na młodzieżówkę, mamy tutaj styczność z postaci fantasy, w tym konkretnym przypadku to wilkołaki. I to właśnie sposób, w jaki autorka przedstawiła te "stworzenia" bardzo przypadł mi do gustu. Tym wilkołakom daleko do powszechnie znanych nam że "Zmierzchu". Ich egzystencja nie jest radosna i szczęśliwa. Wręcz przeciwnie, tutaj dominuje ogromny ból i chęć zapomnienia.
Co do bohaterów to również zostali oni ciekawie skonstruowani. Młodzi, zagubieni, pogrążeni w mroku. Ale wystarczy jedno spotkanie, by nawiązać nowe znajomości, by ocalić czyjeś życie, by nauczyć się kochać, by zapragnąć coś zmienić. Czasami zachowanie Luizy było wręcz męczące. Te jej notoryczne użalanie się nad sobą, zawodzenie i niezdecydowanie- za dużo tego.
Całość przyjemna i interesująca, nawet jak dla niespełna 40 latki. A i młodzieży powinna się ona spodobać.