Z Ojczyzny każdy powinien być móc dumny. Każdy obywatel powinien ją kochać i chcieć ją chronić. Jednak dobrze wiemy, że nie zawsze jest to możliwe. Co jeśli Ojczyzna jest raczej karykaturą, której nie zależy na obywatelach?
To właśnie o takiej karykaturze opowiada Dmitry Glukhovsky w swojej najnowszej książce „Opowieści o Ojczyźnie”. Jest to zbiór opowiadań, które pozwalają zajrzeć w głąb państwa rosyjskiego. Autor otwarcie mówi o kulisach wyborów, konfliktach w armii, drakońskich wyrokach, a także przenosimy się do Roblowski aby poznać pewnego misia… i co prawda jest to fikcja, ale chyba tak bardzo bliska prawdy, bo nie bez powodu Glukhovsky dorobił się w Rosji tytułu „agenta obcego wpływu. Oczywiście miało także na to wpływ jawne przeciwstawianie się rządom Putina i całej wojnie, ale ta książka pomaga zrozumieć co właściwie dzieje się w Rosji.
Czytając opowiadania nie sposób nie przyznać autorowi racji i dojść do wniosku, że Rosja to dziwny kraj, gdzie absurd goni absurd, a wszystko jest podporządkowane interesom oligarchów. Kraj, gdzie korupcja to swego rodzaju norma, a propagandy piorące mózgi obywateli są na porządku dziennym. Bywały momenty, że czytając książkę już sama nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać i najzwyczajniej robiło mi się przykro, że coś takiego dzieje się tak blisko nas. Jednak trzeba przyznać, że Glukhovsky otwiera oczy i zmusza do przemyśleń. Udowadnia jak łatwo rządzić społeczeństwem, który m...