Po thrillery sięgam rzadko, więc może nie mam porównania ani wyrobionego zdania jak inni, ale jak każdy czytelnik mam swoje odczucia, którymi pragnę się podzielić.
Zdecydowanie ,,Oszustka" natychmiast wciągnęła mnie w swoje sidła. Jesienna aura, niepokój, który aż wisi w powietrzu i bohaterka pełna tajemnic z przeszłości. Zapowiada się nieźle, pomyślałam, a co było dalej?
Dalej była pędząca na łeb na szyję akcja. Gabinet weterynarii, gdzie niebawem znajdzie się trup, którego trzeba ukryć i dawno nie widziany brat, którego trudno odprawić z kwitkiem, leczy czy warto się z nim zaprzyjaźnić?
Podobała mi się ta psychologiczna gra rozgrywająca się w umyśle Marty. Jej skołowanie udzielało się również mi i tak jak ona próbowałam rozgryźć, gdzie ta intryga nas zaprowadzi.
Później akcja nieco zwalnia, lecz to cisza przed burzą, bo końcówka książki wbiła mnie w fotel.
Podsumowując, ,,Oszustka" to pełna emocji, uczucia zdezorientowania i logicznych łamigłówek powieść mrożąca krew w żyłach, a kiedy trzeba, wywołująca realne zmartwienie położeniem bohaterki, której kibicowałam.
Finał zaskakujący, choć według mnie trochę przekombinowany. To jednak nie odebrało mi frajdy z czytania - wręcz przeciwnie, chętnie sięgnę po kolejną część i dowiem się, jak Marta ułożyła sobie życie po tym wszystkim co się jej przydarzyło.