Tego Autora poznaję. Nie spiesznie, ale wnikliwie. I tego Autora książce patronuję – tak to mój patronat – z czego jestem bardzo dumny. Po pierwszej części, kiedy spokojnie płynąłem nurtem opowieści dając się wprowadzić w jej niepokojący klimat, przyszła pora na ciąg dalszy.
Za oknem szarzało, w koronach drzew odzywały się nieliczna o tej porze roku ptaki, a ja znów "zawitałem" do Przemyśla w poszukiwaniu gemmy. Ale nie robiłem tego sam. Towarzyszyłem Jakubowi, który z każdym dniem powoli, odkrywał tajemne sekrety z przeszłości, które dotyczyły już nie tylko jego zmarłego wuja.
Czy z tego drążenia w przeszłości wynikło coś dobrego? Czy prywatne śledztwo Jakuba pomogło rozwiązać zagadkę?
Autor kolejny raz zaprosił mnie do opowieści, która ociera się o takie gatunki jak groza, horror, obyczajówka z wątkiem kryminalnym, gdzie wraz z Kubą doświadczałem fizycznej przemocy oraz zjawisk paranormalnych.
"Snułem się" przepięknymi uliczkami Przemyśla, a pytania, które sam sobie zadawałem, nie mieściły mi się w głowie. "Płynąłem, nie mając pojęcia, gdzie jest brzeg".
"Siedząc" na ławce na przemyskim rynku, "doszedłem do wniosku, że (...) każde wydarzenie zmienia wszystko i to jest na tyle oczywiste, że w zasadzie nie podlega absolutnie podważeniu ".
"Pomyślałem o przemyskiej gemmie. Najpierw o jednej, potem o drugiej. O tej dobrej i tej złej. Czy to możliwe, że przemiana, która we mnie zachodziła, miała coś wspólnego z magicznymi prz...